Alicja Battenberg. Tragiczne losy matki księcia Filipa
Choć brytyjska rodzina królewska i jej dramaty cały czas są na cenzurowanym o Alicji Battenberg, matce zmarłego 9 kwietnia księcia Filipa i teściowej królowej Elżbiety mówi się niewiele. Ta postać, być może najtragiczniejsza w dziejach rodziny popadła w zapomnienie. A jednak to jej historia wyróżnia się w dziejach rodziny: wycierpiała więcej niż ktokolwiek z jej członków, pracowała ciężko i nie przez przypadek zyskała miano "głównej świętej pałacu Buckingham".
Mówi się o niej niewiele. Wiadomo że była ukochaną babcią Anny, a William bardzo ją podziwiał.
Tymczasem kulisy jej życia są niepokojące. Wywiad, którego udzieliła dla The Guardian w 1967 roku zaczynał się od słów: "Urodziłam się z zamku Windsor. Królowa Wiktoria była przy moich narodzinach. Jednak wszyscy uważali mnie za upośledzona umysłowo i wysłali mnie do szpitala. Psychiatrycznego. Leczył mnie sam Zygmunt Freud. Był nieuprzejmym człowiekiem".
To była sensacja. Alicja zmarła dwa lata później.
Dziewczynka zachowuje się dziwnie
To właśnie królowa Wiktoria, prababka dziewczynki, jako pierwsza zauważyła, że z dzieckiem jest coś nie tak. Alicja była dziwna. Źle reagowała na słowa otaczających osób, późno zaczęła mówić. Początkowo myślano, że jest opóźniona w rozwoju. Lekarze, których wezwano postawili inną diagnozę. Okazało się, że dziecko bardzo słabo słyszy.
Z dziewczynką pracowano. Nauczyła się czytać z ruchu warg i mówić w kilku językach: niemieckim, angielskim, francuskim, a także greckim.
Mimo kłopotów wyrosła na wesołą, uprzejmą dziewczynę. Choć nie słyszała dobrze, uwielbiała tańczyć. Brała aktywny udział w życiu towarzyskim, uchodziła za interesującą partię i podobała się mężczyznom. W 1902 podczas koronacji Edwarda VII poznała greckiego księcia Andrzeja. On miał 21 lat ona 18. Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Zapowiadało się bajecznie, jednak rzeczywistość okazała się brutalna.
Czarna passa
Para zamieszkała w Grecji i doczekała się pięciorga dzieci, ale życie rodzinne nie było sielanką. Książę Andrzej okazał się kobieciarzem i niespecjalnie krył się ze swoimi podbojami.
Wkrótce miały nadejść jeszcze gorsze chwile. W 1918 roku król Grecji Konstantyn I został zmuszony do abdykacji i wyemigrował do Szwajcarii. Z Rosji dochodziły straszliwe wieści o losach rodziny panującej. Ciotki Alicji Elżbieta Fiodorowna i caryca Aleksandra Fiodorowna zostały zamordowane przez rewolucjonistów.
Alicja i Andrzej, podobnie jak król Konstantyn, wyemigrowali. Zaczęły się kłopoty finansowe i dosłownie walka o przeżycie. Książę Andrzej powrócił do Grecji w cztery lata później i brał udział w wojnie grecko-tureckiej. Niepowodzenia wojenne ściągnęły na niego niebezpieczne oskarżenia. Wkrótce uciekał z kraju ponownie.
Alicja i Andrzej przedostali się do Wielkiej Brytanii. Ponoć książę drogę spędził ukryty w skrzynce na pomarańcze...
Pacjentka Freuda
Para nie zabawiła jednak długo na wyspach i wkrótce przeniosła się do Francji, gdzie zamieszkała w domu użyczonym przez Marię Bonaparte. To właśnie w salonach Marii Bonaparte Alicja miała pierwszy kontakt z Zygmuntem Freudem.
Alicja podpadła swoim zachowaniem. Zdradzana przez męża, nerwowa, po ciężkich przeżyciach związanych z sytuacją polityczną nie prezentowała się najlepiej. Książę Andrzej wraz z Zygmuntem Freudem szybko doszli do porozumienia. Alicja to histeryczka, która ma problemy na tle seksualnym. Powinna zostać hospitalizowana. Grecki książę nie był pierwszym ani ostatnim mężem, który zapragnął pozbyć się uciążliwej żony, która już dawno mu się znudziła, grając kartą choroby psychicznej.
Alicja została umieszczona w klinice psychiatrycznej, a tam poddana osobliwej terapii, która była w dosłownym sensie stosowaniem tortur. Aplikowano jej wstrząsy elektryczne, naświetlano jajniki promieniami rentgenowskimi, godzinami trzymano w lodowatej wodzie. Celem miało być wywołanie przedwczesnej menopauzy i zmniejszenie libido. Freud wpisał w jej kartę chorobową diagnozę "wścieklizna macicy".
Mimo prób ucieczki Alicja spędziła na tej terapii dwa i pół roku.
Małżeństwo rozpadło się. Książę Andrzej wyjechał do Monte Carlo. Córki kolejno wychodziły za mąż, ośmioletni Filip został wysłany do krewnych do Anglii.
Zakonna suknia
Po opuszczeniu szpitala psychiatrycznego Alicja osiedliła się w Atenach. Żyła bardzo skromnie i pracowała w tamtejszym oddziale Czerwonego Krzyża. W czasie II wojny światowej udzielała schronienia żydowskiej rodzinie Kohenów. Odznaczoną ją później medalem "Sprawiedliwy wśród narodów świata".
Wieczorową suknię założyła jeszcze raz. Na ślub Filipa. Później przywdziała zakonną sukienkę i chustę. Niemal wszystkie klejnoty jakimi jeszcze dysponowała sprzedała, założyła klasztor prawosławny i kontynuowała działalność charytatywną. Jedną z ostatnich cennych rzeczy jakie miała była diamentowa tiara, którą oddała synowi, by mógł zakupić pierścionek zaręczynowy dla Elżbiety, przyszłej królowej.
Drugą tiarę - tiarę Meander - Alicja podarowała Elżbiecie w prezencie ślubnym. Elżbieta nigdy jej nie założyła. Podarowała ją księżniczce Annie na 18-ste urodziny. Anna nosiła ja chętnie i często, a jej córka Zara założyła tę tiarę na swój ślub 2011 roku.
Rzekome "szaleństwo" Alicji nieomal postawiło pod znakiem zapytania ślub Filipa i Elżbiety. Domniemana choroba psychiczna była uważana za skazę. Jak się później okazało Alicja była w pełni zdrową kobietą. Nigdy nie była chora psychicznie.
W pałacu Buckhingam
Po przewrocie wojskowym jaki miał miejsce w Grecji w 1967 roku, Elżbieta II zaniepokoiła się losem teściowej i postanowiła ściągnąć ją do Anglii. Resztę życia Alicja spędziła w małym pokoiku w pałacu, niemal w niego nie wychodząc. Odwiedzała ją głównie młodziutka Anna, Filip pojawiał się tam znacznie rzadziej. Może kierował nim wstyd? Pewnego dnia przeprosił ją, że pod wpływem ojca również uważał ja za szaloną.
Alicja zmarła w 1969 roku i została pochowana w cerkwi Marii Magdaleny w Jerozolimie.
IG
Zobacz także: