Ekspert od prawa o incydencie posła w sieci IKEA: "Coś tu nie gra"
Poseł Konrad Berkowicz został ukarany przez policję mandatem w wysokości 500 zł, ponieważ podczas zakupów w sieci IKEA nie nabił na kasę samoobsługową wszystkich produktów, które zamierzał nabyć. Polityk tłumaczył się m.in. pośpiechem i "głupim błędem", z kolei profesor UJ dr hab. Mikołaj Małecki wskazuje, że "coś tu nie gra".

Incydent w sieci IKEA z udziałem posła. Nie zapłacił za zakupy
W poniedziałek poseł Konrad Berkowicz, będący wiceprezesem Nowej Nadziei, napisał na platformie X, że podczas robienia zakupów w sieci IKEA, otrzymał mandat. Polityk tłumaczył, że zakupów dokonywał w dużym pospiechu i "słuchając czegoś na słuchawkach".
Berkowicz dodaje: "Kasowałem wszystko, ale okazało się, że nie wszystko się nabiło. Zwykła nieuwaga. Patelnia i talerze. Głupi błąd, za który przeprosiłem i przyjąłem mandat. Nie zasłaniałem się immunitetem jak Mejza czy Sterczewski".
Ochrona sklepu zauważyła, że mężczyzna nie skasował wszystkich produktów o wartości ok. 390 zł i wezwała policję, a ta ukarała posła mandatem w wysokości 500 zł.
Ekspert od prawa karnego analizuje "kazus Berkowicza"
Dr hab. Mikołaj Małecki, prof. UJ, specjalizujący się w prawie karnym, w swoim artykule pt. "Kazus Berkowicza: pomyłka, kradzież, oszukanie kasy czy hacking? Każda opcja wchodziła w grę" na łamach serwisu dogmatykarnisty.pl, skomentował tę głośną sprawę, wskazując, że "coś tu nie gra".
"Jeśli doszło do pomyłki, to nie mogło być mandatu, ponieważ kradzież musi być popełniona świadomie i celowo. Z drugiej strony poseł przyjął mandat, który został nałożony w związku ze stwierdzeniem przez Policję określonych faktów i dokonaniem ich prawnej kwalifikacji" - pisze Małecki.
Dr hab. Mikołaj Małecki wyjaśnia, że mandat jest karą nakładaną za popełnienie czynu karalnego i formą odpowiedzialności karnej w rozumieniu konstytucyjnym i kodeksowym. "Policja musiała więc stwierdzić zaistnienie czynu zabronionego pod groźbą kary, by ukarać posła kwotą 500 zł. Jeżeli doszło do pomyłki na skutek nieuwagi, to próba wyniesienia towaru ze sklepu nie była czynem karalnym" - czytamy.
Zdaniem Małeckiego, policja wezwana do sieci IKEA powinna zareagować tak, jak w przypadku innego incydentu z marca br., kiedy to jedna z kobiet przy kasie samoobsługowej nabiła za małą cenę za rogalika.
"Różnica w cenie wyniosła 1 zł i 12 groszy. Ochroniarz zarzucił jej popełnienie przestępstwa i zatrzymał klientkę w sklepie. Na miejsce została wezwana Policja" - przypomina ekspert prawa karnego. Wówczas funkcjonariusze nie doszukali się popełnienia czynu zabronionego, a kobieta po dopłaceniu brakującej kwoty została puszczona wolno. "To prawidłowa reakcja służb. Pomyłka nie stanowi przestępstwa" - komentuje Mikołaj Małecki.

Czy istnieje kradzież nieumyślna?
Pod wpisem Konrada Berkowicza na platformie X wielu użytkowników zadawało pytanie, dlaczego poseł przyjął mandat, skoro do "kradzieży" doszło na skutek pomyłki, zatem była to tzw. nieumyślna kradzież.
Dr hab. Mikołaj Małecki podkreśla, że nie istnieje coś takiego jak nieumyślna kradzież. Kradzież - przestępstwo lub wykroczenie - musi być zachowaniem świadomym i celowym.
"Żeby doszło do kradzieży, sprawca musi mieć zamiar bezpośredni zabrania cudzej rzeczy bez zapłacenia. (…) Jeśli więc poseł pomylił się przez nieuwagę, nie popełnił czynu zabronionego pod groźbą kary" - tłumaczy Mikołaj Małecki na łamach serwisu dogmatykarnisty.pl.
I dodaje: "Ważne jest również to, że zamiaru nie można domniemywać. To, że ktoś źle skasował coś za pomocą kasy lub nie zauważył, że nie skasował wszystkiego, nie oznacza, że miał zamiar zabrania towaru bez zapłacenia. Istnienie zamiaru i celu przywłaszczenia musi udowodnić ten, kto stawia komuś zarzut. (…) Pomyłka na kasie może zdarzyć się każdemu. Co stanie się potem, to już kwestia szczęścia".
Ekspert wyjaśnia również, że w przypadku "oszukania kasy samoobsługowej", jeśli klienci nie zeskanowali towarów faktycznie wynoszonych ze sklep, nawet jeśli mają one niewielką wartość, należy mówić o oszustwie, które zawsze jest przestępstwem, a nie tylko wykroczeniem.
"Poseł Berkowicz miał dużo szczęścia, że nie został posądzony o… przestępstwo oszustwa" - uważa Małecki.

Berkowicz vs. oszustwo komputerowe
Specjalista prawa karnego wskazuje na jeszcze jeden, bardzo ciekawy aspekt z punktu widzenia obowiązujących praktyk i przepisów, a mowa o oszustwie komputerowym w nawiązaniu do incydentu z udziałem Berkowicza.
"W ostatnim czasie masowa praktyka stosowania prawa dotycząca kas samoobsługowych zaczęła się zmieniać. Dzięki analizom Dogmatycznym klienci nie są już oskarżani o sklepowe oszustwa, lecz - prawidłowo - o kradzieże. Pod warunkiem, że działali świadomie i celowo. Być może ta właśnie myśl przyświecała policjantom, którzy nie oskarżyli posła o oszukanie sklepu/pracownika/kasy. Jeszcze parę lat temu nie byłoby to tak oczywiste".
Mikołaj Małecki przytacza historię pewnej kobiety, która skasowała na wadze samoobsługowej tańsze jabłka, a zabrała dużą ilość awokado i bananów. Sąd skazał ją za przestępstwo polegające na wywieraniu wpływu na automatyczne przetwarzanie danych przez kasę (art. 287 k.k.), czyli tzw. oszustwo komputerowe - czytamy na dogmatykarnisty.pl.
Jak zatem interpretować incydent z udziałem posła Berkowicza? Małecki uważa, że: "Pomyłka na kasie samoobsługowej nie jest ani kradzieżą, ani oszustwem, ani zhakowaniem kasy. Pomyłka to po prostu pomyłka".








