Jak się dziś flirtuje i romansuje w Polsce

Nasze babcie rumieniły się i skromnie spuszczały oczy, gdy ukochany próbował w nie zajrzeć.

Wyjeżdżając na urlop chcemy zostawić za sobą kłopoty i przez chwilę po prostu się bawić
 © Panthermedia

Dziś to my same wybieramy obiekt westchnień i odważnie okazujemy panom zainteresowanie. Ale nie ma co ukrywać: wciąż uwielbiamy romantyczne spacery, bukiety róż i komplementy!

Choć wydaje się nieco staroświecki i kojarzy się z epoką perfumowanych liścików i balów z kotylionami, flirt święci triumfy w naszym współczesnym świecie. Flirtujemy na całego!

Od epoki naszych babć różni nas jednak kilka elementów. Po pierwsze: często flirtujemy dla czystej przyjemności. Niekoniecznie po to, by tą metodą znaleźć narzeczonego lub przyszłego męża. Po drugie - już nie czekamy na to, by to mężczyzna wykonał pierwszy gest. Jeżeli ktoś wpadnie nam w oko, bez specjalnych oporów dajemy mu to do zrozumienia. No i szybciej niż kiedyś decydujemy się na to, by niewinny flirt przeszedł w gorący romans.

Ale choć jesteśmy dziś odważniejszymi kochankami, marzymy o wielkiej miłości! Wciąż bliżej nam do bohaterki "Przeminęło z wiatrem" niż "Nagiego instynktu".

Bezpieczny podryw

Flirt to gra słów, gestów, spojrzeń. Niezobowiązująca, ulotna, dowcipna. To prawienie sobie komplementów dotyczących wyglądu, stroju, osobowości.

Na tym poziomie w zasadzie flirtować można wszędzie i z każdym. Z miłym panem z warzywniaka, współpasażerem z autobusu, kolegą w biurze. To przyjemny etap, na którym obie strony czują się bezpiecznie, bo wiedzą, że... nic więcej z tego nie wyniknie. To trochę podrywanie się "na niby", dzięki któremu miłe rzeczy mogą sobie mówić np. żonaci i mężatki, bez obaw, że zostanie to źle odebrane.

Jednak nie ma co ukrywać: najbardziej smakuje flirt o delikatnym zabarwieniu erotycznym, gdy pomiędzy kobietą i mężczyzną przemknie niewidoczna dla innych błyskawica.

Samo zdrowie

Sposób na udany początek znajomości? Olbrzymi bukiet zawsze będzie bezkonkurencyjny.

Idealnym czasem do flirtowania jest lato i wakacje. Odzywają się w nas wtedy uśpione pragnienia i tęsknoty. Za dawną, niespełnioną miłością albo za ścinającą z nóg namiętnością. A czasem po prostu za odrobiną odmiany...

- W wakacje nie tylko single rzucają się w wir flirtowania, choć z natury rzeczy są w ścisłej czołówce. To czas, który wszystkich nas przestraja na czułą nutę. Wyjeżdżając na urlop chcemy zostawić za sobą kłopoty i przez chwilę po prostu się bawić - mówi psycholog Agnieszka Walakowska.- To bardzo zdrowy odruch!

O tym, że flirt jest wyjątkowo korzystny dla zdrowia napisano nawet parę książek. Spotkanie z kimś, kto nam się podoba, wywołuje emocje i pobudza w mózgu produkcję hormonów szczęścia: dopamin oraz serotoniny. To działa podobnie jak zjedzenie czekolady. A na dodatek ma niewątpliwy plus - zero kalorii!

Kobiety decydują

- Co by nie mówić - kiedyś panowie musieli się ciężko natrudzić, aby ich wybranka chociaż spojrzała na adoratora. Dziś panie jako pierwsze podają swój numer komórki, same zapraszają na kolację, a nawet za nią płacą. I nie oznacza to wcale, że stałyśmy się wyjątkowo rozwiązłe - mówi Ewa Redel, psychoterapeutka i właścicielka jednego z biur matrymonialnych, działających również w internecie.

- Flirt daje kobiecie poczucie, że jest piękna, niezależna, przebojowa. Flirtując, testujemy swoją atrakcyjność, podnosimy sobie poczucie własnej wartości. Poza tym w stałych związkach, nawet najlepszych jest element uzależnienia od drugiej strony. Flirt to przyjemność i swoboda: w każdej chwili można go przerwać!

Furtka do romansu

Zwolennicy flirtowania uważają, że nie różni się on niczym od kupna nowej szminki czy sukienki. Po prostu znakomicie poprawia nastrój. Przeciwnicy straszą konsekwencjami. Bo flirt ma swoje reguły. Ich przekroczenie może doprowadzić do niespodziewanych komplikacji, gdy niewinna gra zamieni się w gorący romans.

- Zanim zaczniemy się nawzajem uwodzić, np. podczas urlopu, warto przyznać się przed samą sobą, w jakim celu to robimy - stwierdza Agnieszka Walakowska. - Warto pamiętać, że wakacyjne zauroczenie bywa najczęściej równie intensywne, co krótkie. Rzadko żyje dłużej niż urlop. Kobieta, która ma stałego partnera i postanawia go porzucić dla wakacyjnego kochanka bardzo wiele ryzykuje. Przede wszystkim dlatego, że z obiektem uczuć znają się krótko, więc tak naprawdę niewiele o sobie wiedzą.A okoliczności sprawiają, że patrzymy na świat przez różowe okulary. Niestety, letni flirt rzadko wytrzymuje zderzenie z codziennością.

- O ile flirt to adorowanie drugiej osoby, to romans jest następnym etapem. Pojawiają się poważne uczucia, chęć bycia ze sobą przez cały czas, a nawet wspólne planowanie przyszłości. Gdy uczucia się rozwijają, romans ma szansę przerodzić się w stały związek - podkreśla socjolog Paweł Czajkowski. - Ktoś ładnie powiedział, że flirt jest furtką do romansu. Tylko od nas zależy, czy ją otworzymy.

Odgrzewane miłości

66 proc. singli po 35. roku życia szuka kontaktu z dawnymi miłościami!

Ale przed romansem nie bronimy się już tak kurczowo jak nasze babki. I nie jest on też tak potępiany jak kilkadziesiąt lat temu, nawet jeżeli wiąże się z ryzykiem rozbicia małżeństwa, swojego lub partnera.

Seksuolog profesor Zbigniew Izdebski stworzył (na potrzeby TNS OBOP) mapę polskich zdrad.

- Najczęściej w sidła romansu wpadają mieszkańcy województwa lubuskiego, a najwierniejsi są górale z Podkarpackiego. To o tyle zrozumiałe, że u tych pierwszych, jako ludności napływowej, tradycyjne wartości rodzinne są mniej cenione - tłumaczy prof. Zbigniew Izdebski.

Od niedawna według socjologów można zaobserwować także zupełnie nowe zjawisko: epidemię odgrzewanych romansów. Zapoczątkował je internet, a przede wszystkim portale społecznościowe typu: naszaklasa.pl, byliśmy-razem.pl czy loveago.pl.

Te dwa ostatnie zostały stworzone specjalniz myślą o ludziach, którzy kiedyś się kochali. Kto przede wszystkim z nich korzysta? Według amerykańskiej psycholożki Nancy Kalish (przeprowadziła badania wśród internautów z 30 krajów) - swoich pierwszych miłości szukają najczęściej osoby w wieku około 35 lat; dwie trzecie z nich próbuje się kontaktować ze swoimi byłymi kochankami. Prym wśród nich wiodą kobiety.

Amory w pracy

"Praca to twoja druga rodzina" - wiele firm mocno stawia na to hasło. Nic więc dziwnego, że w pracy nie tylko pracujemy...

W biurach miłość wręcz kwitnie! Dlaczego? Podczas, gdy nasze matki pędziły po obowiązkowych ośmiu godzinach do domu, do ukochanego męża i dzieci, my w biurze siedzimy dziś o wiele dłużej.

Nadgodziny, praca w weekendy, delegacje, wyjazdy integracyjne, szkolenia - praca zajmuje wiele naszej życiowej przestrzeni. A i pokus podczas wykonywania zawodowych obowiązków przybywa, gdy w dodatku tuż obok siedzi ktoś, kto jak nikt rozumie nasz stres, nerwy, zmęczenie...

Wystarczy uśmiech, dwuznaczne spojrzenie, przypadkowe muśnięcie dłonią - i już poprawia się nam nastrój, odrywamy myśli od przyziemnych obowiązków ku czemuś przyjemniejszemu.

Wzrasta też tolerancja do osób romansujących w pracy. Jeszcze 10 lat temu, gdy "szokująca prawda" o pani Marysi i panu Mietku wychodziła na jaw, oboje nie mogli spokojnie przejść korytarzem. Dziś prawie połowa Polaków akceptuje przelotne biurowe romanse (badanie SMG/KRC na zlecenie portalu Gazeta- Praca.pl, 2009 r.). Zdecydowanie potępia takie związki jedynie 18 proc. respondentów.

Za słowami idą czyny. Aż jedna trzecia Polaków przyznaje się do romansu w pracy (sondaż przeprowadzony w roku 2009 przez Wirtulaną Polskę), zaś 11 proc. do biurowego flirtu, który uważamy teraz za coś zupełnie nieszkodliwego.

Dla dobra firmy

Romanse w pracy mogą bardzo przysłużyć się... naszym pracodawcom! Przekonuje do niego włoska seksuolożka dr Serenella Salomoni. Według niej romans między pracownikami może polepszyć ich wydajność pracy!

- Zakazane uczucie sprawia, że żyją na wysokich obrotach, mają większą chęć do działania, do pracy przychodzą z przyjemnością, by spotkać wybrankę - tłumaczy dr Salomoni . Wbrew przypuszczeniom, romansujące osoby nie są w pracy rozkojarzone i spięte. Są szczęśliwsze, chętnie zostają po godzinach!

Dla większości Polek romans to nie tylko gorący seks, ale i burza uczuć.

Romansom w pracy służą świetnie maile i wewnętrzne komunikatory. Wiedzą o tym administratorzy sieci w dużych, skomputeryzowanych firmach.

- Pracowników ogarnęło szaleństwo flirtowania - twierdzi Darek, informatyk w dużym wydawnictwie. - Mamy dostęp do wszystkich skrzynek pocztowych i bywa, że jesteśmy bardzo zaskoczeni temperaturą korespondencji pomiędzy pracownikami. Oni naprawdę przychodzą do pracy z ochotą!

Wirtualny wstęp

Internet stał się w ogóle najlepszym przyjacielem Amora. Ten sposob pomaga nawiązać znajomość szczególnie osobom nieśmiałym. Potwierdzają to badania - choćby ankieta przeprowadzona przez firmę Microsoft (2009 r.). Aż 64 proc. ankietowanych twierdziło, że bezpośredni kontakt z nową osobą jest dla nich zbyt krępujący, za to flirtowanie przez internet nie było przeszkodą. W sieci nie widać rumieńców, ani chwili zawahania. Znajomość może się rozwijać, zanim dojrzejemy do spotkania w realu.

Jednak, czy przez internet, czy na żywo, czy w pracy, czy na wakacjach - mamy skłonność do flirtow i romansow. Chcemy się podobać, uwielbiamy komplementy, a kontakty z płcią przeciwną dodają nam niesamowitej energii. I czasem zazdrościmy singlom, że mogą uprawiać tę grę bez wyrzutów sumienia.

Warto sobie czasem przypomnieć, że flirtować możemy nie tylko z nowopoznaną osobą. Komplementy, niespodzianki, kolacja przy świecach i bukiet róż sprawdzą się znakomicie również w związku z poważnym stażem...

Beata Rayzacher

Świat Kobiety 7/2010

Świat kobiety
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas