Dlaczego wstydzimy się nagości?
Nagość towarzyszy nam przez wszystkie dni naszego ziemskiego bytu. Od momentu narodzin, do momentu naszej śmierci. Dotyka najistotniejszych życiowych sfer. Skoro jest naturalnym elementem naszego życia, czemu ciągle wprawia nas w zakłopotanie?
Nagość nie zawsze była tematem tabu. Jeśli sięgniemy wstecz do historycznych dziejów naszego globu, znajdziemy wyraźne i rzetelne informacje o tym, że nagość nie przysparzała ludziom uczucia wstydu i skrępowania. Nie tylko pierwsi ludzie - biblijny Adam i Ewa - nie odczuwali wstydu, przechadzając się na golasa po rajskim ogrodzie.
Na niektórych etapach dziejów znane są doskonale zwyczaje, gdy ludzie udawali się w publiczne miejsca, aby skorzystać z kąpieli. Rzecz jasna w obecności pozostałych kąpiących się, co nie wzbudzało żadnych krępujących emocji. Było wręcz pozytywnie postrzegane ze względów czysto higienicznych.
A prymitywne ludy, które żyły i do dzisiaj dnia zamieszkują naszą ziemię z dala od cywilizacji? Nie dbają o ukrywanie swojego ciała, a jedynie skupiają się na praktycznych względach stosowania drobnych okryć. Nie tylko jest to kwestia raczej gorącego klimatu, w jakim przyszło im żyć na określonej szerokości geograficznej, ale także tego, że żyją w małych enklawach, gdzie nie są narażeni na dzisiejsze, cywilizacyjne traktowanie nagości.
Jak współcześnie odnosimy się do nagości? Czy postrzeganie jej nie jest zbyt nasycone seksem?
Nagość kojarzona jest najczęściej z seksem. Podczas zbliżenia seksualnego, kochankowie splatają swoje nagie ciała, pieszczą się i wyginają w ekstazie. Skoro temat seksu jest ciągle uznawany w wielu kręgach za temat tabu, nagość można rzec automatycznie również jest umieszczana w schowku z napisem "zakazane".
Jak się okazuje, większość kobiet wstydzi się swojej nagości przed partnerem. Ma spory problem z rozebraniem się przed nim, z odbyciem stosunku przy zapalonym świetle, a co dopiero w świetle dziennym na przykład z samego rana. Problem ten nie dotyczy tylko początkujących kochanków, ale głównie małżeństw z długim stażem wspólnego pożycia.
Czemu tak się dzieje? Ciągle mamy problem z uznaniem swojego nagiego ciała za atrakcyjne. Spoglądamy na nie przez pryzmat dostarczanych nam obrazów przez środki masowego przekazu. Nawet jeśli nasze nagie ciało odbiega znacznie od ogólnie uznawanych i dobrze postrzeganych pod względem estetycznym form nagości, nie powinniśmy od niej uciekać chowając się pod kołdrą przed partnerem lub gasząc światło. Skoro wiąże nas z nim określona więź, samo zbliżenie nie jest oparte tylko i wyłącznie na fizycznych doznaniach.
Dla kochanka ważne są równie mocno takie elementy jak poczucie bliskości, spełnienie miłości, jaką nas darzy i umocnienie psychologicznej więzi. Nawet, jeśli mamy fałdki tłuszczu tu i ówdzie, musimy wiedzieć, że osoba, z którą dzielimy wspólnie łoże akceptuje w pełni nasz wygląd zewnętrzny. A to, że wyraźnie wykazuje chęć kochania się z nami nie powinno martwić.
Przecież sam tylko ten fakt, potwierdza, że dla naszej połówki jesteśmy atrakcyjne w każdym wydaniu, na golasa czy w ubraniu. Jej nie musimy przekonywać i uświadamiać o naszych naturalnych walorach czy - w naszym przekonaniu - defektach. To my same musimy wpierw uwierzyć w to, ze nasza nagość jest atrakcyjna dla partnera i nie powinnyśmy się jej wstydzić.
Golas w domu
Jeśli w domu obecni są pozostali członkowie rodziny, takie spacerki po mieszkaniu na golasa są raczej źle odbierane i trudne dla nas do realizacji. I chociaż nie ukrywamy nagiego ciała przed dziećmi, które od najmłodszych lat przyzwyczajają się do naturalności związanej z nagością. To i tak staramy się zamykać drzwi do łazienki, gdy zamierzamy wziąć prysznic lub zmienić ubranie.
A maluch? Początkowo podchodzi do tego tematu bardzo nieświadomie, jednak pójście do przedszkola lub do szkoły najczęściej kończy u niego dotychczasowy brak poczucia wstydu przed nagością. Bardziej zorientowani koledzy i koleżanki lub po prostu szukający powodu do żartów, w bardzo skuteczny sposób ucinają przygodę z brakiem wstydu. I tak dziecko, mimo iż, na początku trwające w przeświadczeniu o naturalnej obecności nagości, bardzo szybko pod wpływem środowiska wyrabia sobie zupełnie nowe i zupełnie od wcześniej znanego jej postrzeganie.
Jeśli wiec mamy dzieci, starajmy się wpłynąć pozytywnie na jego kształtowanie się spojrzenia na nagość z życiu człowieka. W ten sposób przygotujemy je i uchronimy przed czekającymi je życiowymi starciami z otaczającą je rzeczywistością.
Plaża, basen, sauna to miejsca, w których nie obejdzie się bez eksponowania chociażby części nagiego ciała. Chcąc zaczerpnąć kąpieli słonecznej musimy odkryć nasze ciało. Zakładamy mniej lub bardziej kuse stroje kąpielowe, ale zawsze to jednak strój, który zakrywa przynajmniej te najbardziej intymne części naszego ciała. Podobna sytuacja na basenie.
Strój kąpielowy jest wręcz obowiązkowy, a osoby obnażające się z niego po wyjściu z basenu i biorące nago prysznic, trafiają raczej na nieprzychylne spojrzenia pozostałych myjących się. Także w saunie staramy się przykrywać intymne części ciała np. ręcznikiem.
Osoby, które nie krępują się swojej nagości i na plaży opalają się topless lub zażywają kąpieli bez stroju, uważane są za nienormalne. Niestety, ale takie określenia można usłyszeć. Bo może taka osoba jest zboczona? Skoro tak śmiało obnaża się w publicznym miejscu? Tylko czy plaża nie jest właśnie po to, aby się na niej rozebrać w celu zażywania kąpieli słonecznych? A może wypatrzony przez nas golas ma dziwne upodobania seksualne? I tak znowu wszystko sprowadza się do seksu.
Jak nie dać się zwariować? Wiele osób, stwarzając swój obraz "porządnego człowieka" wystrzega się sporej części naturalnych i ludzkich odruchów i zachowań. Starajmy się przynajmniej na nie dołączanie do tego kręgu, lub zastanówmy się, dlaczego w nim tkwimy i zróbmy głęboką analizę naszej moralności, zanim na postawie tego czy ktoś kapie się w morzu bez stroju kąpielowego stwierdzimy, że jest zboczeńcem i narusza obraz tak zwanej schludności społecznej. Spróbujmy przede wszystkim bez poczucia winy, że robimy coś złego cieszyć się urokami życia, nie wstydząc się swojej nagości, ale też nie narzucając się z nią. Nie polecamy nagich przechadzek po parku.
Golas u lekarza
Stres powodowany tym, że przed lekarzem musimy obnażyć nasze ciało, niektórych doprowadza w ekspresowym tempie do ozdrowienia. Oczywiście tylko z pozoru. Tak, aby uspokoić ewentualne czujność bliskich osób. Przykładowo, czy macie babcię, która ma boleści brzucha? Czy próbowaliście ją wysłać do lekarza, ustalić termin wizyty, a ona nie poszła bądź nie dała się zabrać na wizytę do ośrodka zdrowia? Powód? Bo musiałaby się rozebrać przed lekarzem, a przecież jest taka stara, pomarszczona i jak tak w ogóle można się rozbierać? To nie wypada.
Żyjemy z XXI wieku i aż dziw pomyśleć, że takie historie się zdarzają. Ale nie tylko nasza babcie chronią dostępu do swojej nagości. Spora liczba młodych kobiet i tych w kwiecie wieku przyznaje, że wizyty u lekarza ginekologa są dla nich dużym problemem. Stąd, gdy wybierają lekarza prowadzącego częściej decydują się na kobietę - ginekologa, niż na mężczyznę. Jak by to było, gdyby musiały obnażyć się na krześle do badań przed obcym mężczyzną.
A przecież to jest specjalista, lekarz, który ma wpisaną w swój zawód chęć i obowiązek niesienia pomocy. Ludzkie ciało nie może przed nim kryć żadnych tajemnic. Jest obiektem jego pracy. Czy to ginekolog, internista, czy asystentka, która wykonuje "rozbierane" badania (np. USG, RTg, cytologia) musimy pamiętać, ze tak, jak niektórzy z nas pracują na komputerze, naprawiają samochody, pracują na dźwigu, tworzą meble lub jako artyści malują, rzeźbią i piszą, tak samo lekarze nasze ciało traktują, jako obiekt swojej codziennej pracy.
I nigdzie indziej jak właśnie w gabinecie lekarskim nie powinniśmy czuć skrępowania przed możliwą krytyką naszych nagich kształtów. Chociaż jak dobrze wiemy, znane są i takie przypadki. Zapamiętajmy jednak, że lekarz niesie nam pomoc, czasem niecenioną i decydującą o naszym dalszym życiu.
Golas w TV
Nieakceptowane przez społeczeństwo jest na przykład zwyczajne przeglądanie podczas jazdy autobusem przepełnionym ludźmi wracającymi do swoich domów, jednego z męskich czasopism, w którym zamieszczona jest spora ilość zdjęć nagich kobiet. Wolimy, aby taka osoba nie obnosiła się ze swoją prasową zdobyczą i analizowała akty w czterech ścianach własnego mieszkania.
A oglądając nagie ciało lubimy poddawać je ocenie. Doszukujemy się w nim drobnych mankamentów i wystawiamy mierne lub wysokie noty. A w powszechnie dostępnych środkach przekazu, które dostarczają nam obrazów nagich kobiet i mężczyzn, my dorośli najczęściej doszukujemy się bodźców seksualnych.
Dla niewielu ludzi, nagość jest obiektem czysto artystycznego wyrazu i środka tworzenia. A chłonąc jak gąbka dostarczane nam komunikaty o tym, co i w jakiej formie jest atrakcyjne i godne uwagi, zapędzamy się w ciąg kompleksów. Dokonujemy nieraz niepotrzebnych analiz, które dla nas samych są potwierdzeniem tego, jak jesteśmy nieatrakcyjni. W takiej sytuacji, dobrze jest pamiętać, że żyjemy w czasach, gdzie korekty i retusz zdjęć, nie są już niedopuszczalne i nie budzą większych emocji. Niekiedy są wręcz wymagane.
Nie porównujmy, więc naszych nagich ciał, z tymi przedstawionymi w prasie kolorowej. Doceńmy się za naturalność i autentyczność. A kto nas tak doceni, jeśli my sami tego nie będziemy potrafili uczynić?
Jedno musimy sobie jeszcze uświadomić. Niestety żyjemy w kraju, który ciągle ma całe mnóstwo silnie ugruntowanych przekonań społecznych, błędnych zresztą i krzywdzących nie tylko ludzi wokół nas, ale i nas samych, a te trudno będzie nam i naszych przyszłym pokoleniom zmienić i ukierunkować na drogę ku lepszym formom.
Tak istotne dla każdego z nas przyzwolenie społeczne odgrywa ważną rolę w naszym życiu. Niekiedy jednak dobrze byłoby się zastanowić nad tym, czy na pewno słusznie kształtuje nasze postrzeganie otaczającego nas świata i nas samych?