Jestem kobietą stylową
Użytkowniczki Styl.pl miały szansę zadać pytanie Alicii Keys, która już 30 czerwca wystąpi w Poznaniu. Najciekawsze z pytań przekazałyśmy artystce. Oto, co odpowiedziała.
Oglądając twoje teledyski i nagrania, można pokusić się o stwierdzenie, że fortepian stał się twoim atrybutem. Za co tak bardzo pokochałaś ten instrument, że nie możesz się obyć bez jego towarzystwa?
Alicia Keys: To chyba było przeznaczenie, bo w mojej rodzinie tak naprawdę nikt nie grał na fortepianie - za wyjątkiem mojej babci. Coś mnie po prostu ciągnęło do tego instrumentu, niezależnie od okoliczności i tego, czym się akurat zajmowałam.
Jak i gdzie najchętniej spędzasz wolny czas, kiedy nie komponujesz i nie koncertujesz?
- W wolnym czasie uwielbiam pływać i wylegiwać się na plaży. Kiedy jestem w Europie, z przyjemnością zwiedzam nowe, nieznane mi wcześniej miejsca. A poza tym uwielbiam czytać i... spać! (śmiech).
Jeśli miałabyś nagrać ostatnią piosenkę (duet) w swoim życiu, z kim chciałabyś ją zaśpiewać?
- Ostatnią piosenkę w moim życiu? Poważna sprawa! Z kim chciałabym ją nagrać?... Przychodzi mi go głowy Barbra Streisand!
Czy zmiany w twoim życiu prywatnym (małżeństwo, a przede wszystkim macierzyństwo) wpłynęły na twoją muzykę, na jej postrzeganie, na twoją wrażliwość? Jeżeli tak, to w jakim stopniu jesteś dziś tą samą dziewczyną, która stworzyła piosenkę "Fallin", a w jakim dojrzałą, spełnioną kobietą i artystką?
- Z całą pewnością czuję się bardziej spełniona i mądrzejsza, a co za tym idzie - dojrzalsza. Ale dziewczyna z piosenki "Fallin" wciąż gdzieś we mnie jest, bo przecież dalej jestem tą samą osobą - tylko pod pewnymi względami lepszą. Wpłynęło to na sposób, w jaki tworzę muzykę, a także na moje zrozumienie pewnych spraw. Wcześniej nie byłam w stanie wyobrazić sobie, co to znaczy być matką; zmieniło się to dopiero wówczas, kiedy sama nią zostałam. Nie byłam też w stanie pojąć głębi tej miłości - dziś te emocje są we mnie bardziej intensywne niż kiedykolwiek. Ale - powtórzę - dziewczyna z "Fallin" wciąż gdzieś tam jest!
O kim opowiada twoja piosenka "Girl On Fire"? Z jej tekstu, a także z teledysku, można wywnioskować, że odnosi się ona do twoich życiowych doświadczeń. Ale czy "samotna dziewczyna" z tej piosenki to rzeczywiście ty?
- "Girl On Fire" tak naprawdę powstała z myślą o wszystkich kobietach. Napisałam ją dla samej siebie, ale także dla mojej przyjaciółki, która przeżywała wtedy trudny okres, a mimo to - jak zawsze - nie poddawała się i szła do przodu. Każda z nas czuje się czasem jak dziewczyna z tej piosenki; każda z nas próbuje odnaleźć swoją drogę i szuka szczęścia, próbując dochować wierności swoim ideałom - nawet jeśli inni ludzie starają się nakłonić nas do ich porzucenia. Każda z nas doświadcza tej karuzeli zmian z mnóstwem problemów i kwestii, które trzeba rozstrzygnąć - dlatego ta dziewczyna reprezentuje w istocie nas wszystkie. Niewątpliwie jest mną, ale każda kobieta odnajdzie w niej także siebie.
Jesteś bardzo seksowną i stylową kobieta. Jakiej rady udzieliłabyś kobietom z kompleksami, aby czuły się tak seksownie jak ty?
- Cóż, myślę, że najważniejsze to nie porównywać siebie z nikim innym, bo to właśnie jest źródłem wszystkich problemów. Mi samej też się to zdarza - widzę jakąś dziewczynę i myślę sobie: "Wow, uwielbiam jej oczy, jej fryzurę, jej styl ubierania!" - a potem zaczynasz zastanawiać się nad tym, że może ty sama nie wyglądasz aż tak fajnie i nie ubierasz się aż tak stylowo... Tymczasem każda z nas jest wyjątkowa i niepowtarzalna, i to właśnie stanowi o naszej wartości.
- Moim zdaniem najważniejsze to być sobą i znaleźć swój własny styl, który sprawi, że będziemy czuć się dobrze z tym, jak wyglądamy. Jeśli dojdziesz do wniosku, że fajnie ci jest w kapeluszu, albo że twoje nogi wyglądają lepiej w dżinsach niż w spódnicy, to powinnaś sobie zaufać. Chodzi o to, by podkreślać swoje atuty i skupiać się na tym, co nam się w sobie podoba. Każda z nas chciałaby w sobie coś zmienić, ale każda z nas jest też sobą - i jest piękna swoim własnym pięknem. Moja rada brzmi więc: znajdź swój styl i pokochaj siebie.
Czy uważasz się za stylową kobietę? Co oznacza dla ciebie słowo "STYL"?
- Dla mnie styl to forma ekspresji i sztuka zarazem. To sposób wyrażania uczuć, emocji - poprzez muzykę, malarstwo czy taniec. Myślę, że styl sam w sobie też jest emocją, związaną z tym, jak się czujesz i co masz ochotę robić. Dla mnie najważniejszy jest właśnie ten aspekt emocjonalny - i w tym sensie nazwałabym siebie kobietą stylową.
Nie należysz do wokalistek, które sprzedają swoje życie prywatne mediom i słyną bardziej ze skandali niż ze swojej twórczości. Co sprawia, że Alicia Keys ma na całym świecie rzeszę zakochanych w jej twórczości fanów - mimo iż nie jest bohaterką tabloidów?
- Po prostu nie chcę w tym uczestniczyć (śmiech) - to cała tajemnica! Chcę po prostu cieszyć się życiem i być szczęśliwą. Ta cała otoczka mnie nie interesuje.
Jak odnosisz się do problemu obciążenia kobiet rakiem piersi? Czy odważyłabyś się pójść w ślady Angeliny Jolie w zakresie prewencyjnej mastektomii, wiedząc, że twoje zdrowie i życie są zagrożone?
- Rak piersi to problem, który dotyczy nas wszystkich - zarówno kobiet, jak i mężczyzn. To straszna rzecz, z którą - niestety - będziemy zmuszeni mierzyć się coraz częściej. Widok osoby, która stoczyła lub toczy walkę z nowotworem, nikogo nie pozostawia obojętnym. Dlatego wszyscy - i kobiety, i mężczyźni - powinniśmy mieć świadomość tego problemu i dbać o siebie tak, jak to tylko możliwe: wykonywać niezbędne badania, regularnie odwiedzać lekarzy i dbać o swoje zdrowie ogólne. Co do prewencyjnej mastektomii - każdy sam podejmuje decyzje dotyczące własnego życia, kierując się tym, żeby było mu w tym życiu po prostu dobrze. Dlatego jestem w stanie zrozumieć osobę, która decyduje się na maksymalne środki prewencyjne.
Występ w Poznaniu może okazać się największym na twojej trasie - może obejrzeć go około 25 tysięcy osób. Wolisz takie plenerowe, stadionowe koncerty, czy może mniejsze, gdzie jest szansa na bliższy kontakt z fanami?
- To prawda, może się okazać, że to największy koncert, jaki przyszło mi zagrać. Jestem bardzo podekscytowana tą perspektywą, bo przecież trzeba najpierw coś poznać, by stwierdzić, czy to lubisz, czy nie! Z każdym kolejnym występem coraz mocniej to sobie uświadamiam.
- Kiedy zaczynałam grać na wielkich stadionach, odczuwałam pewien dyskomfort wynikający z tego, że nie wiedziałam, czy publiczność mnie zrozumie; czy uda nam się nawiązać kontakt. Dziś jednak wiem już więcej na temat tego, jak przekazywać atmosferę wielkiego koncertu, muzykę, nastrój chwili, emocje - bez względu na skalę imprezy. Dlatego bardzo cieszę się, że już niedługo przekonam się, co to za uczucie i w jaki sposób przekłada się to na kontakt z publicznością, bo to właśnie jest dla mnie najważniejsze.
Podobno nagrywasz podczas tej trasy materiał na płytę koncertową - możesz ujawnić jakieś szczegóły?
- Na pewno mogę powiedzieć tyle, że zaczęłam zastanawiać się nad tym, w jakim, kierunku powinnam pójść na tej nowej płycie i jaki przekaz powinnam na niej zawrzeć, jeśli chodzi o moje przemyślenia i uczucia. Nie oznacza to jednak, że mam już sporo materiału; właściwie nie zaczęłam też nagrywać. Zdarza się jednak, że wracam do jakiejś piosenki, nad którą pracowałam już wcześniej. Bez względu na to, jaki kształt przybierze mój nowy album, wiem jedno: to będzie kolejna wspaniała muzyczna podróż - i bardzo się cieszę na myśl o niej!