Nazywany "perłą emiratów". Spełnione marzenie o arabskiej przygodzie
Poszukując wakacyjnej destynacji zwykle obracamy się wokół najbardziej znanych miejsc: Grecja, Chorwacja, Włochy, Egipt, Tunezja. Piękna pogoda, ciepłe morze, egzotyczna roślinność, ciekawe zabytki. A gdyby tak wyjść poza znaną i nieco "oklepaną" strefę? Zjednoczone Emiraty Arabskie to coś znacznie więcej niż szeroko promowany Dubaj. Zaledwie 40 minut jazdy samochodem od wizytówki emiratów znajduje się bowiem perła arabska, czyli Ras al-Khaimah.

Spis treści:
Arabski sen w Ras al-Khaimah
"Arabska noc jak arabski dzień
Ma w sobie ten żar, co sprawia, że czar chodzi z tobą jak cień
Arabska noc, czy to jawa, czy sen?
Rozglądaj się, bo tu dziwów ze sto otacza cię w krąg
Dokąd ruszysz w tę noc drogą snów, szlakiem żądz?"
Ras al-Khaimah ma w sobie wszystko to, czego może poszukiwać głodny przygód, odpoczynku w słońcu pod palmą i poszerzania horyzontów przybysz. Słowa piosenki z disneyowskiego "Aladyna" doskonale opisują to, co czeka nas w "najpiękniejszym z siedmiu emiratów". Najwyższy czas zdjąć urok, który został rzucony na ZEA przez nieco agresywną i przytłaczającą politykę promującą jedynie Dubaj.
Wybierając się do Ras al-Khaimah możemy odkryć zupełnie inne oblicze tego regionu: przesiąknięte historią, tradycją i widokami zapierającymi dech w piersiach. Podczas jednego wyjazdu można postawić stopy na skalistym zboczu góry na wysokości 1600 m n.p.m., zatopić je w piasku pustyni i ciepłym, lazurowym morzu. Nie będzie więc przesady w stwierdzeniu, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Gotowi na arabską przygodę w raju?
Rajskie lenistwo na plaży pod palmą

Zwiedzanie rozpocznijmy leniwie. Fani piaszczystych, czystych plaż, szumiących na wietrze liści palm, bezchmurnego nieba i ciepłej, przeźroczystej wody będą zachwyceni, bowiem Ras al-Khaimah oferuje ponad 64 km zachwycającego wybrzeża zarówno na relaksujące spacery o zachodzie słońca, jak i harmonijny odpoczynek na leżaku łapiąc najpiękniejszą opaleniznę. Pewność pogody zdecydowanie będzie atutem dla spragnionych słonecznych kąpieli, a ci, którzy wolą umiarkowane temperatury coraz chętniej przybywają do Ras al-Khaimah zimą, bowiem mogą liczyć na przyjemne kilkanaście - do 20 stopni C. Brak tłumów to dodatkowa zaleta dla wszystkich, którzy mają dość typowych all inclusive, podczas których trudno o wolny leżak w hotelu, a plaże są głośne i przesadnie zatłoczone.
Miejsca z niepowtarzalną historią

Gdy skóra nabierze już złotego odcienia, a ewentualne zmęczenie po podróży minie, czas na zapoznanie się z historią Ras al-Khaimah, która jest tak bogata i ciekawa, że z pewnością pobudzi wyobraźnię. Nie jest przy tym przytłaczająca, doskonale dopełni więc emiracki wypoczynek i sprawi, że lepiej zrozumiemy tamtejszą kulturę i tradycję. Położenie u ujścia Zatoki Arabskiej i połączenie gór, plaż, lasów i pustyni w jednym regionie przyciągało nie tylko osadników, którzy przybywali w to miejsce już od 5000 r.p.n.e, ale niestety także najeźdźców.

Mnogość osad, pnących się na niebotyczne wysokości wież strażniczych i fortów zbudowanych w wysokich górach stanowi dowód na to, że tubylcy próbowali chronić swoje cenne miejsce do życia. Jednym z takich zabytków jest Fort Dhayah, który powstał w epoce brązu. Warto pokonać 239 schodków, by nacieszyć oczy panoramą, która łączy w sobie majestatyczne skaliste góry oraz widok na wybrzeże i sąsiadujący Oman. To tam rozegrała się krwawa bitwa, podczas której lokalne plemiona broniły swoich terenów przed wrogimi Brytyjczykami.
Jedyna w swoim rodzaju wioska poławiaczy pereł

Zamieszkiwane nieprzerwanie od tysięcy lat tereny przesiąkły wręcz historią. Wioska zamieszkiwana przez poławiaczy pereł Al Jazeera Al Hamra to jedyne tego typu miejsce zachowane na mapie Ras al-Khaimah. Przechadzając się po niej i zaglądając do domostw zbudowanych z naturalnych materiałów takich jak bloki koralowe, skały czy pnie daktylowców, można odnieść wrażenie, że cofnęliśmy się o setki lat.

Dotykając jasnych murów, z których wystają muszle, przechadzając się po dziedzińcach, w których latem toczyło się życie osadników, wystarczy zamknąć oczy, by z łatwością wyobrazić sobie biegające wokół domów dzieci, gwarne rozmowy podczas gotowania w zewnętrznej kuchni i kobiety oczekujące na progach domostw na swoich mężów, którzy ryzykowali życie, by zdobyć perły.
Pływająca platforma pełna drogocennych skarbów

Skoro jesteśmy przy poławiaczach pereł, Ras al-Khaimah oferuje niezwykłą wycieczkę na farmę pereł. Płynąc niewielką łódką, można zaobserwować na wybrzeżu wielbłądy leniwie rozkoszujące się wolnością. Po ok. 20 minutach rejsu docieramy na pływającą platformę z dwoma poziomami i możliwością zwiedzenia tradycyjnej łodzi, którą poławiacze pereł wyruszali z nadzieją na obfite zbiory najcenniejszego wówczas surowca.

Zachowane w doskonałym stanie prymitywne akcesoria takie jak nakładki na palce ze skóry wielbłąda czy klipsy na nos ze skorupy żółwia robią ogromne wrażenie, a świadomość, że wyspecjalizowani nurkowie ryzykowali codziennie własne życie zanurzając się w morzu w poszukiwaniu drogocennych skarbów z kamieniem uwiązanym do nóg, działa na wyobraźnię. Na lekko kołyszącej się platformie na wodzie będzie można także obejrzeć i dotknąć ostryg i zapoznać się ze współczesnymi sposobami na hodowanie pereł. Przy odrobinie szczęścia można być świadkiem wydobycia lśniącej białej kuleczki z muszli.
1600 m nad ziemią i 150 km/h

Emiratczycy budują sobie własne wyspy, najwyższe na świecie budynki, więc czemu by nie mieć w ofercie najdłuższej na świecie tyrolki? Krętą drogą pośród skalistych ścian górskich, wprost z poziomu morza na wysokość 1680 m to przygoda sama w sobie, ale docierając na szczyt góry Dżabal al-Dżajs w pełnym ekwipunku: kasku, specjalnych szelkach i dziwacznej "podkładce" przymocowanej do przedniej części tułowia można dokonać analizy całego życia i nie raz zadać sobie pytanie: co ja zamierzam zrobić? Ano zjechać najdłuższą tyrolką na świecie, podczas której można dosłownie poczuć się jak lecący ptak. W ciągu zaledwie trzech minut i prędkości ok. 150 km/h, wietrze wiejącym w twarz i oszałamiających widokach można z powodzeniem oderwać się od rzeczywistości.

Brak uziemienia dosłownie i w przenośni sprawia, że można odczuć najbardziej dojmujący rodzaj wolności. Tej, o której tworzą piosenki, o której czyta się w książkach. Takiej, podczas której nie masz absolutnie żadnych trosk, obowiązków. To doświadczenie pamięta się do końca życia, a jeśli kiedykolwiek próbowałaś już zjazdu tyrolką, niestety mam złą wiadomość: każdą kolejną przejażdżkę będziesz porównywać do tej w Ras al-Khaimah. Ale to już nie będzie to samo.
A może by posterować awionetką?

Pozostańmy jeszcze chwilę nad ziemią, bo gdy raz się już poderwiesz do lotu, trudno opaść. W Al Jazirah Aviation Club, który jest pierwszym klubem mikrolotnictwa w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, czeka nas lot awionetką, który trudno będzie nazwać zwyczajnym przelotem turystycznym. Wybierając przelot niewielkim dwuosobowym samolotem, należy szykować się na prawdziwą przygodę. Sama kameralność lotu jest już ogromnym plusem. Lekka maszyna niemal natychmiast podrywa się do lotu, by osiągnąć imponującą wysokość 1200 m nad ziemią. Zdjęcia, które można zrobić lecąc nad wybrzeżem będą pamiątką, którą możemy ozdobić ścianę w salonie. Lazur wody, wyspa w kształcie koralowca Al Marjan, zabudowania i lasy nabrzeżne - wywołanie zdjęcia z przelotu w dużym formacie może być doskonałym pomysłem na dopełnienie wyjątkowości wnętrza.

Ale obserwowanie i robienie zdjęć to nie wszystko. Jeśli dobrze znosicie lot, pilot zaoferuje wam przejęcie sterów, by poczuć na własnej skórze choć przez chwilę, jak to jest. Dla odważniejszych przygotowane są dodatkowe wariacje: ekstremalne zmiany wysokości i prędkości, swobodne opadanie w dół, wznoszenie się niemal pionowo w górę i wszelkie inne "popisowe" numery pilota, które sprawią, że będziecie krzyczeć, śmiać się, klaskać w dłonie albo... prosić, żeby przestał. Wykwalifikowana kadra przygotuje atrakcje podczas przelotu nad emiratem pod wasze upodobania i potrzeby.
W piaskach pustyni: Beduini i rajd po wydmach

Wracamy na ziemię, ale lądowanie jest wyjątkowo aksamitne, bowiem wprost w drobny, pomarańczowy piasek. Głęboko na pustyni Ras al-Khaimy znajduje się obóz Bassata Camp. Przybliża on historyczne oazy, które tworzyli Beduini tysiące lat temu właśnie na pustyni. Pomimo koczowniczego trybu życia, kochali dobrze spać, mieszkać i otaczać się dobrym jedzeniem i rozrywkami.

W Bassacie można skorzystać z przejażdżki na wielbłądzie, spróbować swoich sił w pustynnym snowboardzie, zjeść tradycyjne posiłki, a po zmroku obejrzeć występy tancerek brzucha, tańca z ogniem i tanoura (folklorystyczny taniec z ogromnym, wirującym podczas obrotów materiałem przypominającym ogromną spódnicę). Wszystko to z widokiem na hipnotyzującą pustynię.

Ale oprócz statycznego podziwiania, można pustynię poznać bardziej organoleptycznie, wybierając się na szalony rajd po pustynnych wydmach Land Cruiserem z napędem 4x4. Kierowcy, przygotowując się do jazdy, spuszczają część powietrza z opon, co ma pomóc w poruszaniu się po piaszczystych zboczach. Zachwycające widoki z okna samochodu na pustynne krajobrazy co jakiś czas będą zasłonięte tumanami kurzu z piasku, który wzbija się w odpowiedzi na coraz odważniejsze akrobacje wyczyniane przez kierowcę. Podrzucanie, trzęsienie, przechylanie, obijanie - oto, co dzieje się we wnętrzu samochodu. Na zewnątrz zaś wszelkie pagórki, strome zbocza i piaszczyste urwiska pokonywane są z szaloną prędkością, acz precyzją.

W połowie przejazdu czas na przerwę. Jeśli marzy ci się sesja zdjęciowa na pustyni o zachodzie słońca, to może być ta jedna z niewielu okazji w życiu. Zdejmując buty i rozpuszczając włosy, poczujesz na własnej skórze ciepło i zapach arabskiej pustyni. Piasek w kolorze żywego ognia, rosnące gdzieniegdzie niewielkie drzewka, które przetrwały miesiące suszy, bezkresny horyzont piaszczystych wydm i zapadający mrok. Nadchodzi arabska noc...
"Opowieści tej wir kusi was, porwie w mig,
a jej sens ma magiczną moc
Wzywa was sina dal, lot dywanem do gwiazd
Dajcie nura w arabską noc..."