Ostatnie chwile dziewiczej wyspy? Mieszkańcy biją na alarm
Choć nie brakuje tu mrocznych legend, niebezpiecznych morskich prądów i coraz bardziej agresywnej ingerencji człowieka to pocztówkowe widoki i najpiękniejsze plaże świata przyciągają na Nusę Penidę - niewielką wysepkę nieopodal Bali - coraz więcej turystów. Gdy stąpam po krawędzi klifu, tuż obok trwa budowa szklanej windy. Czy to jeszcze podróż w nieznane, czy już ostatni moment, by zobaczyć to miejsce, zanim zostanie zadeptane?

W skrócie
- Nusa Penida kusi turystów bajecznymi plażami i malowniczymi klifami, lecz skrywa też mroczne legendy i niebezpieczeństwa, jak prądy morskie czy brak zabezpieczeń.
- Coraz większy napływ zwiedzających skutkuje inwestycjami turystycznymi, w tym kontrowersyjną szklaną windą budowaną na klifie Kelingking Beach, która wzbudza protesty ekologów.
- Mieszkańcy i przyroda stają w obliczu skutków masowej turystyki, mogących zamienić unikalny krajobraz Penidy w kolejną ofiarę overtourismu jak pobliskie Bali.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Nusa Penida - przeklęty raj
Na Nusę Penidę z Bali dość łatwo dopłynąć w trzy kwadranse, a nawet w dwa, jeśli wynajmiemy szybką motorówkę - codziennie co najmniej kilkanaście łodzi odpływa w jej kierunku ze wschodniej części Wyspy Bogów. Część osób wpada tu na zorganizowaną jednodniową wycieczkę, część zostaje na dłużej by uciec od zatłoczonego i skomercjalizowanego Bali, choć turystyczna infrastruktura, zwłaszcza poza sezonem, jest daleka od ideału. Tym, co przyciąga turystów na tę jedną z 17 tysięcy wysp indonezyjskiego archipelagu, są unikalne formacje skalne i wysokie klify, pomiędzy którymi rozpościerają się jedne z najpiękniejszych plaż Indonezji.
Miejscowi nie lubią o tym mówić, ale na wieść o moim wypadku, gdy prawie utonęłam, w zdawałoby się spokojnym morzu, Balijczycy z upodobaniem opowiadają mi o Penidzie jako przeklętej wyspie. Słyszę od nich, że giną tu ludzie, wypadki zdarzają się częściej, a wszystko to dlatego, że to właśnie tutaj miał mieć dom demoniczny król Mekaling, władający armią złych duchów. To także tutaj praktykowano czarną magię, czcząc demony. I rzeczywiście raz po raz sieć obiegają informację o kolejnych tragicznych zdarzeniach, a poturbowanych turystów spotyka się nader często. Być może to przekleństwo, a może zły stan dróg, prądy wsteczne i brak zabezpieczeń na klifach sprawiają, że przy rosnącej liczbie odwiedzających wypadków nie da się po prostu uniknąć.
Najpiękniejsze plaże świata
Wśród zestawień najpiękniejszych plaż na planecie, położone na Nusa Penida Diamond Beach i Kelingking Beach regularnie zdobywają wysokie noty. Instagram zalewany jest pocztówkowymi widokami, którym trudno odmówić uroku - na żywo wyglądają bowiem jeszcze bardziej spektakularnie niż na zdjęciach. Zejście na nie stanowi jednak wyzwanie, położone są bowiem wśród tyle malowniczych, co niebezpiecznych klifów. Jeszcze niedawno, aby dostać się na Diamond Beach, ostatni odcinek drogi trzeba było pokonać wzdłuż skalnej ściany, wspomagając się linami, w połowie 2024 na końcowym fragmencie zejścia powstały schody, które umożliwiają turystom komfortowe zejście na plażę.

W przypadku Kelingking Beach władze poszły o krok dalej. W 2023 roku ogłoszono, a 18 czerwca 2024 zaczęto budowę kontrowersyjnego projektu. Indonezyjskie władze w porozumieniu z chińskim konsorcjum na zboczu klifu zaplanowały 182-metrową szklaną windę, która ma ułatwić dostęp do ikonicznego miejsca oraz liczne tarasy widokowe. Jak mówi mi kierowca, z którym przyjechałam na miejsce, położono też już fundamenty pod apartamenty z widokiem na zatokę. Władze argumentują to wspomaganiem rozwoju regionu i tworzeniem nowych miejsc pracy.
Winda do nieba, winda na plażę
Jestem tutaj poza szczytem sezonu, zaraz zajdzie słońce. Ludzi jest stosunkowo niewiele, choć podobno w szczycie wakacji, w kolejkach do najlepszego ujęcia z widokiem na skałę w kształcie dinozaura czeka się minimum kilkadziesiąt minut. Wąskie i niebezpieczne zejście po klifie zajmuje nieco ponad 20 minut, powrót zwykle więcej niż pół godziny. Widok jest doprawdy spektakularny. Spienione fale oblewają klif i w świetle zachodzącego słońca, oświetlającego skały rozbryzgują się o jego brzeg. Ramię dźwigu raz po raz porusza się miarowo, przenosząc kolejne płyty. Robotnicy w odblaskowych kaskach przemieszczają się po placu budowy, a tablice informują o widokowej szklanej windzie, dzięki której turyści mają mieć możliwość łatwego dostępu do plaży i podziwiania widoków z jeszcze lepszej perspektywy.

Inicjatywa budowy szklanej windy wywołała mieszane reakcje. Z jednej strony lokalni liderzy popierają projekt, podkreślając jego potencjalne korzyści ekonomiczne, w tym tworzenie miejsc pracy i rozwój turystyki. Jednakże, wielu mieszkańców Bali i ekologów wyraziło głębokie zaniepokojenie potencjalnym wpływem tak dużej infrastruktury na środowisko. Obawiają się, że projekt może zakłócić naturalne piękno i równowagę ekologiczną Nusa Penida, prowadząc do długoterminowych negatywnych skutków. Obawy te zostały wzmocnione po niedawnym osuwisku budowlanym na plaży Pemutih Peactu w Uluwatu. Krytycy obawiają się, że projekt szklanej windy może również zaszkodzić kruchemu ekosystemowi klifowemu na plaży Kelingking.

Patrzę na ciężki sprzęt i ekipy budowlane uwijające się wokół wciąż dziewiczych miejsc. Dotarłam tu prawdopodobnie w ostatnim momencie. Oto na moich oczach bezpowrotnie zmienia się oblicze jednego z najbardziej charakterystycznych nadmorskich widoków na świecie. Wszystko w imię postępu i wygody. Surowa, piękna i nieujarzmiona przyroda po raz kolejny zostanie zadeptana, dokładnie jak pobliskie Bali, które w gęstym sosie overtourismu i spalin stało się wybrukowanym rajem. Czy Nusa Penida podzieli jego los? Podobno ludzie uczą się na błędach, jak widać nie zawsze.
