Dziecko z ADHD w szkole: "Dużo ruchu i mało bodźców"
- Mam podopiecznego w szóstej klasie szkoły podstawowej, który ma zdiagnozowane ADHD i silną potrzebę wychodzenia z klasy w czasie lekcji. Mamy ten komfort, że na korytarzach w szkole zainstalowany jest monitoring, więc wiemy, co się z nim dzieje. Takie dziecko potrafi przejść przez całą szkołę, skacząc z nogi na nogę i po trzech minutach wraca na lekcję, jest wówczas dużo bardziej dostymulowane, więc może skupić się na zajęciach – mówi Paulina Szmit-Puzio, pedagog pracująca z dziećmi z ADHD.
ADHD, czyli zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi, to zaburzenie, które charakteryzuje się, m.in., problemami z koncentracją, nadmierną impulsywnością, roztargnieniem i nadruchliwością, co może wpływać na proces uczenia się. Jak powinna przebiegać praca pedagogów z dzieckiem z ADHD i czy polskie szkoły są odpowiednio przygotowane, by edukacja przebiegała efektywnie?
Jak pracować z uczniem z ADHD
Zespół nadpobudliwości psychoruchowej (ADHD) to jedno z najczęściej spotykanych zaburzeń neurorozwojowych występujących u dzieci. Objawy ADHD są szczególnie zauważalne u dzieci między szóstym a dwunastym rokiem życia, czyli w momencie rozpoczynania przez dzieci nauki w szkole.
Szacuje się, że około 8 proc. dzieci i młodzieży ma zdiagnozowany zespół nadpobudliwości psychoruchowej, przy czym specjaliści uważają, że ADHD w Polsce jest w stopniu znaczącym niedorozpoznane, o czym świadczy fakt, że dane NFZ wskazują na zaledwie 0,5 proc. populacji z postawioną diagnozą - informowała w zeszłym roku Polska Federacja Szpitali.
Uczeń z ADHD może mieć problemy z utrzymaniem uwagi na powierzonych mu zadaniach czy organizowaniu sobie pracy, szybko rozpraszać się pod wpływem zewnętrznych bodźców czy prezentować zachowania ogólnie przyjęte za "niegrzeczne", np. przerywać innym.
- Dzieci z ADHD często podejmują działania, zanim przemyślą sprawę. Zdarzają się sytuacje, kiedy dziecko zaczyna realizować zadanie, zanim nauczyciel dokończy instrukcję - mówi Interii Izabela Śliwińska - psycholożka, która pracuje na Wydziale Psychologii Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
- Ogólnie rzecz ujmując, każde dziecko z ADHD potrzebuje dużo ruchu i zminimalizowania natężenia bodźców. To może się nieco różnić w zależności od tego, czy mówimy o dziecku w klasie 1-3, 4-8, czy tym uczącym się w liceum - twierdzi Paulina Szmit-Puzio, nauczycielka wychowania przedszkolnego i wczesnoszkolnego, terapeutka pedagogiczna dzieci w spektrum.
Paulina Szmit-Puzio podkreśla, że u dziecka z ADHD istotne jest to, by ograniczyć mu podczas lekcji nadmiar bodźców. Nie powinno ono siedzieć z tyłu klasy, bo obserwuje rówieśników i zaczyna się rozpraszać. Należy unikać sadzania dziecka przy oknie i przy drzwiach.
- Za oknem jest zbyt dużo bodźców zwracających uwagę takiego dziecka, z kolei przy drzwiach słychać wszystko to, co dzieje się na korytarzu, a to negatywnie wpływa na koncentrację dziecka z ADHD - twierdzi terapeutka.
Izabela Śliwińska, która wspiera dzieci i młodzież z zaburzeniami neurozwojowymi, w tym z ADHD, i posiada doświadczenie w roli psychologa szkolnego i przedszkolnego, dodaje, że trudniej jest w klasach starszych, kiedy do dotychczasowych objawów dochodzą kłopoty z planowaniem, samoorganizacją, a dzieciom często towarzyszy obniżona wiara w swoje możliwości.
- Z drugiej strony mamy tzw. przedmiotowców (nauczycieli, którzy nauczają konkretnego przedmiotu - przyp. red.) którzy prowadzą zajęcia pod pewną presją czasu, z koniecznością wprowadzenia określonych tematów w danym momencie, muszą swoją pracę wykonać najbardziej efektywnie, jak to tylko możliwe - mówi Śliwińska.
Granica tolerancji
Zatem jakie warunki w szkole powinno się zapewnić dziecku z ADHD, by efektywnie prowadzić lekcje, mając na uwadze zarówno jego indywidualne potrzeby, ale i dobro całej klasy?
Zdaniem Pauliny Szmit-Puzio, "jednostka nigdy nie może być ważniejsza od grupy, a grupa od jednostk"i, dlatego w pracy z dziećmi z ADHD trzeba znaleźć złoty środek. To jednak tylko teoria, natomiast w praktyce niezwykle istotne jest ustalenie granicy oddzielającej zrozumienie potrzeb dziecka z ADHD od dezorganizacji prowadzonych zajęć. A to niestety dla pedagoga jest często bardzo trudne.
- Im większe doświadczenie pedagoga w pracy z takim dzieckiem, tym lepsze rozeznanie, gdzie ta granica tolerancji powinna przebiegać. Dopóki nie zaniedbujemy całej grupy i lekcja ma swój rytm, dopóty możemy pozwalać dziecku na korzystanie ze wszystkich dostępnych zasobów pomagających mu na dostymulowanie się lub wyciszenie. Jeśli dziecko z ADHD dezorganizuje zajęcia lekcyjne, jest to powtarzalne i nagminne, stawiamy granicę i zastanawiamy się, jak taki problem rozwiązać.
- W takiej sytuacji ważna jest współpraca nauczyciela wychowawcy lub nauczyciela przedmiotu z pedagogiem specjalnym, który może przyjść na obserwację do klasy, aby zwrócić uwagę na problemy konkretnego ucznia - mówi Szmit-Puzio.
Pani Agnieszka, z zawodu nauczycielka pracująca również z uczniami z ADHD, a prywatnie mama zdiagnozowanego dziecka zwraca uwagę, że kadra pedagogiczna nie zawsze jest odpowiednio przygotowana do pracy w klasach integracyjnych.
- Nie chcę nikogo urazić i wrzucać wszystkich do jednego worka, jednak na przestrzeni lat zauważam, że w placówkach publicznych jest nadal wielu nauczycieli, którzy, nazwijmy to - okres starań mają już za sobą. Są to osoby, które nie nadążają za zmieniającym się światem, niekiedy wypalone zawodowo, sfrustrowane lub po prostu zmęczone pracą, co niestety przekłada się na jakość edukowania dzieci z ADHD.
Jednym z często spotykanych zachowań u dzieci z ADHD, jest opuszczanie ławki podczas zajęć lekcyjnych, co może zaburzać poziom koncentracji reszty uczniów. Należy jednak zaznaczyć, że u dziecka z zespołem nadpobudliwości psychoruchowej opuszczenie sali na kilka minut jest czesto jedyną możliwością na rozładowanie nadmiaru energii.
Izabela Śliwińska uważa, że najlepiej w takich okolicznościach odnajdują się nauczyciele, którzy z jednej strony lubią strukturę pracy, pracują w sposób uporządkowany, ale przy tym potrafią modyfikować swoje zajęcia, wprowadzać ciekawostki, ulepszać metody, podążają za uczniami, chcąc ułatwić uczniom przyswajanie materiału.
- Jeśli dziecko z ADHD ma potrzebę, by w ciągu 45 minut trwania lekcji wyjść z sali trzy, cztery razy, to jest to ważny sygnał do wprowadzenia modyfikacji w sposobie uczestnictwa dziecka w zajęciach. Dziecko z dużą potrzebą ruchu powinno być tak pokierowane przez nauczyciela, by samowolnie nie opuszczało lekcji np. pod pozorem wyjściem do toalety. Pedagog powinien mieć na tyle dobre rozpoznanie co do potrzeb dziecka z ADHD, by tę jego energię uwalniać podczas odpowiednio dobranych, akceptowanych i interesujących dla dziecka zajęć, efektywnie je angażując. Oczywiście to nie zawsze jest łatwe - uważa Izabela Śliwińska.
- Mam podopiecznego w szóstej klasie szkoły podstawowej, który ma zdiagnozowane ADHD i silną potrzebę wychodzenia z klasy w czasie lekcji. Mamy ten komfort, że na korytarzach w szkole zainstalowany jest monitoring, więc wiemy, co się z nim dzieje. Takie dziecko potrafi przejść przez całą szkołę, skacząc z nogi na nogę i po trzech minutach wraca na lekcję, jest wówczas dużo bardziej dostymulowane, więc może skupić się na zajęciach - mówi Szmit-Puzio, i dodaje:
- Dzieci są bardzo inteligentne i oczywiście czasami zdarza się, że uczniowie z ADHD wykorzystują możliwość wychodzenia z klasy, choć tak naprawdę nie mają takiej potrzeby. Myślę, że nie będziemy tego oceniać. To zadanie wychowawcy. On najlepiej zna dziecko i jest w stanie ocenić, czy dziecko nadużywa swoich praw, czy faktycznie ma taką potrzebę.
Przestrzeń dla ucznia z ADHD
Specjalistka wskazuje na to, że w klasach 1-3 dzieci z ADHD mają nieco łatwiej, ponieważ w wielu szkołach sale lekcyjne wyposażone są w specjalne kąciki tematyczne, przy których dziecko może coś pomalować, są tzw. gniotki do wyładowania nerwów, uczeń może poturlać się po dywanie, bo dzieci z ADHD mają często potrzebę, by się dostymulować.
Pani Agnieszka twierdzi, że możliwości lokalowe w szkołach są ograniczone. Brakuje miejsc, które można by zaadoptować na tzw. kąciki do wyciszenia, i z których mogłyby korzystać nie tylko zdiagnozowane dzieci z ADHD, ale również inni uczniowie.
- Oczywiście nie generalizuję, a wyłącznie opisuję stan faktyczny w moim regionie, ponadto wiem po rozmowach z rodzicami z całej Polski, że niestety taki problem nie należy do rzadkości.
- W szkołach są gabinety psychologów czy pedagogów, ale jeśli takie osoby oddelegowane są do innych obowiązków, nie są w stanie fizycznie zająć się dzieckiem, które potrzebuje wsparcia w tym samym momencie.
- W szkole mojego dziecka ze zdiagnozowanym ADHD nie ma takiego kącika, i ono, gdy ma potrzebę wyciszenia się, ucieka do toalety, skąd jest wyganiane, bo wówczas opiekun nie ma nad nim kontroli. Zdarzało się, że dziecko uciekało do gabinetu pielęgniarki, chcąc spędzić kilka czy kilkanaście minut w ciszy, bo na korytarzach podczas przerwy było zdecydowanie za głośno - mówi mama dziecka z ADHD i nauczycielka.
Pedagog specjalny lub wychowawca otrzymuje dokumentację dziecka, w której zawarte są już wskazówki dla nauczyciela i rodzica, jak z dzieckiem postępować. Znajdują się w niej również wytyczne, na jakie dodatkowe zajęcia dziecko powinno uczęszczać ze względu na swoje braki lub mocne strony, które warto rozwijać.
- Każda placówka ma obowiązek zapoznać kadrę pedagogiczną, która ma styczność z dzieckiem, jak z nim pracować. Czasami polega to na rozwijaniu kompetencji, które dziecko już posiada, ale widzimy, że są one dla ucznia bardzo istotne. Innym razem zachodzi potrzeba prowadzenia zajęć, które zrekompensują jego braki.
- Na przykład z uczniami ze spektrum jest tak, że koncentrujemy się na ich specyficznych zainteresowaniach. Jeśli dziecko bardzo interesuje się dinozaurami, to np. w klasach 1-3 na lekcji nie będziemy dodawać dwóch jabłuszek do dwóch jabłuszek, ale dwa dinozaury do dwóch dinozaurów. Dzięki temu dziecko będzie o wiele bardziej zaangażowane w lekcje i zadanie - twierdzi Szmit-Puzio, pedagog pracująca z dziećmi z ADHD.
Izabela Śliwińska dodaje, że dziecko z ADHD lepiej funkcjonuje, kiedy komunikaty kierowane do niego są konkretne, krótkie. Niektórym dzieciom bardzo ułatwia skierowanie do nich indywidualnego komunikatu.
- Bardzo ważna jest dla nich atmosfera współpracy i życzliwości. Ważne, by dziecko było doceniane za starania, a nie wyłącznie chwalone za osiągnięcie dobrego wyniku. Budowanie u dziecka z ADHD pozytywnej motywacji i praca z przewagą metod pozytywnych jest istotnym czynnikiem chroniącym przed obniżoną samooceną, depresją czy innymi powikłaniami w przyszłości.
- To, co wzmaga u dziecka objawy ADHD, to karanie go właśnie za te objawy. Pamiętajmy, że objaw to zachowanie, które nie wynika z woli czy decyzji dziecka. Z kolei mówiąc o karaniu, mam na myśli reprymendy, stosowanie kary w postaci wpisania do dziennika niedostatecznego z danego przedmiotu lub z zachowania itd. Taka postawa nauczyciela wpływa demobilizująco na wszystkie dzieci, a już szczególnie na dzieci z ADHD.
Nauczyciel wspomagający, czyli luka w systemie
Wszystkie specjalistki zgodnie podkreślają, że ogromne znaczenie dla dzieci uczących się w klasach integracyjnych, jak i samych pedagogów prowadzących zajęcia, ma obecność nauczyciela wspomagającego, którym w dużym stopniu może skupić się na potrzebach dziecka.
Niestety problem polega na tym, że, wedle przepisów, uczniom z ADHD nauczyciel wspomagający nie przysługuje, ponieważ ADHD nie upoważnia do otrzymania orzeczenia o specjalnych potrzebach edukacyjnych. Należy jednak zaznaczyć, że w niektórych przypadkach rodzicom udaje się "załatwić" nauczyciela wspomagającego, ale kluczem do sukcesu jest wspomniane słowo "załatwić". Rodzice dzieci z ADHD wskazują, że choć nikt głośno o tym nie mówi, to w takiej sytuacji niezbędne są odpowiednie znajomości.
- Niektórzy rodzice dzieci z ADHD, zmęczeni systemem i ciągłą nagonką, starają się o orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego dla swojej pociechy. Jeśli psychiatra wystawi dokument potwierdzający u dziecka ADHD, ale i zachowanie opozycyjno-buntownicze, to na podstawie swoich obserwacji, wywiadu z rodzicami i nauczycielami, może zasugerować w dokumentach, że należałoby w danym przypadku zatrudnić nauczyciela wspomagającego. Następnie poradnia psychologiczno-pedagogiczna kieruje pismo do gminy, która może przekazać środki na zatrudnienie takiego nauczyciela, oczywiscie o ile dysponuje potrzebnymi środkami.
- Dziecko otrzymuje wtedy orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego ze względu na ryzyko niedostosowania społecznego. Przy czym rodzic musi wyrazić zgodę na wystawienie takiego orzeczenia, a też nie każdy tak robi. Boi się, że w przyszłości dziecko będzie szykanowane, z przypiętą łatką tego niedostosowanego, czy kolokwialnie rzecz ujmując, szybciej wydalone ze szkoły, np. na nauczanie indywidualne, jeśli "narozrabia" - mówi nam jeden z rodziców dziecka z ADHD.
Izabela Śliwińska jest przekonana, że w wielu sytuacjach rola nauczyciela wspomagającego jest nie do przecenienia. - Taka osoba ma możliwość obserwowania, jakie są bieżące potrzeby dziecka z ADHD, wspierania nauczyciela prowadzącego zajęcia, dostosowania procesu edukacyjnego do bieżących możliwości psycho-fizycznych dziecka, wspierania dziecka w regulacji emocji, pracowania z nim nad rozwojem umiejętności społecznych, udzielania informacji rodzicom i przekazywania im wskazówek do pracy z dzieckiem w domu.
- Natomiast cała dyskusja na temat nauczyciela wspomagającego sprowadza się do jednego zdania, mianowicie - w szkołach nie ma żadnych nadmiarów. Mam na myśli niedobór nauczycieli wspomagających w stosunku do potrzeb. Tacy nauczyciele, wiedząc, z jakimi wyzwaniami muszą zmierzyć się w swojej pracy, często nie decydują się na nią, ponieważ nie mają optymalnych warunków, wsparcia i są niewystarczająco wynagradzani. Bez odpowiedniego wsparcia grozi im wypalenie zawodowe. W mojej ocenie rozmawianie o nauczycielach wspomagających to niestety teoretyzowanie, bo ich po prostu w szkołach jest zbyt mało. Sytuacja staje się coraz trudniejsza. I to właśnie jest poważny problem do analizy.
- Jeśli już znajdzie się w szkole nauczyciel wspomagający, to zamiast jednego podopiecznego często ma ich kilku. Czy biorąc pod uwagę małą liczbę godzin przeznaczonych na zajęcia z jednym dzieckiem i wiele dzieci, którym należy poświęcić czas, nauczyciel wspomagający może wykonać swoją pracę efektywnie? Moim zdaniem to skrajnie trudne a często niemożliwe - uważa Izabela Śliwińska, członkini Polskiego Towarzystwa Terapii Poznawczo - Behawioralnej i prezeska Zarządu Stowarzyszenia "Wspólne Podwórko".
Paulina Szmit-Puzio mówi, że polskie szkoły do pracy z dziećmi z ADHD są coraz lepiej przygotowane, zaznaczając, że tę opinię opiera na własnych doświadczeniach.
- Placówki, w których pracowałam, zapewniały takim dzieciom dobre warunki do nauki. Szkoły coraz częściej sięgają po unijne czy samorządowe dofinansowania i przeznaczają te pieniądze na poprawę warunków m.in. dla dzieci, o których rozmawiamy
- Zauważam jednak dwa, największe obecnie problemy. Po pierwsze, przeznacza się zbyt małą liczbę godzin na pracę specjalisty z dzieckiem. Moim zdaniem, np. 60 minut zajęć tygodniowo nie wystarczy, by dziecko było odpowiednio zaopiekowane.
- Po drugie, należy spełnić bardzo specyficzne kryteria, by w klasach był nauczyciel wspomagający. Ten proces jest bardzo skomplikowany. Tak naprawdę decyzyjność w tej kwestii powinien mieć dyrektor szkoły, który przecież najlepiej orientuje się, czy jego placówka potrzebuje nauczyciela wspomagającego. Niestety realia są takie, że same chęci nie wystarczą, a decyzje zapadają lub nie, na wyższych szczeblach administracyjnych. Wszystko sprowadza się do finansów, a raczej ich braku - tłumaczy Paulina Szmit-Puzio, nauczycielka wychowania przedszkolnego i wczesnoszkolnego, terapeutka pedagogiczna dzieci w spektrum.
Pani Agnieszka, mama ucznia z ADHD, uczęszczającego do szkoły podstawowej mówi wprost, że rodzice dzieci z ADHD często są zostawieni sami sobie.
- Zanim otrzymamy diagnozę, na własną rękę szukamy i pytamy, gdzie tylko możemy. Przeczesujemy dedykowane ADHD grupy w social mediach, fora internetowe, ale czujemy się samotni, bo nikt nie potrafi nam pomóc. Na domiar złego słyszymy z własnego środowiska rodzinnego, że nasze dziecko zachowuje się tak, a nie inaczej, bo pewnie źle je wychowujemy. Bo przecież kiedyś na niegrzeczne dziecko wystarczył pas. To strasznie przygnębiające.
Jej zdaniem rodzice dzieci z ADHD powinni być zapraszani na szkolenia rad pedagogicznych, bo daje to doskonałą możliwość do wymiany doświadczeń.
- Nie zawsze teoretyzowanie specjalisty idzie w parze z praktyką, którą przecież najlepiej dostrzegają właśnie rodzice. Warto zatem, by ci opiekunowie z najbliższego otoczenia dziecka mieli platformę do wymiany zdań, poglądów czy zastrzeżeń. Niestety tak się nie dzieje.