Gdy dziedziczysz fortunę. Porwania dla okupu

Dzieciom z bogatych rodzin zazdrości cały świat. Ale czy rzeczywiście jest czego? Okazuje się, że pieniądze nie tylko nie przynoszą szczęścia. Przeciwnie, wielkie fortuny mogą być przyczyną ogromnych nieszczęść.

Gdy dziedziczysz fortunę. Porwania dla okupu

Patty Hearst, 1974

To jedno z najgłośniejszych porwań w historii, ponieważ jego przebieg i konsekwencje były naprawdę zaskakujące. Dziadek dziewczyny był milionerem i magnatem prasowym, a jej uprowadzenie miało charakter polityczny.  

W lutym 1974 roku Patty Hearst porwało rewolucyjne ugrupowanie pod nazwą Symbioniczna Armia Wyzwolenia (SLA), stawiające sobie za cel walkę z kapitalistycznym państwem. W wydanym oświadczeniu nie zażądali tradycyjnego okupu, a przeznaczenia miliona dolarów na żywność i pomoc dla potrzebujących.  

Do obalenia kapitalizmu było daleko, ale niewątpliwie osiągnęli ważny dla siebie cel – przyciągnęli uwagę mediów.  

Organizacja wpadła też na pomysł jak jeszcze lepiej wykorzystać dziewczynę. Poddano ją intensywnemu praniu mózgu i po dwóch miesiącach światło dzienne ujrzało nagranie, w którym Hearst twierdzi, że przechodzi na stronę swoich porywaczy i włącza się w walkę prowadzoną przez SLA. Wkrótce można ją było zobaczyć na nagraniach z kamery przemysłowej, jak u boku swoich towarzyszy z bronią w ręku napada na bank. Były i inne przestępstwa.

FBI zawzięcie tropiła organizację, do pierwszych aresztowań doszło w maju, ale Hearst udało się namierzyć dopiero we wrześniu.  

Po uwolnieniu z rąk porywaczy dziewczyna została aresztowana. Sąd nie bardzo przejął się presją jakiej była poddana. Wydarzenia, które doprowadziły do powstania terminu syndrom sztokholmski, miały miejsce zaledwie rok wcześniej. Patty skazano na siedem lat więzienia. 

Stało się tak, mimo że psychologowie stwierdzili psychiczną traumę. Po przejęciu z rąk porywaczy Hearst  ważyła, 39 kilogramów, jej IQ spadło o 18 punktów i niewątpliwie była ofiarą intensywnego prania mózgu. Spędziła w więzieniu 22 miesiące, ponieważ prezydent Jimmy Carter skrócił jej karę.  W 2001 znalazła się na liście amnestionowanych wydanej przez Billa Clintona. 
IG
Édouard-Jean Empain, 1978

 Gdy został porwany, miał 40 lat i był twardym biznesmenem zarządzającym sporym imperium składającym się z ponad 150 firm o łącznym obrocie 25 miliardów franków rocznie. 

Są jednak rzeczy łączące go z młodym Gettym. On również miał niezwykle przedsiębiorczego dziadka, który prowadził interesy na niewyobrażalną skalę i dorobił się ogromnej fortuny (oraz tytułu barona). Podobnie jak John Paul w wyniku porwania stracił część ciała – odrąbano mu palec. I w tym przypadku relacje z rodziną i otoczeniem stanowią najsmutniejszą część historii. 

Edouard, który był więziony przez 63 dni, wyznał później że radość z jego powrotu do domu wyraził jedynie labrador o imieniu Love. Stosunki z rodziną tak się ochłodziły, że w rok później  doszło do rozwodu. Sam baron nie był tu bez winy.  

Porywacze przekazali rodzinie żądanie 80 milionów franków okupu oraz mały palec barona, ale i tak nie uniknął on podejrzeń o to, że sam jest zamieszany w sprawę. Szybko wyszły na jaw jego skłonności do hazardu, kobiet i wizyt w nocnych klubach.  Okazało się, że zaledwie kilka tygodni wcześniej przegrał w pokera 11 milionów franków. Wszystkie te rewelacje z pewnością miały wpływ na to, jak żona przyjęła go po powrocie, ale w rezultacie Édouard-Jean miał większy żal do rodziny i współpracowników, niż do porywaczy. Do tych ostatnich odnosił się pobłażliwie nawet w czasie procesu.  

Skala rozgoryczenia była ogromna.  Współpracownicy nie tylko odmówili zapłacenia okupu, ale, nie wierząc w jego powrót, już zaczęli dzielić skórę na niedźwiedziu. Małżeństwo było skończone. Édouard-Jean stwierdził, że gdyby wiedział, co spotka go po powrocie, wolałby umrzeć w niewoli. Nigdy w pełni nie doszedł do siebie. 

Za porwanie  odpowiedzialni byli członkowie Zbrojnych Komórek na rzecz Autonomii Ludowej (NAPAP), którzy przetrzymywali zakładnika 63 dni. Ostatecznie wszyscy porywacze zostali aresztowani z wyjątkiem jednego, który zginął w strzelaninie z policją.
John Paul Getty III, 1973 

John Paul Getty III był nastolatkiem, kiedy zażartował, że mógłby zorganizować własne porwanie, by wyciągnąć nieco kasy od dziadka, potentata naftowego, w owym czasie najbogatszego człowieka na świecie.

 Żart był wypowiedziany w złą godzinę, bo chłopaka wkrótce rzeczywiście porwano i nie wszyscy od razu wzięli sprawę na poważnie. Porywacze byli o wiele brutalniejsi niż ci, którzy napadli na młodego Sinatrę.  

Posunęli się do tego, że odcięli chłopakowi ucho. Ale chyba nie to jest najsmutniejsze w całej tej historii. Kiedy porywacze zażądali 17 milionów dolarów, dziadek chłopca odmówił zapłacenia. Możecie nazywać go skąpym, ale najbogatszym człowiekiem świata nie został z powodu miękkiego serca i miłości do wnuków. 

John Paul Getty III miał w momencie porwania zaledwie 16 lat i był więziony  pięć miesięcy. Dziadek w końcu się ugiął i zaproponował porywaczom 2,2 miliona dolarów, czyli najwyższą kwotę jaką mógł sobie odliczyć od podatku. Ostatecznie zapłacono 2,9 mln. Różnicę dopłacił ojciec. Skąpy dziadek pożyczył mu te pieniądze na procent. 

Tymczasem John Paul Getty III był bardzo brutalnie traktowany. W ranę po odciętym uchu wdało się zakażenie, chłopak nabawił się też zapalenia płuc. Porywacze podali mu antybiotyk, który wywołał reakcję alergiczną i stan Johna Paula znacznie się pogorszył.  

Kiedy już po uwolnieniu, zgodnie z sugestią matki, zadzwonił do dziadka, by podziękować za wpłacenie okupu, ten nawet nie podszedł do telefonu. 

Porywacze okazali się członkami kalabryjskiej Ndranghety. Dwóch z dziewięciu oskarżonych trafiło do więzienia. John Paul Getty III nigdy nie otrząsnął się po tym, co go spotkało. Przez lata borykał się z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. W 1981 mieszankę valium i metadonu popił koktajlem alkoholowym, co spowodowało udar. W konsekwencji John Paul Getty III  został dotknięty porażeniem czterokończynowym, oślepł, nie mógł też mówić.  Do końca życia pozostał niepełnosprawny.
Frank Sinatra Jr., 1963
Syn słynnego Franka Sinatry zapragnął iść w jego ślady i również zostać piosenkarzem. Koncertował, ale nigdy nie uzyskał takiej popularności jak ojciec. Dane mu za to było doświadczyć ciemnej strony tego, co przynoszą sława i pieniądze.  

8 grudnia 1963, kiedy Ameryka wciąż jeszcze nie otrząsnęła się z szoku po zabójstwie J.F. Kennedyego, Frank Sinatra Jr. został uprowadzony z pokoju hotelowego. Tego wieczoru występował w Lake Tahoe. Gdy odpoczywał po koncercie, do drzwi zapukał Barry Keenan, przestępca przebrany za dostawcę. Sinatra nie był sam, ale porywacze związali towarzyszącego mu przyjaciela i uprowadzili upatrzoną ofiarę. Gdy towarzysz Sinatry uwolnił się z więzów, od razu zawiadomił policję. 

Mimo, że FBI zaangażowało się w sprawę już 40 minut po porwaniu, przestępcy uniknęli obławy. Porywacze zażądali 240 000 dolarów okupu. Ojciec zapłacił, postępując zgodnie z instrukcją FBI, którego agenci uważali, że moment przekazania pieniędzy będzie słabym punktem w planie i pozwoli wytropić złoczyńców. 

Tymczasem ci po odebraniu pieniędzy po prostu uwolnili zakładnika. Ten był w stanie podać na tyle dużo szczegółów, że wszystkich trzech przestępców zaangażowanych w sprawę szybko schwytano, odzyskano też większość pieniędzy.  

Linia obrony przyjęta przez porywaczy była dość zaskakująca. Twierdzili, że porwanie było sfingowane i w istocie miało być „chwytem marketingowym”. Sąd nie dał temu wiary, ale po odsiedzeniu krótkich wyroków, przestępcy szybko znaleźli się na wolności. Barry Keenan został później deweloperem.
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas