Jaka jest twoja teściowa?
Zadając takie pytanie musimy się liczyć z tym, że rozmowa z pytaną osobą nie potrwa krótko. O teściowej można mówić i mówić...
Ogólnie panująca niechęć do teściowych to w naszym kraju rytualne zachowanie, głęboko zakorzenione w świadomości społecznej. Teściowa to, teściowa tamto. Najlepsza to podobno ta, która ma... tylko dwa zęby - jednym może otwierać piwo, drugi ją boli. Kawałów o teściowych można by wiele wymieniać, a i tak trudno byłoby się wszystkich doliczyć.
Choć krążące o teściowych historie często wywołują niesmak i irytację, to nie wszystkie teściowe przecież są zołzami i niszczycielkami rodzinnego szczęścia. Jak najczęściej postrzegamy nasze teściowe? Czy zawsze możemy o nich powiedzieć więcej złego niż dobrego?
Zagorzałym "przeciwnikom" teściowych trudno będzie w to uwierzyć, że istnieją teściowe, które z małżonką/kiem własnego dziecka utrzymują dużą lepszą relację niż jej/jego własna matka. Na szczęście i takie historie pojawiają się w naszym bliższym lub dalszym otoczeniu. Okazuje się, że teściowa potrafi czasem być nie tylko dobrym kompanem, ale umie dać dużo miłości.
Potrafi stworzyć atmosferę pełną ciepła domowego ogniska. To ona poradzi, gdy mamy kłopoty i nie wiemy, co zrobić. Ona umie się z nami śmiać, a gdy los nie jest przychylny - razem z nami płacze. Co najważniejsze - w tym wszystkim, co robi jest sobą. Jest zwyczajnie szczera i autentyczna. I to jest chyba dla nas wtedy najbardziej cenne.
Swoje trzy grosze...
Aż dziw, że dożywając swojego wieku udało nam się jakoś przetrwać, bo przecież "wszystko robimy źle". Oczywiście w oczach naszych teściowych. Źle odżywiamy nasze dzieci, nieodpowiednio je ubieramy, nie dbamy o ich właściwą edukację. Przekazujemy im niewłaściwe wartości, za mało interesujemy się ich gronem rówieśników.
Zawsze może znaleźć się jeszcze więcej "zarzutów". W pracy za mało zarabiamy, albo mamy zły stosunek do swojego szefa. Sami nie ubieramy się "stosownie", jak się okazuje czasem nie potrafimy się dobrze zachować, brakuje nam dobrych manier. Mamy muchy w nosie, uważamy się za nie wiadomo co i w ogóle to nie pasujemy przecież do naszych żon i mężów. Jesteśmy leniwi, mamy zły gust i w ogóle to chyba nasza obecność w rodzinie naszej teściowej jest dla niej karą. Jak w atmosferze tych licznych napięć znaleźć pozytywne nastawienie do takiej teściowej? Oj przyznać trzeba, że musi być bardzo ciężko.
Teściowa, która potrafi zasiać nić nieporozumienia pomiędzy małżonkami jest doskonała w swoim niewyuczonym fachu. Oficjalnie nigdy nie wtrąca się pomiędzy sprawy swoich dzieci, nigdy nie udziela "dobrych rad", nigdy nie narzuca swojego zdania, nie ma żadnych wymagań i cieszy się tylko miłością do wnuków. To jej wystarcza, ale czy faktycznie?
Wielu z nas przyznaje, że ich teściowe działają na "partyzantkę". Zawsze uśmiechnięte i miłe dla swoich synowych czy zięciów, potrafią znaleźć dziurę wszędzie i we wszystkim, wiedzą jak podejść swoje własne dzieci, aby wzbudzić w nich niepokój, podejrzenia względem współmałżonka.
Nie od dziś wiadomo, że łatwiej jest wszystko załatwić, gdy nie ma się "dużej gęby". Tak też postępują niektóre teściowe. Powolutku, spokojnie, byle do celu. Pod przykrywką życzliwości osiągają swoje cele. A gdy zauważamy jej ukrytą taktykę ingerowania w nasze życie i dzielimy się naszymi podejrzeniami z naszą połową, nieraz słyszymy: "Czego ty właściwie od niej chcesz, przecież, ona ciebie tak lubi..."
Zdarza się też tak, że teściowe nie kryją swojej antypatii względem synowych czy do zięciów. Oni sami także nie przebierają w środkach przekazu. Każda okazja do rodzinnego spotkania czy nawet przypadkowe spotkanie może stać się jedną z bitew. Rzucane na oślep słowa mają ranić, upokarzać i potwierdzać swoją pozycję.
Praktyka pokazuje, że w związku pojawiają się tylko kłótnie i trudne do rozwiązania spory. Nie możemy zapominać o jednym - lepsza czy gorsza, ale nasza teściowa jest matką naszej żony, naszego męża. A oni sami przecież jej nie zmienią. Matkę ma się tylko jedną i w dodatku się jej nie wybiera.
Kochani - chcemy czy nie, wybierając sobie przyszłą żonę lub przyszłego męża, wybieramy też teściową. Jeśli wydaje nam się, że po naszym ślubie kobieta ta nie będzie miała nic wspólnego z naszym życiem poza okazyjnymi obiadkami, jesteśmy w wielkim błędzie.
"Żenię się z jej córką, wychodzę za jej męża", da się słyszeć krótkie i dosadne stwierdzenia. Fakt, nie za teściową wychodzimy za mąż i nie z nią się żenimy, ale wraz z naszym wejściem do jej rodziny, ona staje się także częścią naszej. I chociaż nie chcemy najczęściej takiej myśli do siebie dopuścić, nasze dobre lub złe relacje z własną teściową mają ogromny wpływ na nasze małżeństwo - na to, jak się układa w naszym związku.
Dlatego czasem dobrze jest się przyjrzeć kandydatce na przyszłą teściową. Bo niestety w tym wypadku powiedzenie "lepiej późno, niż wcale" nie przyniesie nam niczego dobrego. Potem ze zdziwienia będziemy przecierać oczy, toczyć boje z żoną, z mężem o jej, jego mamusię. A po co to wszystko? I choć człowiek to nie szklanka wody, przejrzeć się nie da, najlepszym sposobem na posiadanie dobrej teściowej jest jej dobre poznanie, zanim ona sama nią się dla nas stanie.