Reklama

Owiany tajemnicą niszczeje od lat. Teoria okolicznych mieszkańców budzi grozę

W ostatnich latach w Polsce odbudowuje się wiele zabytkowych obiektów, które w okresie PRL niszczały pozostawione swojemu losowi. Z ruin dosłownie podnoszą się zamki i pałace, otwierając swoje podwoje dla turystów i gości hotelowych. Wiele wspaniałych niegdyś budowli wciąż jednak czeka na swoją szansę powrotu do świetności. Jednym z nich jest pałac w Mokrzeszowie. Jaka jest jego historia?

Mokrzeszów jest małą wsią na Dolnym Śląsku, położoną 10 km od bardziej znanej miejscowości, jaką jest Świdnica. Przez teren miejscowości przebiega droga łącząca Wałbrzych z Wrocławiem, przy której usytuowane jest niewielkie założenie parkowe oraz dość duża budowla z żółtych cegieł. To szpital Zakonu Kawalerów Maltańskich, obecnie znany jako pałac w Mokrzeszowie.

Pałac w Mokrzeszowie — zakonny szpital i sanatorium

Pałac w Mokrzeszowie to budowla wzniesiona w neogotyckim stylu w drugiej połowie dziewiętnastego wieku. Obiekt został zbudowany jako szpital dla Zakonu Kawalerów Maltańskich prowincji śląskiej. Początkowo mieścił się tam dom starców oraz lazaret dla żołnierzy rannych podczas I wojny światowej. Głównymi pacjentami w budynku szpitala byli niemieccy lotnicy. Placówka miała do dyspozycji 85 łóżek. 

Reklama

Od 1918 roku w murach szpitala działało sanatorium, jednak z powodu trudności z finansowaniem i zbyt małej liczby zakonników, by utrzymać tak duży budynek, w 1926 roku zakon odsprzedał szpital prywatnemu nabywcy. Wkrótce okazało się, że również nowy właściciel nie podołał opiece na monumentalnym budynkiem. Do 1938 roku szpital-pałac stał opuszczony.

Przeczytaj też: Zamek skrywa pod swoją podłogą złoto? Dziś miejsce przyciąga turystów z całej Polski


Fabryka aryjczyków w Kunzendorf

Lata 1938-1945 to najbardziej tajemniczy okres w dziejach mokrzeszowskiego pałacu. Według popularnej wśród mieszkańców teorii w obiekcie miał funkcjonować hitlerowski ośrodek organizacji Lebensborn — Źródło Życia.

Lebensborn był projektem i organizacją założoną przez nazistowskie Niemcy w 1935 roku, której celem było wspieranie wzrostu liczby aryjskich dzieci zgodnie z ideologią rasową III Rzeszy. Lebensborn był częścią szerszego programu eugeniki i czystości rasowej, które były elementami ideologii nazistowskiej. Stworzona w ten sposób rasa panów — aryjska rasa nordycka, miała zdominować inne rasy.

Organizacja ta prowadziła domy macierzyńskie, w których kobiety, które spełniały określone kryteria rasowe i zdrowotne, mogły urodzić i wychowywać swoje dzieci. Dzieci te były następnie adoptowane przez niemieckie rodziny. Lebensborn prowadził także działania w okupowanych krajach, gdzie porywano dzieci spełniające niemieckie kryteria rasowe, aby wychować je jako Niemców.

W okupowanej Polsce z całą pewnością istniały niemieckie ośrodki Lebensborn, być może więc także do Mokrzeszowa, czyli Kunzendorf, jak nazywała się w tamtych czasach miejscowość, przywożono młode Niemki, aby te rodziły dzieci "czystej aryjskiej krwi", które trafiały do adopcji w niemieckich rodzinach na terenie III Rzeszy. Dowodem na potwierdzenie tych pogłosek miała być ekshumacja szczątków żołnierzy niemieckich na miejscowym cmentarzu, wśród których odnaleziono także szkielety trzech kobiet, które zmarły tuż po porodzie. 

Przeczytaj też: Niebywałe, co skrywa pod ziemią polskie miasto. Tajemnicze krypty to początek

Pałac w Mokrzeszowie po wojnie

W roku 1945 budynek zajęli na dwa lata żołnierze Armii Czerwonej. Pozostawili pałac w stanie zniszczenia, a gdy trafił on w ręce polskich władz, te przeznaczyły go na szkołę rolniczą. Celom oświatowym służył aż do lat 90-tych, kiedy został zakupiony przez prywatnych inwestorów. Jednak mimo obietnic złożonym gminnym władzom, nowi właściciele nie wywiązali się z umów zakładających powstanie na terenie kompleksu hotelu i ośrodka wypoczynkowego dla turystów. Po dziś dzień budynek stoi opuszczony i zaniedbany, choć ogrodzony i pilnowany przez ochronę.

Dla starego szpitala Rycerzy Maltańskich zabłysła jednak iskierka nadziei. Miejscowym władzom udało się po latach odebrać niszczejący obiekt nieuczciwym nabywcom z Niemiec i wystawić go ponownie na sprzedaż. Niewykluczone, że za kilka lat pałac z żółtej cegły pojawi się na mapach atrakcji turystycznych, jak wiele odrestaurowanych obiektów w Dolinie Bystrzycy zwanej Śląską Doliną Loary.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama