Depresja, narkotyki, alkohol...
Życie Agnieszki Krukówny to nieustająca huśtawka szalonej euforii i niszczącego cierpienia.
Mówi się o niej, że jest ofiarą własnego talentu i wielkiej wrażliwości. Agnieszka Krukówna (40) miała zaledwie 12 lat, gdy pierwszy raz zagrała w filmie. Od razu zauważono jej niezwykłe zdolności – posypały się kolejne propozycje, grała też w czasie studiów aktorskich. Wydawało się, że rola wielkiej gwiazdy jest jej pisana na resztę życia.
– Uwielbiam ją. Nikt z nas nie zna kresu jej możliwości – zachwycał się młodą aktorką Marek Kondrat. Ale właśnie wtedy zbliżał się kres dwudziestoparoletniej zaledwie kobiety – kres jej wytrzymałości psychicznej. Pierwszy, ale nie ostatni...
Ona jest cała przepełniona głodem miłości i totalnej akceptacji. Jeśli ktoś nie potrafi wziąć jej taką, jaka jest, ona go odtrąca. I cierpi...
Koniec pierwszej wielkiej miłości i klinika odwykowa
– Aga za bardzo wchodzi w rolę – oceniała znajoma aktorka. – Jest strasznie wrażliwa, a niczym nie chroni własnych emocji... Tak było zawsze, ale rola w „Bożej podszewce” przebrała miarę. Pracując nad nią, przebywała z pacjentami zakładu dla psychicznie chorych. Potem w domu długo nie mogła zasnąć...
Gdy film został nakręcony i adrenalina opadła, coś się w niej załamało. – Czułam się wtedy zupełnie wyczerpana. Nie potrafiłam cieszyć się tym, że jestem młodą kobietą, niezależną finansowo. Życie straciło dla mnie urok. Znalazłam się w pustce, którą zapragnęłam wypełnić czymkolwiek. I wtedy dotarłam się o narkotyki – wyznawała w wywiadzie. – Do tego zostałam sama...
Właśnie skończyła się jej czteroletnia miłość z operatorem filmowym Marianem Prokopem. Sama o tym zdecydowała. A już była kupiona suknia ślubna, wysłane zaproszenia... Jednak w ostatniej chwili uznała, że nie może poślubić człowieka niehonorowego, który złamał słowo... porzucając dla niej żonę i dziecko.
– Ona jest cała przepełniona głodem miłości i totalnej akceptacji – ocenia znajoma aktorki. – Jeśli ktoś nie potrafi wziąć jej taką, jaka jest, ona go odtrąca. I cierpi...
Znużenie, depresja, narkotyki, alkohol...
Agnieszka coraz bardziej oddalała się od rzeczywistości. Wychudła, przestała spotykać się ze znajomymi. W końcu zrobiła rzecz dla aktora niewybaczalną – nie przyszła na spektakl.
Wyjechała na Śląsk do rodziny, na trzy lata wyłączyła się z dotychczasowego życia. W klinice leczyła się z depresji i uzależnienia. Poznała tam lekarza, który jej pomógł. – Dzięki niemu wyszłam z depresji, narkotyków, wszystkiego, w co się wpakowałam – przyznawała. W nieszczęściu nie opuścili jej ludzie teatru.
Cały czas kontaktowała się z nią Krystyna Janda, a dyrektor teatru, który Krukówna porzuciła, zapewnił, że miejsce w zespole na nią czeka. – Miałam szczęście – mówiła Agnieszka.
Karetą do ślubu, raj na Mauritiusie i opustoszałe mieszkanie
Ale najbardziej szeroko uśmiechnęło się do niej, gdy pewnego dnia poszła do optyka. Radek, właściciel zakładu, postanowił nie tylko naprawić jej okulary, ale i całe życie. – Spodobał mi się, jak tylko go zobaczyłam. Jego oczy, sylwetka, sposób w jaki się uśmiechał, jak ze mną rozmawiał – zwierzała się aktorka. Zaczął się dla niej czas euforii. Zamieszkali w jej mieszkaniu na Bemowie, a w sywestra 2003 roku wzięli bajkowy ślub w śląskim pałacyku, z karetami, pochodniami, fajerwerkami... – Byłam przygotowana do małżeństwa i świetnie trafiłam. Jestem szczęśliwa – zwierzała się rozpromieniona Agnieszka. Z dwutygodniowej podróży poślubnej na Mauritius wróciła pewna ich wspólnej przyszłości. – Chcemy właśnie tam świętować dziesiątą rocznicę ślubu. Z naszymi dziećmi, naturalnie – informowała.
Jednak już kilka tygodni po weselu znajomi zaobserwowali, że Radek, który po ślubie przyjął nazwisko żony, coraz gorzej znosi jej kapryśny charakter. Agnieszka też nieraz przyznawała, że jest trudną partnerką. – Cóż, okropna ze mnie żona. Rzadko gotuję, szybko wpadam w złość. Ale naprawdę bardzo kocham mojego Radka, więc mam nadzieję, że mi to wszystko wybaczy – mówiła. „To wszystko” może by i wybaczył, jednak jej ciągłej nieobecności w domu nie zniósł. Gdy po ośmiu miesiącach pracy od świtu do nocy wróciła któregoś dnia, zastała mieszkanie puste. Radek odszedł. I choć później próbował się z nią kontaktować, nie pozwoliła mu na to. – Zrezygnował z roli męża. Musiał ponieść tego konsekwencje – oświadczyła twardo. Jej znajomi wiedzieli jednak, że wcale taka twarda nie była.
Cała jej przyszłość zawaliła się w tym nagle opustoszałym mieszkaniu i przygniotła ją ciężką do udźwignięcia rozpaczą. Koszmar powrócił, choć już nie w postaci narkotyków. Depresja, alkohol, samotność... Agnieszka znów odcięła się od znajomych, w oknach jej domu całymi dniami widać było zaciągnięte zasłony – kryła się za nimi przed światem, który jeszcze raz boleśnie ją zranił.
Cierpienia duszy wcześnie zabrały młodość ciału
I tak jak za pierwszym razem, zaczęły się kłopoty zawodowe. Ta oddana pracy artystka zaczęła spóźniać się na próby albo nie przychodziła wcale. Huśtawka nastrojów Krukówny dotknęła nawet Jandę – Agnieszka w ostatniej chwili zrezygnowała z roli, którą od Krystyny dostała, przysparzając swojej protektorce kłopotów. Opinia artystki nieobliczalnej przylgnęła do niej na dobre. Dziś gra niewiele. Chorobliwie wychudzona, wygląda na znacznie więcej niż na swoje 40 lat. Ale głód miłości nie wygasł. Czy jeszcze spotka kogoś, kto zaakceptuje ją bez zastrzeżeń?
Anna Bazia
Na żywo 19/2011