Reklama

Dom zły - córka Piotra G. relacjonuje kazirodczy dramat

Dom zły – tak najkrócej można podsumować wydarzenia, do których doszło na jednej z posesji we wsi Czerniki koło Kościerzyny. Znaleziono tam zwłoki trzech noworodków. 54-letni Piotr G. usłyszał pięć zarzutów dotyczących zabójstwa, kazirodztwa i przymuszenia innej córki do kazirodztwa. „To potwór, nie człowiek” – mówi Katarzyna, jedna z córek Piotra G.

Kilka dni temu Polską wstrząsnęła informacja o dramacie, który latami rozgrywał się w jednym z domów na Kaszubach. 15 i 16 września dokonano makabrycznego odkrycia - w domu Piotra G. znaleziono zwłoki trzech noworodków. Jedno z ciał było w zaawansowanym stanie rozkładu, dlatego śledczy podejrzewają, że dziecko zmarło 8-9 lat temu.

Piotr G. i jego żona Hanna mieli dwanaściorga dzieci - cztery córki i ośmiu synów. Żona Piotra G. zmarła 15 lat temu i od tego czasu mężczyzna sam wychowywał potomstwo. Piotr G. nie pracował, a dom utrzymywał z pozyskiwanych świadczeń socjalnych.

Reklama

Piotr G. miał dopuścić się kazirodztwa z 20-letnią córką Pauliną, która prawdopodobnie kilka tygodni temu urodziła dziecko swojemu ojcu. To jeden z noworodków, który został znaleziony martwy. Piotr G. i jego 20-letnia córka Paulina zostali zatrzymani przez policję.

Córka Piotra G. relacjonuje rodzinny dramat

Dziennikarzowi programu "Uwaga" udało się porozmawiać się z córką Piotra G. niepełnosprawną Katarzyną, która dwa lata temu opuściła rodzinny dom i zamieszkała w Osadzie Burego Misia - ośrodku prowadzonym przez ks. Czesława "Kubę" Marchewicza, który pomaga osobom z różnymi niepełnosprawnościami.

W Burym Misiu Katarzyna zaczęła zdawać relację z horroru, jaki miał miejsce w jej domu rodzinnym, gdzie katem okazał się jej własny ojciec.

"Mówiła, że lodówka w domu była zamknięta na klucz. Mówiła, że tylko tata mógł z niej korzystać i Paulina. Jej uwagę najbardziej zwróciła cola, która stała w lodówce. Dla niej to było nieosiągalne" - powiedział ks. Marchewicz w programie "Uwaga". Ponadto Katarzyna miała być często bita przez swojego ojca.

"Przyjechała kompletnie zaniedbana, włosy sterczały jej jak słoma. Miała w różnych miejscach połamane okulary, poklejone plastrem. Okazało się, że były połamane po tym, jak ojciec bił ją po głowie, twarzy" - opowiada  w "Uwadze" ks. Czesław "Kuba" Marchewicz.

Urodziła dziecko własnemu ojcu?

W ostatnich miesiącach Piotr G. mieszkał tylko z 20-letnią córką Pauliną i 24-letnim, niepełnosprawnym intelektualnie synem Damianem. Paulina uczęszczała na praktyki do jednej z cukierni, gdzie zauważono jej dziwną relację z ojcem.

"Zauważyłam SMS-y, jakieś serduszka, buziaczki. Była sytuacja, że spojrzałam w jej telefon i był tam SMS od taty: >>Tęsknię za tobą<< i wklejone serduszko" - opowiada w rozmowie z dziennikarzem "Uwagi" jedna z pracownic cukierni.

Z kolei właścicielka cukierni zauważyła, że Paulina szybko zaczęła przybierać na wadze i wprost zapytała 20-latkę, czy jest w ciąży. Paulina zaprzeczyła. Jak wynika z relacji właścicielki cukierni - po dziewięciu dniach nieobecności na praktykach Paulina wróciła do pracy, ale już znacznie zmieniona: "Brzucha już nie było widać" - mówi pani Katarzyna, właścicielka cukierni.

Wstrząsające odkrycie w domu Piotra G.

Jedna z pracownic cukierni o tym fakcie poinformowała ośrodek pomocy społecznej. Pracownik socjalny odwiedził dom Pauliny oraz jej ojca i następnie zawiadomił policję. Kilka dni później technicy policyjni znaleźli w domu Pauli i jej ojca Piotra G. zwłoki trzech noworodków. Piotr G. usłyszał zarzut zabójstwa oraz kazirodztwa i trafił do aresztu. Aresztowano również jego córkę Paulinę.

"Ojciec musiał nad wszystkim panować. Musiał wszystko mieć w garści. Dlatego sam odbierał porody w domu. Musiał wszystko kontrolować. To jest nie tylko dysfunkcyjna osobowość kata, ale jest to wypracowany model życia" - mówi w rozmowie z dziennikarzem "Uwagi" ksiądz Marchewicz.

Horror trwający od lat

Już 12 lat temu prokuratura w Kościerzynie prowadziła postępowanie dotyczące kazirodztwa, którego miał dopuścić się Piotr G. Ponadto prokuratura trzykrotnie prowadziła postępowanie w związku z przemocą domową, a Piotrowi G. założono Niebieską Kartę, ograniczono władzę rodzicielską i ustanowiono kuratora.

"Byłem świadkiem, byłem przesłuchiwany pod przysięgą. Mówiłem wtedy, że starsza córka Piotra G. była w ciąży. Potraktowano mnie jak gówniarza, jakbym był 15-, 16-letnim dzieckiem, które może sobie coś takiego wymyśleć. A oni zachowywali się jak para, narzeczeństwo" - mówi w "Uwadze" sąsiad Piotra G.

Łukasz Zioła, rzecznik ds. cywilnych Sądu Okręgowego w Gdańsku w rozmowie z dziennikarzem "Uwagi" przyznał, że wówczas kurator nie podejrzewał, że jedna z córek Piotra G. jest w ciąży.

"Pani kurator przyjeżdżała, mieliśmy siedzieć cicho i nic nie mówić, a ojciec wkręcał swoje bajeczki. (...) Najgorzej mnie traktował, byłam bita po twarzy i w ogóle" - mówi w "Uwadze" Katarzyna. I dodaje: "Ty potworze, co zrobiłeś? To potwór, nie człowiek". 

Styl.pl
Dowiedz się więcej na temat: morderstwo | zabójstwo | dzieci | ciąża
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy