Być kobietą i wygrać
Zarabiają więcej od nas. Częściej awansują. Mówimy: „To szklany sufit. Oni mają po prostu łatwiej”. Może czas podpatrzyć, jakie cechy i zachowania pomagają mężczyznom osiągać w pracy to, czego chcą? Czy warto się ich nauczyć? Jak wykorzystać kobiecość, by spełnić zawodowe marzenia? Pytamy Anetę Chybicką i Elżbietę Zubrzycką, psycholożki, autorki książki "Siła kobiet w biznesie".
Z pracy odszedł kierownik mojej koleżanki. Ponieważ ona często zastępowała go w jego obowiązkach, wszyscy byli pewni, że awans ma w kieszeni. Ale nowym szefem został kolega z tego samego działu. Mężczyzna...
Elżbieta Zubrzycka: - I jest prawdopodobne, że pani przyjaciółka nadal będzie zastępowała kierownika. On będzie podsuwał nowe idee, a ona będzie wprowadzała je w życie. Tak często bywa: mężczyzna jest prezydentem, premierem, prezesem, ministrem, a jego zastępcy to kobiety. Oni błyszczą, one zajmują się pracą u podstaw.
Aneta Chybicka: - Przeprowadziłam wywiady z kilkunastoma kobietami sukcesu. Wśród moich rozmówczyń znalazła się znana dziennikarka, nauczycielka buddyzmu, pani dziekan, prezeski wielkich firm. Jedna z nich opowiedziała o negocjacjach, w których uczestniczyła ostatnio w Moskwie. W spotkaniu brał udział także dyrektor generalny światowego koncernu. Powiedział kilka zdań, nakreślił, jaką ma wizję. I wskazał na siedzącą obok niego dyrektor zarządzającą: "A ona się tym wszystkim zajmie". Czyli to ona, a nie on, przełoży jego koncepcję na cele biznesowe, wyznaczy misje i zadania dla poszczególnych działów. I to jest właśnie to, w czym kobiety są świetne, wręcz niezastąpione. W urządzaniu, załatwianiu. Niezależnie od tego, czy rządzą domowym budżetem, sklepem spożywczym, czy... państwem, jak Margaret Thatcher.
Wszystko pięknie, ale dlaczego kobieta, która wykonuje kawał ciężkiej i dobrej roboty, zarabia w rezultacie mniej niż mężczyzna, który powiedział na zebraniu trzy zdania na krzyż?
AC: - Bo przyzwyczailiśmy się, że tak jest. Nie tylko w Polsce. W Szwajcarii przeprowadzono ciekawą kampanię społeczną: jednym z jej elementów był kontrowersyjny eksperyment. Gdy do jednego z bankomatów "uczestniczących" w happeningu podchodził mężczyzna i chciał wypłacić sto euro, otrzymywał jedynie osiemdziesiąt, a na ekranie pojawiał się komunikat: "Teraz już wiesz, jak się czuje kobieta, gdy dostaje swoją wypłatę". Oczywiście z rachunku bankowego odejmowano tylko tę mniejszą kwotę. Chodziło o uświadomienie mężczyznom, że kobiety też mają swoje oczekiwania, również finansowe. I nie są one zaspokajane. Problem jednak w tym, że my same mamy kłopot, by zadbać o własne potrzeby.
EZ: - Jestem psychologiem, ale i pracodawcą, prowadzę duże wydawnictwo książkowe. U mnie kobiety zarządzały, bo nie tylko dorównywały kompetencjami i wiedzą mężczyznom, ale często ich przewyższały. Są lepiej wykształcone, na całym świecie studiuje więcej kobiet niż mężczyzn, a mimo to często słyszę takie komentarze: "Dziewczyna jest świetna, uzdolniona, pracowita, ale awans, podwyżkę czy nagrodę dostanie jej kolega".
To, jak mówimy o swojej pracy, jest dowodem siły. Tryb przypuszczający chciałabym to oznaka wahania. Miałam szczęście – braku wiary w siebie.
Może dlatego, że firmy, urzędy, szkoły, szpitale to jednak wciąż "męski świat"? A my jako kobiety nie umiemy się w nim odnaleźć?
EZ: - I nic dziwnego: kobiety zajmują się pracą zawodową od niedawna. Moje pokolenie jako pierwsze w historii świata powszechnie poszło do pracy w latach siedemdziesiątych. Dzisiejsze dwudziesto-, trzydziestolatki to pierwsza generacja wychowana przez pracujące matki. Światem biznesu zarządzali mężczyźni. Teraz trzeba wypracować wzorce równorzędnej współpracy obu płci. Wielka odpowiedzialność, nie ma gotowych wzorców. Znaczna część kobiet stara się naśladować mężczyzn. To niedobrze. Mają przecież swoją misję do zrealizowania, własne pasje i jeśli chcą nadać firmie inny charakter, muszą szukać ścieżki w tym "męskim świecie". Istnieje szereg cech i zachowań typowych dla mężczyzn, których przejmować nie warto. Ale i takie, które powinnyśmy przejąć.
Czego możemy się nauczyć od mężczyzn?
EZ: - Po pierwsze wiary w siebie! W jednym z wywiadów szefowa dużej firmy opowiadała, że robiła takie eksperymenty: dawała zadanie podwładnej i podwładnemu, wyznaczała termin zakończenia misji. Kobiety zazwyczaj zgłaszały się do niej dzień wcześniej, przepraszająco mówiąc: "Nie jest to może to, czego oczekiwałaś... Jest jeszcze czas, poprawię...". A mężczyźni dwa dni po terminie rzucali na stół kilka kartek i obwieszczali: "To jest rewolucyjne, dzieło mojego życia. Będziesz zachwycona!". Byli pewni, że to, co proponują, jest najlepsze, choć często nie było. Nas zazwyczaj prześladuje przekonanie, że nie jesteśmy wystarczająco dobre.
AC: - Proszę zauważyć, że to nawet słychać. Te wszystkie: "Przepraszam, ale chciałam zauważyć...", "Nie jestem przekonana, lecz sądzę...", "Tak mi się wydaje". Dla szefa i współpracowników - mężczyzn - to jest jasny komunikat: ona nie ma pojęcia, o czym mówi.
Po pierwsze wiara w siebie. Po drugie?
EZ: - Umiejętność chwalenia się swoimi sukcesami. Kto dziś pamięta, że premier Ewa Kopacz jako jedyny w Europie minister zdrowia podjęła racjonalną decyzję, nie uległa panice i nie kupiła szczepionek przeciwko grypie? Oszczędziła mnóstwo pieniędzy. Kobiety mają zwykle nadzieję, że - skoro są dobre i pracowite - ktoś to doceni. A często nikt tego nie dostrzega.
AC: - To klucz do sukcesu. "Zgłaszaj się do odpowiedzi, trzymaj zawsze rękę w górze" - takiej rady udzieliła jednej z naszych rozmówczyń inna kobieta sukcesu. Nie przejmuj się, że mężczyźni udają, że cię nie widzą, nie daj się zakrzyczeć i zepchnąć na bok. Ciągle trzymaj rękę w górze. Pokazuj, że jesteś, masz inicjatywę, jesteś świetna. Tylko wtedy inni też to zauważą.
A po trzecie?
EZ: - Mężczyźni są mistrzami tak zwanego networkingu: tkają sieci połączeń. Mają wielu kumpli, znajomych, kolegów, którzy ich wesprą w razie problemów zawodowych. Kiedy ogląda się mecz piłki nożnej, można zauważyć, że w dobrych drużynach kilku graczy buduje akcję: podają sobie piłkę, ustawiają się na pozycjach tylko po to, by ten, który jest najlepszym strzelcem, mógł zdobyć gola. Ten gol jest przecież dla całej drużyny. Fascynujące jest to, że ci gracze mogą się prywatnie nienawidzić. I gdy tylko znajdą się w szatni, zwymyślają jeden drugiego albo się pobiją. Ale na boisku to nie ma znaczenia: bo jest wspólny cel. Tę umiejętność współpracy, gry zespołowej kształci się w mężczyznach od dzieciństwa. A kobiety są wychowywane inaczej, jako indywidualistki mają kłopot w życiu zawodowym. Nie potrafią "budować akcji" ze współpracownicami, których nie lubią. Łatwo się obrażają i "strzelają focha".
AC: - Kiedy mężczyzna traci pracę, obdzwania znajomych i nieznajomych, mówi wprost: "Szukam czegoś nowego. Masz coś?". A kobieta zadzwoni do kilku bliskich koleżanek, zapyta: "Co u ciebie? Co słychać?", przez kwadrans będzie krążyła wokół tematu, zanim powie, o co chodzi. I jeszcze będzie miała wyrzuty sumienia, że wykorzystała przyjaciółkę i że tak nie wypada.
Czy możemy się jakoś nauczyć umiejętności współpracowania, wiary w siebie, dbałości o swoje potrzeby i chwalenia się sukcesami?
EZ: - Zacznijmy od wiary w siebie i umiejętności chwalenia się. Dobrze jest uświadomić sobie, co jest naszą mocną stroną. Jednym z ćwiczeń, które polecamy w książce, jest "wieczór pozytywnej szczerości". Wystarczy zorganizować spotkanie z koleżankami z pracy przy kolacji, winie. Umawiamy się, że po kolei każda z nas staje się "gwiazdą": pozostałe wymieniają pozytywne cechy, kompetencje, zachowania "gwiazdy": "Szanuję w tobie to, że... Podziwiam cię za... Podoba mi się w tobie...". Taka sesja pochwał trwa co najmniej pięć minut. I uwaga! Kobiety mają skłonność do umniejszania swoich zasług. Ktoś rzuca: "Jak pięknie ci w tej sukience", a my na to: "E tam, stary łach". Jeśli podczas wieczoru pozytywnej szczerości zdarzy się, że któraś z "gwiazd" zacznie deprecjonować samą siebie - przerywamy. I runda zaczyna się od początku. Chcemy się przecież nauczyć, jak mówić o swoich sukcesach, więc musimy najpierw przywyknąć do tego, jak mówią o nich inni.
AC: - Dobrze jest potem, już w samotności, te cechy, zachowania i kompetencje wypisać na kartce, żeby utrwalić je w pamięci. Wystarczy pięć z nich. Do każdego punktu dodajemy opis trzech sytuacji, w których zaprezentowałyśmy te atuty w pracy. Kiedy, gdzie, wobec kogo? Takie ćwiczenie może nam się przydać na przykład wtedy, gdy będziemy rozmawiać z szefem o awansie czy podwyżce. Z pamięci wyrecytujemy, w czym jesteśmy dobre, jak tego dowiodłyśmy.
A co z językiem, którego używamy: "przepraszam, ale moim zdaniem...", "nie jestem pewna, lecz...". Nad tym też warto popracować?
EZ: - Powinnyśmy oduczyć się podważania własnych kompetencji. Przestańmy używać trybu przypuszczającego: "chciałabym", "zrobiłabym", "gdybym mogła". Nie przepraszajmy, nie szukajmy poklasku dla naszych koncepcji: "Chyba dobry pomysł, prawda?". Nie żartujmy z siebie, nie pomniejszajmy swoich osiągnięć: "Tak się złożyło...", "Miałam szczęście...", "Inni mi pomogli". Zamiast mówić: "Skoro idziesz do sekretariatu, może mógłbyś to podrzucić?", wydajmy polecenie: "Zanieś to do sekretariatu. Dziękuję". Taki konkretny język jest zrozumiały dla mężczyzn. Trzeba się go po prostu nauczyć jak każdego języka obcego.
Tworzenia sieci wsparcia też da się nauczyć?
EZ: - Tak. Spróbujmy określić dwa spójne z sobą cele, jeden do zrealizowania w ciągu najbliższych kilku miesięcy, drugi - lat. Na przykład: w ciągu pół roku chcę nauczyć się zarządzania ludźmi, za trzy lata chcę być kierowniczką zmiany. Potem wypiszmy na kartce wszystkich znajomych, przyjaciół, członków rodziny, współpracowników. Czy któreś z tych osób mogą wspomóc nas w realizacji tych celów? Które, w jaki sposób? Czy można poszerzyć grono znajomych o kolejnych, takich, którzy będą wsparciem na drodze do celu? Warto nawiązywać kontakty na portalach społecznościowych, uczestniczyć w szkoleniach i spotkaniach w firmie, jeśli oczywiście są one organizowane.
AC: - W internecie są grupy, fora, portale, na których można wymieniać się swoimi umiejętnościami z innymi uczestnikami. Tak działa grupa Skill Trade Club na Facebooku, zakładka "Wymiana umiejętności" w serwisie ogłoszeniowym Gumtree czy portale Sieoplaca.pl i Swapit.pl. Znasz rosyjski? Możesz zacząć udzielać lekcji komuś, kto skończył studia z zarządzania zasobami ludzkimi, pracuje jako menedżer w dużej firmie i podzieli się z tobą wiedzą.
Zastanawiam się, czy my jako kobiety mamy z kolei cechy, których nie posiadają mężczyźni, a które przydają się w życiu zawodowym?
AC: - Właśnie, dużo mówiłyśmy o tym, czego kobiety powinny się nauczyć. Powiedzmy więc, co już potrafią. Jesteśmy wielozadaniowe i wielotematyczne, ciekawe świata, drobiazgowe i dokładne, elastyczne, skromne, terminowe, umiemy radzić sobie w sytuacjach kryzysowych, potrafimy skupić się na zadaniach, a nie na zewnętrznych atrybutach władzy, takich jak większy gabinet czy służbowy samochód. Jeśli mówimy, to dlatego, że mamy coś istotnego do powiedzenia.
EZ: - Nie naśladujmy mężczyzn, aby podnieść swój prestiż. Rozwijajmy swój potencjał, naturalne talenty, podążajmy za misją. Dzięki temu wzbogacimy i uzupełnimy zimny "męski świat" w pracy. Będziemy z sukcesem współpracować z mężczyznami i spełniać się w każdym obszarze: jako biznesmenki, menedżerki, lekarki, nauczycielki czy też w polityce.
Rozmawiała Jagna Kaczanowska
TWÓJ STYL 8/2015