Listy miłosne
.."Rozumiem, jedyna serca i duszy pociecho, że nic na świecie cięższego być nie może, jako pisząc czternasty już list, żadnego dotąd i na jeden nie mieć responsu.."
Moja ulubiona literacka para kochanków to król Polski Jan III Sobieski i jego żona Maria Kazimiera. Nieczęsto się zdarza, żeby człowiek na tak wysokim stanowisku pokazywał uczucia i jak i mówił o nich.. Listy, które pisał do swojej ukochanej żony, mogłyby służyć jako podręcznik do pięknego wyrażania swoich uczuć. Tęskniąc za swoją wybraną, informował ją o wszystkim - począwszy od sytuacji wojskowej, a kończąc na swoim samopoczuciu .Król wyraża nie tylko uczucia miłosne, lecz w listach do ukochanej przedstawione są także wypowiedzi żołnierza i wodza troszczącego się o wojsko i ojczyznę. Pamiętając, skąd pochodzi ukochana, stara się dodawać do tekstu zdania w języku francuskim, aby żona jeszcze bardziej czuła jego bliskość. Przepiękny jest język listów, będący zarówno szyfrem, którego źródłem był modny wówczas romans pasterski Honore d”Urfego :”Astree”. Sobieski występuje tu między innymi jako Celadon, Feniks, a Maria Kazimiera bywa Bukietem, Różą, Astrem, Dianą. Odnajdziemy tu również wiele informacji o codzienności ówczesnego życia. Jednak najważniejszy jest tu rozległy świat uczuć adresatów, w którym odległość i rozłąka potęguje jeszcze związek Mogli zawsze na sobie polegać, zdanie jednego było dla drugiego ogromnie ważne a dzięki tym listom nie tylko upewniali się o miłości drugiego ale też stawali się jednością.
Robiąc niedawno porządek na pólkach z książkami, znalazłam wydanie listów z lat pięćdziesiątych z dedykacją „Dla mojej Marysieńki” . Wzruszyłam się ogromnie ,ponieważ to mój nieżyjący już tata wyraził w ten sposób uczucie do mojej mamy – Marii. Nie byłam więc pierwsza w rodzinie , którą te listy właśnie urzekły.
„Tak mi się Twoja śliczność, moja złota panno, wbiła głowę, że zawrzeć oczu całej nie mogłem nocy. (...) Dziś ani o jedzeniu, ani o spaniu i pomyśleć niepodobna. Owo widzę, że mnie Twoje wdzięczne tak oczarowały oczy, że bez nich i momentu wytrwać będzie niepodobna (...) To jest pewna, że już od dawnego czasu, zdało mi się, żem bardziej i więcej kochać nie mógł; ale teraz przyznawam, że lubo nie bardziej, bo niepodobna kochać bardziej, ale „je sous admire” coraz więcej” (...)”