Reklama

Jak uchwycić miasto w kadrze?

Wrocław bywa nazywany „miastem stu mostów” lub Wenecją Północy. Słusznie: znajdziemy w nim niezliczoną ilość kładek i dróg, które trzeba było niegdyś przerzucić nad korytem Odry, aby spiąć z sobą poszczególne dzielnice. Nam jednak Wrocław kojarzył się od zawsze z architekturą, jakiej próżno szukać w innych zakątkach naszego kraju.

Wrocław bywa nazywany „miastem stu mostów” lub Wenecją Północy. Słusznie: znajdziemy w nim niezliczoną ilość kładek i dróg, które trzeba było niegdyś przerzucić nad korytem Odry, aby spiąć z sobą poszczególne dzielnice. Nam jednak Wrocław kojarzył się od zawsze z architekturą, jakiej próżno szukać w innych zakątkach naszego kraju.

Kiedy więc otrzymaliśmy do testów egzemplarz Huawei P30 Pro, postanowiliśmy go przetestować właśnie w stolicy Dolnego Śląska, gdzie nowe na każdym kroku spotyka się ze starym, a rozmaite style architektoniczne przeplatają się właściwie na każdym kroku. O tym, co z naszego wyjazdu wyszło, dowiecie się z poniższego artykułu.

Czym fotografowaliśmy?

W czasie całego wyjazdu mieliśmy pod ręką Huawei P30 Pro - smartfon wyposażony w aparat główny z czterema obiektywami, opracowanymi we współpracy z legendarną marką Leica. Główny obiektyw telefonu jest stabilizowany optycznie i korzysta z matrycy o rozdzielczości 40 megapikseli, rozmiarze 1/1.7 cala i jasności f/1.6. Te parametry naprawdę robią wrażenie.

Reklama

I dają przy tym poczucie, że tegoroczny Huawei P30 Pro jest smartfonem, który śmiało można nazywać fotograficznym. Matryca o takich parametrach po prostu nie ma prawa robić kiepskich zdjęć. Że tak jest - przekonaliśmy się w słabych warunkach oświetleniowych, czyli już po zachodzie słońca, a także w środku dnia, gdy wszystkie zdjęcia w teorii powinny wyjść przepalone (stroskanych spieszymy uspokoić, że nie były).

Kolejny aparat to stabilizowany optycznie peryskopowy teleobiektyw wyposażony w 8-megapikselową matrycę i dysponujący aż pięciokrotnym optycznym powiększeniem (to ekwiwalent 125-milimetrowej ogniskowej). W modelu P30 Pro Huawei dorzucił jeszcze do kompletu szerokokątny, 20-megapikselowy obiektyw o jasności f/2.2 oraz sensor ToF (Time of Flight) odpowiadający przede wszystkim za ostrość i głębię zdjęć. To właśnie on zawiaduje intensywnością efektu bokeh, z którego korzysta się najczęściej w fotografii portretowej.

Omówiwszy technikalia, przejdźmy do konkretów. Sprawdźmy więc, jak spisał się smartfon Huawei w warunkach bojowych.

Odbicia, światła, refleksy

Fotografując architekturę zdjęcia warto robić np. tuż po deszczu czy nawet po zmierzchu, gdy w rzekach i kanałach odbijają się rozświetlone iluminacjami budynki. Kiepskie, wieczorne światło naturalne to nie problem! Wspomniana gra obić i refleksów może nam zrekompensować niedostatki w oświetleniu.

To właśnie ona pozwala bowiem zadbać o intrygującą - czasem tajemniczą i romantyczną, a czasem tchnącą nowoczesnością - atmosferę fotografowanej scenerii. Poniższe zdjęcie przedstawia Most Tumski, na którym zakochani wieszają kłódki będące wyrazem swej miłości. Co ciekawe - podczas jego wykonywania nie korzystaliśmy z osławionego trybu nocnego, w który wyposażony jest nowy Huawei P30 Pro. Główny obiektyw telefonu w momencie naciśnięcia spustu migawki automatycznie dobrał ustawienia, które uznaliśmy za optymalne i satysfakcjonujące.

Kolejne zdjęcie to doskonały dowód, że nie trzeba wcale jechać do Paryża, aby zrobić udane zdjęcie miejskich nabrzeży. I tutaj, co ciekawe, nie musieliśmy korzystać z trybu nocnego czy obiektywu szerokokątnego. Mimo krótkiego czasu naświetlania, główny obiektyw Huawei P30 Pro zdołał zrobić zdjęcie ostre i pełne detali (zwróćcie choćby uwagę na niebo!).

Po lewej stronie widnieje Urząd Wojewódzki, a po prawej - nowy gmach Biblioteki Uniwersyteckiej. W tle majaczą tymczasem wieże Archikatedry i Kolegiaty Świętego Krzyża i św. Bartłomieja. Iluminacje i ich refleksy przyciągając oczy feerią barw i niemal impresjonistyczną formą.

Perspektywa i miejsce mają znaczenie

Olbrzymie znaczenie dla kompozycji ma oczywiście perspektywa. Tzw. "żabia perspektywa" (obiektyw ustawiamy znacznie poniżej środka fotografowanego obiektu) pozwala ująć w kadrze duże i wysokie budynki, jednocześnie podkreślając ich majestat i wielkość. "Perspektywa ptasia" pozwala tymczasem - dla odmiany - ująć w kadrze bardzo dużo obiektów, co może się okazać szczególnie atrakcyjne w przypadku gęsto zabudowanych centrów dużych miast.

Żeby zrobić zdjęcie dzielnicy czy osiedla nie musimy jednak wcale korzystać z drona - wystarczy, że wejdziemy na dach, taras lub punkt widokowy. Spacerując po Wrocławiu z takiej właśnie możliwości postanowiliśmy skorzystać. Jak nam poszło? Oceńcie sami.

Żeby wykonać to zdjęcie wspięliśmy się na wieżę Archikatedry św. Jana Chrzciciela, z której - dzięki wykorzystaniu ptasiej perspektywy i głównego aparatu Huawei P30 Pro - udało nam się zrobić dwa interesujące zdjęcia.

Pierwsze przedstawia zabytkowe zabudowania Ostrowa Tumskiego (na pierwszy plan wybija się strzelista wieża Kolegiaty Świętego Krzyża i św. Bartłomieja). Drugie - część ogrodów biskupich i odremontowane niedawno nabrzeże Odry (w tle majaczy zaś leżący kilka kilometrów dalej kompleks Sky Tower, którego - przez tutejszą wysoką zabudowę - normalnie stąd nie widać).

Fotografując "z góry" jesteśmy w stanie zmieścić w kadrze wiele obiektów architektonicznych, które w innych okolicznościach - czyli bez wykorzystania wspomnianej już ptasiej perspektywy - po prostu nie mogłyby się w nim znaleźć.

Wchodząc na wieże i tarasy widokowe na panoramę miasta możemy spoglądać w sposób zwykle niedostępny jego mieszkańcom i odwiedzającym je turystom. Tego rodzaju fotografia obywa się przy tym bez drona, dzięki czemu ciekawe zdjęcia mogą zrobić również początkujący amatorzy fotografii, którzy na początku swej przygody nie są zwykle gotowi, by zainwestować w kosztowny sprzęt.

To zdjęcie zrobiliśmy z punktu widokowego leżącego na Wieży Matematycznej Uniwersytetu Wrocławskiego. Sięgając po obiektyw szerokokątny udało nam się zmieścić w kadrze co najmniej kilka wrocławskich dzielnic oraz meandrujące między nimi zakole Odry.

Łącząc możliwości, które daje ptasia perspektywa i "szeroki kąt" obiektywu Huawei P30 Pro udało nam się zawrzeć w jednym zdjęciu przekrój przez wielobarwną i wielostylową architekturę wrocławskiego Starego Miasta, Szczepina i Kępy Mieszczańskiej.

To jeszcze jedno zdjęcie, które udało nam się zrobić z Wieży Matematycznej. Tym razem postanowiliśmy się pobawić nie tylko perspektywą, ale też kompozycją (to dlatego na pierwszym planie umieściliśmy Teologię - alegoryczną rzeźbę dłuta Franza Josepha Mangoldta) i doborem obiektywów. Decydując się na "szeroki kąt", podkreśliliśmy relację między widniejąca na pierwszym planie statuą, a leżącymi niżej zabudowaniami.

Wydaje się, że nie mniej interesujące efekty osiągnęliśmy wchodząc na położony na wysokości 45 m Mostek Pokutnic przy Katedrze św. Marii Magdaleny. Udało się dzięki temu uchwycić nie tylko dachy kamienic leżących przy wrocławskim rynku, ale także sylwetkę Ratusza, Sukiennic i secesyjnego Domu Handlowego "Feniks". Wystarczył do tego główny aparat telefonu, który już za pierwszym razem pozwolił nam utrwalić piękno staromiejskiej panoramy Wrocławia.

Zdjęcia, jako się rzekło, możemy robić jednak nie tylko z lotu ptaka. Korzystanie z żabiej perspektywy również przynosi ciekawe efekty. Poniżej znajdziecie zdjęcia, które wykonaliśmy właściwie u stóp fotografowanych obiektów, dla wzmocnienia efektu korzystając z obiektywu szerokokątnego.

Na pierwszym z nich widnieją wieże Archikatedry św. Jana Chrzciciela (to właśnie z położonego na niej tarasu widokowego fotografowaliśmy zabytki Ostrowa Tumskiego), na drugim - dwa z budynków wchodzących w skład zespołu budynków mieszkalno-usługowych położonego przy pl. Grunwaldzkim (szerzej znanego jako wrocławski Manhattan).

Fotografując katedralne wieże wykorzystaliśmy możliwości obiektywu szerokokątnego wbudowanego w P30 Pro, który uwydatnił ich strzelistą konstrukcję. Postanowiliśmy się przy tej okazji pobawić kompozycją, umieszczając w kadrze statuę Madonny z Dzieciątkiem, ustawioną prawie na wprost głównego portalu Archikatedry. Zderzając skalę pomnika i fotografowanych wież udało nam się oddać ich rozmach (charakterystyczny przecież dla gotyku) i rozmiary.

Korzystając z pogody, postanowiliśmy również sfotografować wspomniany już wrocławski Manhattan. Doskonałym tłem dla odnowionych niedawno budynków wydało nam się błękitne niebo, na którym widać było jedynie delikatne, strzępiaste chmury.

I tutaj skorzystaliśmy z dobrodziejstw "szerokiego kąta" oferowanego przez redakcyjnego Huawei. W ten sposób udało nam się zmieścić w kadrze ponad pięćdziesięciometrowe wieżowce zaprojektowane w późnych latach 60. przez Jadwigę Grabowską-Hawrylak. Przyjęcie żabiej perspektywy jedynie spotęgowało ich rozmiar i monumentalną formę wynikającą z założeń brutalizmu.

Warto szukać abstrakcji

Utrwalając miejską architekturę, warto się również skupiać na detalach, które - przez pośpiech i zabieganie - zwykle nam umykają. Próby fotografowania architektonicznych drobiazgów mogą często przynieść nieoczekiwane i efektowne rezultaty, zwłaszcza gdy korzysta się z teleobiektywu, który jest w stanie wyłowić detale niewidoczne na pierwszy rzut oka z perspektywy przechodnia.

Spacerując po Wrocławiu zdarzało nam się nierzadko korzystać z pięciokrotnego zoomu peryskopowego Huawei P30 Pro, który pozwalał tworzyć zdjęcia nieoczywiste, czasem abstrakcyjne, swobodnie eksperymentujące z formą, kształtem i geometrią. Poniżej kilka z nich.

Ostatnie z serii naszych abstrakcyjno-geometrycznych zdjęć udało nam się wykonać dosłownie w ułamku sekundy, tym razem za pomocą głównego obiektywu P30 Pro i z nieco żabiej perspektywy. Zderzenie surowej, minimalistycznej architektury i przelatującego w jej pobliżu ptaka tworzy, jak uważamy, efekt interesujący artystycznie i kompozycyjnie.

Architektura jak rzeźba

"Nawa" Oskara Zięty mierzy od 6 do 7 metrów wysokości i ok. 15 metrów długości. Wykonano ją z ultralekkiej, polerowanej stali, którą uformowano dość nietypowo, bo "nadmuchując" ją sprężonym powietrzem. Gdy spojrzeć na nie z boku, dzieło Zięty dzieli i szatkuje otaczającą je przestrzeń. Ale także odbija w sobie okoliczne budynki: położoną po drugiej stronie Odry Halę Targową oraz leżący nieco bliżej Kościół Najświętszej Maryi Panny na Piasku.

W ten sposób wchodzi z nimi w relację, nadaje im wspólny mianownik. Fotografując "Nawę" staramy się ją najpierw umieścić w rozległym kontekście, na tle okolicznych zabudowań. Na pierwszym zdjęciu - zrobionym za pomocą obiektywu szerokokątnego - widnieją Kościół NMP na Piasku (w tle, za rzeźbą) i wzniesiona na początku XX w. Hala Targowa (to już po prawej, na granicy kadru).

Takie podejście do fotografii sprawia, że cały krajobraz - a nie tylko sama "Nawa" - podniesiony zostaje do rangi rzeźby. To zresztą jedna z wielu własności fotografii jako sztuki, zdolnej wszak wyzyskiwać rzeźbiarskie właściwości materii i miejskiego krajobrazu.

Do zrobienia drugiego zdjęcia wykorzystaliśmy tymczasem główny obiektyw P30 Pro, który utrwalił przede wszystkim grę świateł powstającą na powierzchni fotografowanej rzeźby. Inaczej niż w przypadku poprzedniego zdjęcia, postanowiliśmy się skupić jedynie na samej "Nawie" traktując ją raczej jak samodzielny artefakt artystyczny niż obiekt architektoniczny, który wchodzi ze swym otoczeniem w rozmaite relacje.

Szeroki kąt robi robotę

Wielu fotografików przestrzega przed zbyt pochopnym korzystaniem z obiektywów szerokokątnych, twierdząc, że są one w stanie zaburzać perspektywę i geometrię obiektów uchwyconych w kadrze. Z podobnymi zastrzeżeniami kierowanymi pod adresem "szerokiego kąta" spotkamy się także w klasycznych podręcznikach do fotografii. Jeżeli jednak po obiektyw szerokokątny będziemy sięgać świadomie i z umiarem, może nam się udać osiągnąć wprost imponujące rezultaty. I to nawet jeśli fotografią zajmujemy się amatorsko i z rzadka, a nie na co dzień.

Obiektyw szerokokątny może zdziałać cuda przede wszystkim wtedy, gdy chcemy uchwycić jak najwięcej obiektów architektonicznych, ale obawiamy się, że użycie trybu panoramicznego może skutkować zaburzeniem kompozycji, uzyskaniem niepotrzebnie szerokiego kadru i, w konsekwencji, obniżeniem estetyki oraz czytelności zdjęcia. Jak zatem korzystać z "szerokiego kąta"? Oto kilka zdjęć, które - w ramach ilustracji - wykonaliśmy za pomocą redakcyjnego Huawei P30 Pro, sięgając rzecz jasna po wbudowany w niego obiektyw szerokokątny:

Wykorzystując dach Galerii Dominikańskiej zrobiliśmy zdjęcie multifunkcyjnego kompleksu OVO Wrocław, wybudowanego w 2016 r. w bezpośrednim pobliżu Urzędu Pocztowego (w tle), powstałego jeszcze przed II wojną światową. Budynek OVO Wrocław stanowi jeden z najbardziej interesujących przykładów blobitektury w naszym kraju. Architekci stojący za tą realizacją zawarli w swoim projekcie bodaj wszystkie wyznaczniki stylu blob: konstrukcja ma organiczne, obłe kształty i prezentuje się nadzwyczaj futurystycznie.

Gdyby nie obiektyw szerokokątny, w jednym kadrze nie udałoby się z pewnością zawrzeć całej bryły. Warto przy tym zauważyć, że użycie "szerokiego kąta" wcale nie zaburzyło tu geometrii. Przeciwnie: budynek udało się umieścić w rozleglejszym kontekście - na tle Urzędu Pocztowego i drzew rosnących nad miejską fosą.

Podczas spaceru przyciągnął naszą uwagę ciąg budynków położonych przy ul. Szewskiej. Większą część kadru wypełnia położony po prawej stronie modernistyczny Dom Handlowy Kameleon, wzniesiony w tym miejscu w drugiej połowie lat 30. XX w., po lewej widnieją wieże piętnastowiecznej Katedry św. Marii Magdaleny, a pośrodku znajdują się tymczasem nowoczesne, minimalistyczne budynki handlowo-usługowe. "Szeroki kąt" Huawei P30 Pro pozwolił nam zatem uchwycić spory fragment historii Wrocławia, bez straty dla kompozycji czy geometrii zdjęcia.

Mając do dyspozycji obiektyw szerokokątny, udajemy się do wrocławskiej siedziby Naczelnej Organizacji Technicznej. Przepastne, symetryczne i nabite łukami wnętrza budynku zlokalizowanego przy ul. Piłsudskiego wręcz proszą się o to, by robić im zdjęcia (my fotografujemy je z poziomu pierwszego piętra). Huawei P30 Pro pozwala nam uchwycić kadr jakby żywcem wyjęty z filmu Wesa Andersona - "szeroki kąt" sprawia, że wnętrze neobarokowego gmachu zdaje się wręcz otaczać i oblewać obserwatora, zawstydzając go swoją wielkością i majestatem.

Artykuł powstał we współpracy z firmą Huawei

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy