Reklama

Kobieta, która chciała za dużo

Nie wierzę w bajki o mężczyznach kochających zołzy. Wymagające kobiety podobają się tylko wymagającym partnerom. Innych ciągłe żądania męczą, demobilizują i wpychają w rolę zbuntowanego chłopca. Jak nie zepsuć związku przerostem pragnień?

Przypominają drogę ku przepaści, a powinny - sinusoidę. Mowa o naszych wymaganiach wobec mężczyzn. Są dziś, jak mówią socjolodzy, nieustająco wysokie i rosną aż do momentu, gdy wspólna droga kończy się urwiskiem.

Prof. Tomasz Szlendak z UMK w Toruniu tłumaczy, że kobiety zawsze miały spore, ukształtowane ewolucyjnie wymagania: ze względu na dobro dzieci (i swoje) poszukiwały kogoś, kto jest tak samo dobry albo lepszy od nich samych pod względem pozycji społecznej.

- Jednak dziś lista cech, których oczekują kobiety, rozszerza się - twierdzi socjolog. - Chcą, by mężczyzna był jednocześnie zaradny i zdecydowany, ale też ugodowy. Pracowity, ale mający dużo czasu. Zabawny, ale poważny, nie dziecinny. Silny, ale nie mięśniak, romantyczny, ale pragmatyczny. No i zakochany bez pamięci, ale twardo stąpający po ziemi. Typ łączący te przeciwieństwa oczywiście nie istnieje, jednak kobiety zdają się mieć do mężczyzn o to pretensje. Mógłby się przecież zmienić, prawda?

Reklama

Psycholog Renata Procak, szefowa Instytutu Terapii Gestalt w Krakowie, ten wzrost liczby wymagań przypisuje między innymi medialnemu trendowi: nastawieniu na rozwój.

- Przekaz "rozwijaj się", mentalnie, intelektualnie, emocjonalnie, jest wszechobecny, staje się obowiązkiem i kobiety wcielają go w życie - twierdzi. A to podsyca wymagania, rodzi pragnienie budowania idealnego związku, perfekcyjnego domu, prowadzenia superżycia. - W męskiej prasie takiej presji nie ma, jednak zastępują ją same kobiety, żądając od mężczyzn, by nadążali, by je doganiali - mówi Renata Procak i dodaje: - W ten sposób rozwój, zamiast być naturalnym procesem czy możliwością, staje się nieustannym ruchem, pełnym niepokoju "czy aby nie stoję w miejscu", "czy rozwijam się wystarczająco szybko".

- Rozwój nie jest pędem do przodu - przypomina Michał Czernuszczyk, psycholog z warszawskiej Pracowni Działań Pozytywnych. - Jak w sinusoidzie ma okresy wzrostu i zwolnienia, odpuszczenia, nawet regresu. Potrzebujemy ich, żeby upewnić się, czy zmierzamy w dobrym kierunku, by zobaczyć, jak naprawdę się z tym czujemy. Związek też ich potrzebuje. Jeśli wciąż podnosimy partnerowi poprzeczkę, żądamy: "Staraj się bardziej", fala sinusoidy zamienia się w prostą: znikają momenty łapania oddechu, uspokojenia, przeżywania satysfakcji i zwykłego spotykania się ze sobą.

- Są oczywiście pary ludzi bardzo wymagających, którzy dobrali się na zasadzie podobieństwa. Mogą mieć bardzo szczęśliwy związek, bujny, ciekawy, w którym obydwoje się spełniają, wiele od siebie wymagając i nawzajem się inspirując - dodaje Michał Czernuszczyk. - Jednak nawet i tu któreś z nich w końcu zwolni, będzie chciało odpocząć albo wejść w inną fazę. Warto to rozumieć i nie traktować partnerstwa jako obowiązku nieustannego nadążania, towarzyszenia sobie ręka w rękę. Ludzie mogą czasem iść w innym tempie, a mimo to być razem.

Lista żądań wzajemnych

Kobiece wymagania wobec mężczyzn zmieniają się znacznie szybciej niż ich oczekiwania wobec nas. Wszystkie badania na przestrzeni ostatnich 60 lat dowodzą, że współczesny mężczyzna pragnie mniej więcej tego samego co jego prapraprzodkowie. Te dane cytuje się dziś często z odrobiną zażenowania: amerykańska feministka, dr Alice S. Rossi, znalazła się nawet na cenzurowanym we własnym środowisku, gdy opublikowała badania, z których wynikało, że mężczyźni pragną tylko, by ich partnerka była atrakcyjna i czekała na nich z gorącym obiadem. Oskarżano ją o upowszechnianie stereotypów do czasu, aż wielu innych naukowców uzyskało podobne wyniki.

- Mamy z tym problem, a to jest bardzo naturalny kod: karmienie symbolicznie kojarzy się z miłością, nasze pierwsze wspomnienia to ciepło matki, pokarm i bicie jej serca. Mężczyzna karmiony czuje się po prostu kochany - mówi Renata Procak.

Ostatnio na prostotę męskich wymagań zwracają uwagę naukowcy z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej - mężczyznom znacznie łatwiej jest znaleźć ideał, bo nie zwracają uwagi na szczegóły. Kobiety - przeciwnie. Te poddane eksperymentowi czuły się na przykład zirytowane zbyt bezczelnym męskim uśmiechem (czy to nie poczucie wyższości?), ale też delikatnym zachowaniem (czy to nie brak pewności siebie?).

Wspomniana już dr Alice S. Rossi zauważyła też, że kobiece wymagania wydają się zmieniać zależnie od zachowania mężczyzny. Ta sama kobieta, która jednego dnia mówiła, że jest zadowolona z małżeństwa, tydzień później dawała odpowiedź przeciwną, ponieważ partner nie był ostatnio czuły. Wygląda więc na to, że o ile mężczyźni mają naturalne, stałe ramy swoich oczekiwań, o tyle kobiece zmieniają się wraz z emocjami.

Prof. Tomasz Szlendak zwraca uwagę na to, że nasze wymagania rosną wraz z poziomem wykształcenia i pozycją zawodową. Przywołuje wywiady z kobietami sukcesu opublikowane przez Barbarę Whitehead: - Wyznawały one, że z czasem coraz więcej drażni je u partnerów. Chodziło o drobiazgi, jednak - jak zauważa socjolog - ta złość pojawiała się w momentach, gdy spostrzegały, że ich partnerzy mają niższą od nich pozycję, mniejsze zarobki czy prestiż. Już nie imponowali, więc zaczynali drażnić. Kobiety coraz bardziej nerwowo artykułowały swoje oczekiwania, a mężczyźni coraz bardziej czuli się nieakceptowani i niedoceniani. Związek się rozpadał. Granica wymagań zawsze leży tam, gdzie zaczyna się sprzeciw partnera. My możemy wymagać bez końca, ale oni w pewnej chwili powiedzą: dość.

Siła oporu

- W jednej ze swoich książek prof. Philip Zimbardo opowiadał historię włoskiego sklepikarza z USA, którego prześladowały miejscowe urwisy, rzucając kamieniami w okna i wykrzykując przed sklepem antywłoskie hasła. Odpędzał, tłumaczył - nie działało. Wyszedł więc i powiedział: "Będę wam płacił pięć centów za każdą godzinę sprzeciwu, tylko krzyczcie głośno". I płacił przez dwa dni, a potem przestał. Chłopcy odeszli, nie chcieli już krzyczeć za darmo - opowiada Michał Czernuszczyk.

Nakłanianie budzi opór. Chcemy działać z własnej woli. Nawet gdy nam płacą w walucie pochwał czy podziwu, to po pewnym czasie już się nie chce, gdzieś znika wewnętrzna motywacja. A co dopiero, gdy próbujemy mobilizować partnera pouczeniami czy krytyką! Jak przekonuje Renata Procak, wejście w rolę karcącej matki prawie zawsze wróży związkowi źle: mężczyzna wpychany w rolę dziecka robi to, co ono, czyli buntuje się, sabotuje, przemilcza, ukrywa. Jak nastolatek przed rodzicami.

- Wielu mężczyzn początkowo stara się spełniać kobiece wymagania, nawet wbrew swoim potrzebom, ale jeśli ich wysiłki traktowane są jako powinność, to wkładają w to coraz mniej serca. Jeżeli nie umieją o tym rozmawiać, to milczą, pozornie poddają się i mają... romanse na boku - tłumaczy Renata Procak, a Michał Czernuszczyk dodaje: - Nawet ich specjalnie nie ukrywają. Choć nie jest to do końca świadome, wydaje się, że nie umieją znaleźć innego sposobu, by powiedzieć: "Potraktuj mnie poważnie", "rozmawiaj ze mną, zamiast mówić mi, co mam robić". Problem w tym, że to drugie jest znacznie łatwiejsze. "Powinieneś być bardziej ambitny". "Musisz włączać się w prace domowe, chciałabym, żebyś wyładowywał zmywarkę i wieszał pranie". "Nie możesz wyłączać się z życia po powrocie z pracy, trzeba zająć się dzieckiem, gotowaniem". "Czy ja tak dużo chcę? Chyba mógłbyś po sobie sprzątać?". Proste, prawda? Każda z nas to potrafi.

- Jednak ważniejsze jest to, by zdać sobie sprawę, że we wspólnym domu nie musi być tak, jak ty chcesz. Problem nie polega na tym, czyje pragnienia są rozsądniejsze, ani na tym, kto ma rację - mówi Renata Procak. - Ludzie mają różne oczekiwania, a to znaczy, że trzeba wziąć je pod uwagę w swoich wyobrażeniach na temat przyszłości. A więc uznać, że druga osoba ma prawo do swoich potrzeb, oczekiwań, wymagań i że są one nie mniej ważne niż twoje.

Jego prawa, jego możliwości

Niestety, mężczyzna ma prawo nie przywiązywać wagi do porządku. Nie jest tak, że potrzeba porządku jest obiektywnie ważna - ona podlega negocjacjom. Partner ma prawo być mało ambitny, choć to bardzo przykre. Ma prawo do rzeczy tak denerwujących jak rajdy z kolegami czy samotne wypady na łódkę, choć to niesprawiedliwe, bo ty nie wyjeżdżasz sama. Psycholodzy nawet to chwalą.

- Taka potrzeba to ogromny plus, niedoceniany przez kobiety. Z męskich wyjazdów mężczyzna wraca wzmocniony, czasem to jedyny sposób we współczesnym świecie, by mógł poczuć archetypową tęsknotę za posiadaniem domu, w którym czeka na niego kobieta - tłumaczy Renata Procak i radzi: - Odpuść, nie pouczaj, nie wychowuj. Pomyśl, w czym możesz ustąpić.

Które z twoich wymagań są działaniem na rzecz "my", a które na rzecz posiadania idealnego domu TWOICH marzeń? Jeśli mężczyzna ma oczekiwania, których w żaden sposób nie chcesz spełnić, to po prostu nie jest dla ciebie. Jeżeli masz wymagania, o których partner mówi "niespełnialne", to nie myśl, że jakoś to będzie, bo będzie źle. Na zmiany możemy liczyć tam, gdzie jest wola , by je przeprowadzić. A i to nie zawsze.

- Mężczyzna może wiele zrobić z miłości, jeśli dokładnie wie, na czym ci zależy (bo mu o tym powiedziałaś) oraz jeśli jego starania są przez ciebie zauważane. To mobilizuje - przekonuje Procak. Warto nauczyć się "przyłapywać" partnera na tym, co dobre: że pamiętał, zdążył, nie zapomniał - zamiast na błędach.

Błyskawiczne, krótkie reakcje na "tak" ("Cudownie to zrobiłeś", "Jak dobrze, że znalazłeś czas", "Nawet nie wiesz, jak bardzo to doceniam") potrafią mocno motywować.

Michał Czernuszczyk proponuje: - Nie zakładajmy, że zawsze jest źle mieć wymagania. To prawda, są wyrazem napięcia w związku, ale czy bez nich nie byłoby zbyt spokojnie, mdło, akceptująco? To tak jak w seksie - muszą być oczekiwania, nadzieje, żeby związek był atrakcyjny. Nie ma powodu, by odpuszczać wymagania, jeżeli nie czujesz się nieszczęśliwa. Jeśli jednak rozpadają ci się kolejne związki, wtedy warto się im przyjrzeć.

Jak mówi psycholog, wiele z nas nieświadomie formułuje nieracjonalne, wysokie wymagania, żeby potwierdziło się to, co myślałyśmy wcześniej: no proszę, tak jak się obawiałam, nie ma wspaniałych mężczyzn. - Jest taka znakomita książka Judith Viorst "To, co musimy utracić", która przypomina, że w każdy rozwój wpisany jest dylemat straty - dodaje Michał Czernuszczyk. - Pewnego dnia wymagająca kobieta skonfrontuje się z prawdą i coś straci: albo partnera, albo wymagania.

Magdalena Jankowska

PANI 3/2016


Tekst pochodzi z magazynu

PANI
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy