Diagnoza: Samotność
- Zaryzykowałabym stwierdzenie, że ludzie, którzy są samotni, nie umieją stworzyć żadnego dobrego związku, ponieważ w dzieciństwie mieli deficyt więzi. Najczęściej w relacji z matką. Nie zaznali tak zwanego bezpiecznego przywiązania. Mają taką matrycę, niosą ją przez życie, wchodzą w dorosłość i przenoszą ją na partnerów - mówi dr Monika Wasilewska, psycholog z Zakładu Psychologii Rozwoju i Zdrowia Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Artykuł powstał w ramach akcji portalu Styl.pl "Diagnoza: Samotność", podczas której będziemy przyglądać się zjawisku samotności i poszukiwać sposobów na jej ograniczanie. Rozpoczynamy w walentynki - dla jednych to święto miłości, dla innych najsmutniejszy dzień w roku. Jeśli chcesz opowiedzieć nam o swoich doświadczeniach, skontaktuj się z nami za pośrednictwem formularza, który znajdziesz na końcu tekstu.
Agnieszka Łopatowska, Interia.pl: Mówi się, że samotność zaczyna być epidemią XXI wieku. Zgadza się pani z tym?
Dr Monika Wasilewska: - Nie wiem, czy nazwałabym to aż epidemią. Na pewno jest nią depresja, a ona wiąże się z samotnością. Trudno tylko jednoznacznie powiedzieć, czy większym problemem jest to, że ludzie są depresyjni i wtedy izolują się od innych, czy też ludzie samotni wpadają w depresję. Zapewne zdarza się i tak, i tak. Nie bez znaczenia jest też fakt, że społeczeństwo się starzeje. Rośnie liczba starszych ludzi, którzy są najbardziej samotną grupą w społeczeństwie. Ale także inne czynniki wpływają na to, że ludzie się izolują, chociażby media społecznościowe. Z jednej strony możemy mieć wrażenie, że nie jesteśmy samotni, bo cały czas jesteśmy on-line i wszyscy nas widzą na Facebooku, Instagramie czy Snapchacie, cały czas jesteśmy "z kimś". Ale to tylko pozory.
W tych relacjach nie ma prawdy, szczerości.
- Kreujemy wizerunek w stylu: "Podziwiajcie mnie", "Zobaczcie, jakie mam superwakacje", "Jaką pyszną zjadłem kolację", "Jak bardzo kocham mojego wspaniałego męża i moje cudowne dzieci". Oglądając te zdjęcia, można odnieść wrażenie, że wszyscy wokół są młodzi, piękni, szczęśliwi, tylko nie ja.
- Ktoś może być sam i nie czuć się samotny. Ale są też ludzie, którzy żyjąc w związkach, czują się bardzo samotni. Samotność nie jest związana z fizycznością, byciem z kimś bądź nie, lecz ze stanem ducha czy umysłu, który powoduje, że nie czujemy się intymnie z drugą osobą. Intymność w tym ujęciu oznacza bliskość psychiczną, porozumienie dusz. To, że ktoś cię doskonale rozumie, troszczy się o ciebie, myśli o tobie, choćby przez chwilę jest w stanie się tobą zaciekawić, nie używać cię jak przedmiotu potrzebnego do realizacji własnych potrzeb.
Zbudowanie takiej relacji nie jest łatwe.
- Pokusiłabym się o taką kontrowersyjną tezę, że świat "psychopacieje". Że coraz wyraźniej promuje się jednostki, które bez względu na wszystko dążą do obranego celu, są zdeterminowane, nie baczą na innych, nie budują z ludźmi relacji. Badania wykazują, że w grupie zawodowej menedżerów jest bardzo dużo osobowości psychopatycznych. A to nie wiąże się z budowaniem dobrych relacji, tylko z traktowaniem innych w sposób instrumentalny. To również może prowokować poczucie samotności - w pracy, na uczelni, w dowolnym miejscu, w którym funkcjonujemy. Nagle każdy myśli tylko o sobie, dba tylko o swój interes. Skoro inni tak postępują, to dlaczego ja mam być frajerem? Taką postawą można się zarazić, a w efekcie zaczynamy funkcjonować w systemie, w którym każdy czuje się wyizolowany.
Definicja samotności mówi właśnie nie o życiu samemu, ale dostrzeżeniu, że nie uczestniczymy w relacjach z innymi, albo nie jesteśmy przez nich odpowiednio rozumiani.
- W ciągu dnia najwięcej czasu spędzamy w pracy, powstające tam relacje nie muszą być przyjacielskie i bardzo bliskie, ale powinny być życzliwe i koleżeńskie. Powinny dawać uczucie wspólnoty, przynależności, która również może łagodzić poczucie samotności. Zwłaszcza w przypadku osób, które nie mają rodziny. Wracają po pracy do pustego domu, ale jeżeli mają grupę przyjaciół, jakieś hobby, które realizują ze znajomymi w wolnym czasie, to może znacząco łagodzić uczucie samotności.
Żeby nie czuć się samotnym, nie wystarczy tylko z kimś pogadać - musisz czuć z tamtej strony coś pozytywnego
- Człowiek samotny, patrząc na otaczający świat przez pryzmat social mediów, widzi, że każdy jest zajęty sobą i pochłonięty obowiązkami, szczęśliwy i zrealizowany. Wyciąga więc wniosek, że widocznie z nim jest coś nie tak, skoro on tak nie potrafi, odczuwa pustkę i nie umie tego zmienić. Jego przekonanie pogłębiają obserwowane na Facebooku czy Instagramie posty zamieszczane przez innych ludzi. A co tam widzimy? Wszyscy uśmiechnięci, zadowoleni, satysfakcja w relacjach z rodziną, partnerami, dziećmi. Może pojawić się wtedy uczucie osamotnienia, przeświadczenie, że "tylko ja mam inaczej niż wszyscy".
- Inną kwestią odciągającą nas od wchodzenia w relacje, zachęcającą do izolacji może być duża ilość dostępnych w każdej chwili "zakłócaczy" relacji: na przykład zamiast na żywo porozmawiać z koleżanką, obejrzę sobie kolejny odcinek serialu na Netfliksie, albo przejrzę Facebooka.
Widać to w restauracjach.
- Tam również. Ale także na przerwach w szkole i na uczelni, w poczekalniach do lekarza, w autobusach i tramwajach. Ludzie siedzą z komórkami w dłoniach i wpatrują się w ekrany. W ogóle ze sobą nie rozmawiają. Ta izolacja może być też spowodowana przebodźcowaniem. Widzę to po sobie. Kiedy cały dzień rozmawiam z ludźmi, a po pracy wsiadam do tramwaju i ktoś mnie tam zagaduje, wcale nie mam ochoty na pogawędkę. Ludzie, którzy mają dużo bodźców, mogą nie chcieć wchodzić w interakcje z innymi, ich mózg jest przeładowany. Potrzebują ciszy. Zresztą rozwój technologii, np. sztucznej inteligencji, może wkrótce pozbawić nas możliwości rozmawiania z żywym człowiekiem, wszystko załatwią inteligentne aplikacje czy androidy.
Nawet ze sprzedawcą w sklepie.
- Mamy już kasy samoobsługowe. Na parkingu płaci się maszynie. Nawet na infoliniach rozmawia się z automatami. Świat będzie szedł w tym kierunku, gdyż tak jest taniej.
To sposoby komunikacji. A moim zdaniem największą ofiarą zaniku relacji międzyludzkich jest czułość, o której wspominała w swoim noblowskim przemówieniu Olga Tokarczuk. Widuje się jej przejawy tak rzadko, jak wróble w miastach.
- Mówimy o komunikacji, bo ona jest podstawą tego, co wydarzy się dalej. Jeśli dobrze się z kimś skomunikujemy, przyjdzie czas na następny poziom znajomości, czyli przepływ emocjonalny. Żeby nie czuć się samotnym, nie wystarczy tylko z kimś pogadać - musisz czuć z tamtej strony coś pozytywnego. Zdarzyło mi się usłyszeć podczas terapii, że pacjent zrezygnował z poprzedniej, bo terapeuta wydał mu się mało empatyczny, niezainteresowany jego problemem. Ludzie samotni w terapeutach szukają bliskości emocjonalnej, zrozumienia. Czułość, o której mówiła Olga Tokarczuk, to nie ta, która każe ci jak matce zajmować się swoim przyjacielem, ale taka, w której musisz wykazać autentyczne emocjonalne zaangażowanie. Choćby przez moment, kiedy ten ktoś z tobą rozmawia.
Albo przebywa.
- Wystarczy, że ktoś koło nas posiedzi. Popatrzy ze zrozumieniem. Mówi się potocznie, że ma się z kimś dobry "przelot", porozumienie, nadaje się na tych samych falach. Nazwałabym to zaciekawieniem drugim człowiekiem, ale nie wynikającym z chęci uprzedmiotowienia go, tylko z troski o niego. Za tą troską kryje się właśnie czułość.
Jakie mamy "plastry" na samotność - czytaj na kolejnej stronie >>>
Zdarza się, że w poszukiwaniu czułości stwarzamy jej miraże - na przykład wchodzimy w relacje, o których z góry wiadomo, że nie będą trwały dłużej niż jedną noc.
- Widać to zwłaszcza u młodych ludzi, którzy dopiero trenują się w bliskości. Wykonują zadanie stworzenia intymnego związku. Ponieważ trwa rewolucja seksualna, jest otwartość na tę sferę życia, większe przyzwolenie na inicjatywę kobiet, zrobiło się to po prostu łatwiejsze. Niektórym wydaje się to być drogą do bliskości.
- Nie wiem, ile osób robi to z premedytacją i ze świadomością, że wszystko potrwa jedną noc, a ile myśli, że może z tego będzie coś poważniejszego. Duża część kobiet uważa, że może liczyć na trwalszą relację. Bliskość fizyczna przestała być tabu, więc może się wydawać dobrym środkiem do stworzenia czegoś stałego. Albo dobrym substytutem, nazywam to "pustą kalorią" - nie karmi na dłużej, ale przez moment jest fajnie. Można mieć złudzenie, że mamy się do kogo przytulić, jest miło. Nie chodzi tu wyłącznie o przyjemność fizyczną, którą można sobie samemu dać. Chodzi o dotyk drugiego człowieka, jego zainteresowanie nami. Niekiedy może się to kobiecie wydawać najprostszą drogą: może sądzić, że kiedy pójdzie z mężczyzną do łóżka, to później on zainteresuje się nią bardziej, choć zazwyczaj tak się nie dzieje.
Albo ona nim.
- Bo wychodzi na jaw, że coś jej w nim nie pasuje albo on okazuje się być nieciekawy, gdy już minie ta chwila złudzenia bliskości.
Odrzucenia boimy się wszyscy. To najbardziej pierwotny lęk
Są jeszcze inne "plastry" na samotność?
- Wiele osób realizuje się, pomagając innym. Działają w różnych fundacjach, organizacjach. Ludziom pomaga szukanie grup, do których można przynależeć. Byleby to była grupa zorganizowana. Kluby sportowe, wspinaczkowe, towarzystwa związane z realizacją jakichś pasji. Kiedy ktoś jest sam, to znaczy, że nie czuje przynależności do kogoś. Potrzeba afiliacji jest ważna dla człowieka, a organizacje, które zrzeszają ludzi ze względu na wspólny cel, mogą być takim "plasterkiem". Wspólne wyjazdy, Wigilie, inne rodzaje aktywności - jak najbardziej pomagają. Są samotne osoby, które oddają się też sztuce: malują, piszą, komponują...
A co z alkoholem? Coraz częściej mówi się, że zastępuje partnerów, pozwala nie myśleć o pewnych rzeczach i poczuć się lepiej.
- Pojawiło się i na to przyzwolenie, jeśli nawet nie moda, w każdym razie nie kompromituje kobiety w jej własnych oczach, kiedy mówi: "Wypiłam dzisiaj butelkę wina, bo miałam doła". W różnych popularnych filmach przedstawiane są bohaterki, które są samotne, sfrustrowane, tęskniące za związkiem, leżą zaniedbane w łóżku, objadają się lodami albo piją wino, wzbudzają w nas sympatię, nie gorszy nas ich zachowanie.
Choćby Bridget Jones.
- Też miałam ją na myśli. Chodzi zapłakana, ale popija sobie wino. Nie jest to wzorzec, na który patrzy się z obrzydzeniem. Alkohol stanowi jakiś rodzaj ucieczki, zagłusza emocje. Podobnie jak środki antydepresyjne, które powodują, że widzisz świat jakby zza szyby, więc cię nie boli. Masz do niego dystans. W tym wszystkim często się zapomina, że nadużywając wina czy innych trunków można wpaść w alkoholizm.
Wielu tych samotnych ludzi nie łączy się w pary. Dlaczego?
- To najczęściej przypadki ludzi, którzy nigdy nie zbudowali trwałego związku, przez który rozumiem relację mającą trzy poziomy miłości: namiętność, intymność i zaangażowanie. Pełną miłość. Stworzenie związku składającego się z tych trzech elementów jest trudne, chociażby dlatego, że po obu stronach musi być wola, żeby go stworzyć. Może tak być, że jedna osoba tego chce, a druga nie, i wtedy latami tkwimy w dysfunkcyjnych związkach czekając, aż nasz partner czy partnerka bardziej się na nas otworzą. Lata mijają, a nic takiego się nie dzieje.
- Albo są osoby, które żyją sobie same, od czasu do czasu nawiązując przelotne znajomości. Samotność nie jest potrzebą człowieka, wręcz przeciwnie: jesteśmy istotami społecznymi. Potrzeba bliskości, przynależności, miłości jest dla gatunku ludzkiego typowa. Jeśli ktoś decyduje się na samotne życie, musi to z czegoś wnikać. Na przykład z lęku. Najbardziej standardowym jest obawa przed bliskością, lęk przed zranieniem przez inną osobę.
Lęk przed odrzuceniem?
- Odrzucenia boimy się wszyscy. To najbardziej pierwotny lęk. Kiedy się rodzimy, odrzucenie skazuje nas na śmierć. Obrażony rodzic, który odpychając od siebie dziecko mówi: "Daj mi spokój", wymierza takim zachowaniem dziecku największą karę. W takim momencie nikt nie przeprowadza logicznego wywodu: "Kiedy on mnie odrzuci, to umrę", ale w głębi nas może tkwić takie przerażenie. Myślimy, że prędzej czy później i tak to się skończy, i tak nic z tego nie będzie: mężczyźni zdradzają, kobiety są niewierne albo same nie wiedzą, czego chcą. Z kolei kobiety uważają, że mężczyźni nie są zdolni do głębszych uczuć - ona się zaangażuje, a wówczas on ją wykorzysta. Te pseudoracjonalne argumenty służą nam wytłumaczeniu lęku przed zaryzykowaniem, wynikającego najczęściej z tego, że ktoś nas kiedyś zranił. To jednak nie był inny partner, lecz rodzice - oboje albo któreś z nich. Dziecko się zawiodło, nie powstała między nim a rodzicem czy rodzicami dobra więź.
- Zaryzykowałabym stwierdzenie, że ludzie, którzy są samotni, nie umieją stworzyć żadnego dobrego związku, ponieważ w dzieciństwie mieli deficyt więzi. Najczęściej w relacji z matką. Nie zaznali tak zwanego bezpiecznego przywiązania. Mają taką matrycę, niosą ją przez życie, wchodzą w dorosłość i przenoszą ją na partnerów. Nie ma znaczenia, czy będzie to kobieta czy mężczyzna. Matka buduje więź z dzieckiem bez względu na jego płeć. Tyle tylko, że chłopcy są bardziej wrażliwi.
Można się wyrwać z tego szablonu?
- Samemu trudno tego dokonać, dlatego tak wiele osób korzysta z pomocy psychologów, a jeszcze więcej czyta poradniki podpowiadające, jak sobie radzić w tym świecie, jak zrozumieć mężczyzn, jak zrozumieć kobiety. Nie bez powodu te książki sprzedają się jak świeże bułeczki - szukamy odpowiedzi. Boję się jednak, że zawarte w poradnikach recepty nie są wystarczające. Potrzebna jest relacja z drugim człowiekiem, na przykład z terapeutą, który pomoże tę więź odbudować, zobaczyć i nazwać to, czego się boimy. Ja de facto nie mówię pacjentowi niczego, czego on by nie mógł przeczytać, ale leczy go relacja, którą budujemy. Nic nie zastąpi drugiego człowieka.
- Podobnie jest z grupami wsparcia. Kiedy komuś umarł mąż, żona, dziecko, ktoś się rozwiódł, miał wypadek, wtedy najbardziej pomogą mu osoby, które same przez coś takiego przeszły i są już w tym doświadczeniu dalej.
Kiedy samotność staje się poważnym problemem - czytaj na kolejnej stronie >>>
Kiedy samotność staje się poważnym problemem i powinno się wybrać do specjalisty?
- Na pewno wówczas, kiedy zaczyna się odbijać na zdrowiu fizycznym - zaczynamy chorować, coś niedobrego dzieje się z naszym organizmem. Im jesteśmy starsi, tym większe stanowi to zagrożenie, a nawet ryzyko dla naszego życia. Dlatego często się zdarza, że po śmierci współmałżonka starsze osoby wkrótce umierają. Tak duży jest stres i lęk przed byciem samemu.
- Mnie przeraża wizja, w której sama żyję dość długo, mam powiedzmy 90 lat, jestem w dość dobrej formie i kondycji psychicznej, mam dzieci, wnuki, prawnuki, ale nie mam już zbyt wielu przyjaciół i znajomych z mojego pokolenia. Wyobrażam sobie, jak bardzo bolesne musi być poczucie osamotnienia w momencie, kiedy już nikt cię nie rozumie, nie możesz z nikim powspominać dawnych czasów. Zwłaszcza, że świat biegnie tak szybko, że różnice pokoleniowe następują co dziesięć lat. Moi 20-letni studenci mówią, że nie rozumieją już swoich 12-letnich braci. A wspólnota pokoleniowa wiele daje. Coś innego, niż daje rodzina.
Mam wielu bezdzietnych znajomych w wieku 30-40 lat. Kiedy będziemy starzy, ten świat będzie wyglądał jeszcze inaczej.
- O ile przetrwa. (śmiech)
- Przewidywania są takie, że będziemy żyli coraz dłużej, dożywając nawet stu lat. Nie tylko żyjemy dłużej, ale także jesteśmy w coraz lepszej kondycji, zarówno poznawczej, jak i fizycznej. Być może za 40-50 lat pokolenie 80-, 90-latków będzie licznie reprezentowane, nie będzie zatem potrzebowało swoich potomków, by móc normalnie żyć i funkcjonować, jego przedstawiciele będą się wspierać nawzajem. To może być nawet lepsze niż nadzieja na wnuki, które raz na pół roku odwiedzają babcię. Już w dzisiejszych czasach widoczny jest pewien pozytywny trend: coraz więcej starszych ludzi, w wieku 70+, masowo zapisuje się na uniwersytety trzeciego wieku, chodzi do kina, teatru czy opery, w zorganizowanych grupach. To może być jakimś zapełnieniem samotności. Wcześniej starsi ludzie chodzili tylko do lekarza i do kościoła. Zresztą kościół, przez który rozumiem nie tylko Kościół rzymskokatolicki, ale każdy związek wyznaniowy, też może być miejscem dającym wielu ludziom (zwłaszcza osobom starszym) poczucie przynależności.
Samotni ludzie bardziej boją się tego, że ktoś ich zrani niż samotności jako takiej. Do niej już się przyzwyczaili
Badania mówią, że najbardziej samotni czują się młodzi ludzie - do 18. roku życia, potem poczucie samotności zmniejsza się, ale wzrasta w wieku średnim, czyli po czterdziestce.
- U młodych wynika to z tego, że to wtedy kształtuje się ich tożsamość, każdy szuka siebie, a w świecie mediów społecznościowych i technologii młodzi ludzie są bardzo wyizolowani. Siedzą za szkiełkiem smartfona, a nie przebywają aktywnie z rówieśnikami. Muszą to zmienić, bo w innym razie dalej będą się czuli tak samotni. Po czterdziestce wchodzi się w wiek średni. Ci, którzy założyli rodziny, zamykają się w swoich przestrzeniach, nie mają zbyt wiele czasu na spotkania ze znajomymi. Kiedy ktoś ma wolną chwilę, woli sam odpocząć, niż np. dzwonić do koleżanki, która nie ma męża ani dzieci. Zawęża się grono znajomych. A dla osób, które nie zbudowały rodziny albo się rozwiodły, jest to czas, w którym znacznie trudniej jest rozpocząć nowe życie.
Pojawiają się też inne czynniki, które nas przed tym powstrzymują, na przykład jesteśmy mniej atrakcyjni niż 20 lat temu i mamy z tego powodu kompleksy.
- Może jesteśmy trochę mądrzejsi, ale to niewiele zmienia.
- Jesteśmy ostrożni. Boimy się zaryzykować. Nie chcemy, żeby było gorzej, niż jest, żeby nas ktoś zranił. Wstydzimy się. Samotni ludzie bardziej boją się tego, że ktoś ich zrani niż samotności jako takiej. Do niej już się przyzwyczaili. Niekoniecznie zależy to od tego, czy przeżyli jakieś traumy, zaznali przemocy, doświadczyli odrzucenia. To kwestia własnej wrażliwości. Trzeba zbadać w sobie ten wewnętrzny głos, który nas straszy i wsłuchać się w to, co nam mówi. Zweryfikować treść tej opowieści i sprawdzić, czy to na pewno jest tak straszne, a przede wszystkim czy jest realne. Samemu trudno jest przebrnąć przez ten proces, a kiedy już zidentyfikujemy straszydło, które nas straszy, to samemu trudno jest się go pozbyć.
Kiedy samotność może się zamienić w depresję?
- Kiedy potrzeby zbyt długo są sfrustrowane, gdyż człowiek nie znalazł możliwości, żeby je zaspokoić. Nie ma innych sposobów, żeby je "nakarmić" i człowiek traci dużo zasobów na to, by próbować z tym żyć, a z czasem to radzenie sobie coraz więcej go kosztuje. Czym większe mamy poczucie zwątpienia, tym trudniej nam odważyć się, by coś zmienić. Gdy utracimy nadzieję, to depresja gotowa. A szansa, że wtedy sami odbijemy się od dna, jest minimalna. Trzeba szukać profesjonalnej pomocy.
Rozmawiała: Agnieszka Łopatowska
ZASADY:
1. zobowiązuję się zamieścić pod materiałem moje imię i nazwisko albo pseudonim (nick),
2. zobowiązuję się nie zamieszczać w materiale danych osobowych innych osób (w przypadku ich zamieszczenia dane te zostaną przez publikacją materiału zanonimizowane przez redakcję serwisu stylpl),
3. z chwilą przesłania materiału udzielam na rzecz spółki Grupa Interia.pl sp. z o.o. sp.k. z siedzibą w Krakowie nieodpłatnej, niewyłącznej, nieograniczonej terytorialnie licencji na publikację materiału w serwisie styl.pl przez okres jednego roku na następujących polach eksploatacji:
a. w zakresie utrwalania i zwielokrotniania w całości lub w części - wytwarzanie określoną techniką egzemplarzy, w tym techniką drukarską, reprograficzną, zapisu magnetycznego, techniką cyfrową oraz multimedialną, niezależnie od standardu, systemu, formatu, na dowolnym nośniku, w tym w szczególności utrwalanie i zwielokrotnianie w dowolnej ilości i formie,
b. zwielokrotnianie, utrwalania, sporządzania cyfrowego zapisu udostępnionego materiału, wprowadzania ich do pamięci komputera,
c. wprowadzanie materiału do własnych baz danych, bądź w postaci oryginalnej bądź w postaci fragmentów,
d. w zakresie rozpowszechniania materiału w sposób inny niż określony powyżej - publiczne wykonanie, wystawienie, wyświetlenie, odtworzenie oraz nadawanie i remitowanie, a także publiczne udostępnianie Materiału w taki sposób, aby każdy mógł mieć do niego dostęp w miejscu i w czasie przez siebie wybranym, w szczególności za pośrednictwem Internetu lub innych sieci komputerowych, sieci telefonii komórkowych oraz w jakikolwiek inny sposób, w tym przy pomocy przekazu telekomunikacyjnego lub satelitarnego
4.wyrażam zgodę na opracowanie przesłanego materiału przez redakcję serwisu styl.pl w zakresie, w jakim jest to konieczne ze względów technicznych dla jego publikacji oraz poprawienie błędów (stylistycznych, ortograficznych, interpunkcyjnych) z zastrzeżeniem, że charakter i treść materiału nie ulegnie zmianie,
5. wyrażam zgodę na publikację wraz z materiałem mojego imienia i nazwiska (jeśli zostały wskazane) albo pseudonimu (nicka) wskazujących mnie jako autora materiału
OBOWIĄZEK INFORMACYJNY:
1. Administratorem danych osobowych Uczestników Konkursu w rozumieniu Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) - dalej "Rozporządzenie", przetwarzanych w ramach niniejszego Konkursu jest Organizator.
2. Dane osobowe będą przetwarzane w związku z nadesłaniem do administratora, celem jego publikacji materiału "czym jest dla Ciebie samotność" i stosownie do udzielonej w tym zakresie zgody tj. na podstawie art. 6 ust. 1 lit. a Rozporządzenia.
3. Podanie przez Uczestnika swoich danych osobowych jest dobrowolne.
4. Administrator wyznaczył Inspektora ochrony danych, który jest upoważniony do działania we wszystkich sprawach dotyczących przetwarzania danych osobowych Uczestników oraz korzystania z praw związanych z przetwarzaniem danych, umożliwiając z nim kontakt według następujących danych kontaktowych:
1) iod@firma.interia.pl, lub
2)Grupa Interia.pl os. Teatralne 9A, 31 - 946
4. Każdemu Uczestnikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przeniesienia danych, wyrażenia sprzeciwu wobec przetwarzania danych oraz prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego. Prawa te mogą być wykonywane poprzez przesłanie odpowiedniego wniosku w formie pisemnej na adres Organizatora. Pozostałe informacje dotyczące zasad przetwarzania danych osobowych przez Organizatora można uzyskać pod następującym adresem internetowym: https://prywatnosc.interia.pl.
5. Udzielona zgoda na przetwarzanie danych osobowych może zostać cofnięta w każdej chwili, co nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem ich przetwarzania, które było realizowane przez administratora przed wycofaniem mojej zgody.
6. Dane osobowe będą przetwarzane przez okres publikacji materiału w serwisie tj. nie dłużej niż rok/lub ewentualnego zgłoszenia przez Uczestnika sprzeciwu, a po tym okresie dla celów i przez okres wymagany przez przepisy prawa lub dla zabezpieczenia ewentualnych roszczeń.
7. Dane osobowe Uczestników nie będą poddane zautomatyzowanemu podejmowaniu decyzji, w tym profilowaniu.