Reklama

Test laptopa ASUS ZenBook 14: piękno i funkcjonalność w kompaktowym urządzeniu

Kobiecy laptop nie może być większy od kartki A4, by bez trudu mieścił się w torebce. Poza tym musi być piękny i ultramobilny, czyli idealny do pracowania i podróżowania, a najlepiej obydwu tych czynności na raz. Dla mnie równie ważne jest, by sprzęt jak najlepiej pokrywał paletę barw, czyli właściwie wyświetlał kolory i udźwignął mój bałagan – lubię mieć pod ręką dziesiątki otwartych kart w wyszukiwarce i kilkanaście w Photoshopie. Chyba znalazłam swój ideał.

Royal Blue wykończony Rose Gold

W moje ręce wpadł ASUS ZenBook 14 UX434F. Słyszałam już co nieco o jego nietypowym touchpadzie, dlatego byłam bardzo ciekawa, jak wygląda na żywo. Już samo opakowanie mnie zaskoczyło - nawiązuje do designu komputera i wyposażone jest w wygodny uchwyt, dlatego spokojnie może posłużyć do transportowania sprzętu, zanim nabędziemy pokrowiec lub torbę na laptop. Estetyka jest dla mnie kwestią równie ważną, jak funkcjonalność, a po otwarciu tego pudełka czułam się w pełni zadowolona - moim oczom ukazał się zgrabny laptop w kolorze nieba nocą nazwanym przez producenta Royal Blue. Wykończenia mają przepiękny kolor różowego złota - tym ASUS skradł moje serce. Imponuje również prawie bezramkowy ekran - jak podaje producent, obudowa zabiera mu jedynie 8 proc. przestrzeni, co sprawia, że wydaje się dużo większy, niż jest w rzeczywistości. Jedyne, co zaburza mój stan zen, jest sporych rozmiarów biała naklejka po prawej stronie touchpada. Rozumiem producenta, że zechciał się od razu pochwalić wszystkimi zaletami sprzętu, ale pierwsze wrażenie jest tylko jedno, a naklejka nieco je zepsuła - powinna być przeźroczysta.

Reklama

Touchpad czy drugi monitor?

Muszę przyznać, że samo uruchamianie ZenBooka stanowi przygodę. Ja poznaję komputer, a on... poznaje mnie. Funkcja Windows Hello, czyli biometryczne logowanie przy użyciu rozpoznawania twarzy działa rewelacyjnie. Po kilku sekundach komputer zapamiętał mój wizerunek. Przy ponownym uruchomieniu wystarczy spojrzeć w kamerę, system rozpozna twarz, nawet gdy sprzęt znajduje się pod kątem czy w półmroku. Przejdźmy jednak do tego osławionego touchpada, a właściwie ScreenPada 2.0, który w pewnym stopniu może zastąpić nam drugi monitor. Jest on znacznie większy niż klasyczny touchpad, dlatego jego obsługa nie przysparza większych problemów. Standardowo wyświetlają się na nim ikony aplikacji, ale możemy również zrzucić na niego okno. Mnie osobiście najbardziej przydał się w trzech sytuacjach: do odtworzenia tutorialu, gdy na głównym monitorze zajmowałam się projektem w Photoshopie, do przeniesienia pasków narzędzi, które przysłaniały mi przestrzeń roboczą (również w programie graficznym), a także do uruchomienia audiobooka, który w każdej chwili mogłam zatrzymać bez długich poszukiwań właściwej karty, a jak już wspominałam, mam wieczny problem z zamykaniem nieużywanych programów i zakładek. Tu przy okazji wspomnę, że ZenBook jest wyjątkowo wyrozumiały dla tej mojej przypadłości - ani razu się nie zawiesił, nawet gdy pracowałam na kilkunastu zdjęciach o dużym rozmiarze. Wracając jednak do ScreenPada, można na nim oglądać niezobowiązujący film podczas pracy, przenieść na niego okienko komunikatora, używać kalkulatora, włączyć klawiaturę numeryczną czy kalendarz. Zastosowań jest sporo, dodatkowy miniekran bardzo ułatwia pracę, szczególnie osobom nastawionym na multitasking.

Ergonomiczny zawias i matowy ekran

Tym, na co ja zwróciłam uwagę, jest również zawias przy ekranie, który lekko podnosi część z klawiaturą. Niby szczegół, ale przemyślany - przeważnie, gdy pracuję w biurze, dla wygody podpinam do laptopa klawiaturę. Używając sprzętu ASUS-a, ze zdziwieniem stwierdziłam, że zupełnie tego nie potrzebuję. Dzięki tej optymalizacji poprawia się również wydajność głośnika - dźwięk płynący ze spodu komputera jest czysty i wyraźny. Jakość nie zmienia się, nawet gdy trzymam sprzęt na kolanach w trakcie wieczornego oglądania seriali. Tutaj muszę również napomknąć o ekranie. Nie lubię, gdy jest ciemno jak w kinie, zawsze zapalam sobie przynajmniej lampkę nocną, co nie sprawdzało się przy moim dotychczasowym komputerze - światło odbijało się w monitorze. W ZenBooku monitor jest matowy, dzięki temu mniej się brudzi, odciski palców są prawie niewidoczne, a odbijające się światło lampki na tyle przytłumione, że w ogóle nie irytuje.

W czasach, kiedy wielu młodych ludzi łączy pracę z podróżowaniem, posiadanie lekkiego i kompaktowego sprzętu jest niemal koniecznością. Testowany przeze mnie ASUS ma również zaletę w postaci baterii o wysokiej pojemności, która wystarczyła mi na cały długi i wymagający dzień pracy poza domem. Jeśli szukacie laptopa, który sprawdzi się w biurze i w drodze, a do tego zapewni rozrywkę i jeszcze będzie świetnie wyglądać, to ASUS ZenBook 14 UX434F spełni wszystkie te zachcianki, a nawet może pochwalić się funkcjonalnościami, o których nie zdążyliśmy jeszcze zamarzyć.

Artykuł powstał we współpracy z marką ASUS.

.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy