Magia małych przyjemności
Czym jest efekt szminki? Na czym polega polska filozofia szczęścia? Jak przyjemność z życia czerpią 50-latkowie, a jak ich 30-letnie dzieci? Odkrywamy sekret udanego i satysfakcjonującego życia.
Znalezienie klucza do szczęścia łatwe nie jest. Niektórzy wierzą, że zagwarantuje im je wielka gotówka, dlatego uparcie grają na loteriach, inni uciekają z plecakiem na drugi koniec świata, by swojego szczęścia szukać w dżungli amazońskiej lub na dalekiej Syberii. Tymczasem radość z życia można odnaleźć w dużo prostszych przyjemnościach.
Efekt szminki
Z danych firm AC Nielsen i MEMRB wynika, że kryzys gospodarczy, którego apogeum przypadło na lata 2008-2009, nie wpłynął negatywnie na branżę kosmetyczną. Stało się coś wręcz odwrotnego, a mianowicie sprzedaż kosmetyków kolorowych w pierwszych czterech miesiącach 2009 roku wzrosła aż o 17 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem. Termin "efekt szminki" został ukuty przez szefa Estee Lauder Companies, który w 2001 roku zaobserwował, że zapaść na rynku nie dotyczy jego branży. Przede wszystkim wzrosła sprzedaż właśnie szminek. Okazuje się, że gdy trzeba zacisnąć pasa i zrezygnować z drogich dóbr luksusowych, to pragnąc zrekompensować sobie niepowodzenie, dalej sięgamy po ekskluzywne, ale tańsze produkty. Efekt szminki oczywiście nie dotyczy wyłącznie kolorowych kosmetyków. Zamiast drogich wakacji, chodzimy do modnych restauracji, w zastępstwie samochodu, kupujemy kolarzówkę, a rekompensując sobie brak pieniędzy na kurs programowania, zapisujemy się na jogę. Spełnianie małych zachcianek może nie jest w danej sytuacji odpowiedzialne, ale po prostu nas uszczęśliwia, a czego w czasach kryzysu potrzebujemy bardziej niż odrobiny dobrego humoru? Ponadto ten przejściowy trudny czas można wykorzystać, realizując pomniejsze plany, na które wciąż nas stać.
Różnice pokoleniowe
Nasze podejście do małych przyjemności można wręcz nazwać zmianą pokoleniową. Podczas gdy dzisiejsi 50- i 60-latkowie przez całe życie odkładali pieniądze, by na starość cieszyć się domkiem na przedmieściach i wysokiej klasy samochodem, to pokolenie 20- i 30-latków chce czerpać garściami już teraz, dlatego oszczędzają na festiwale muzyczne, piją drogą kawę w modnych klubokawiarniach, a na wakacje jadą autostopem. Ci pierwsi cenią stabilizację i bezpieczeństwo, drudzy wolą być wolni, spontaniczni i przeżywać swoje szczęście w duchu slow life, czyli czerpać z życia po trochę, ale na bieżąco. Po okresie zachłyśnięcia się pieniędzmi i nowymi możliwościami zawodowymi w latach 90., Polacy nie chcą już pracować ponad siły i do reszty poświęcać się karierze. Młodsze pokolenie woli żyć tu i teraz, niż czekać do starości, aż wreszcie będzie mogło usiąść i zacząć cieszyć się gromadzonym przez całe życie majątkiem. Dlatego dużo częściej pozwala sobie na małe przyjemności, które dla ich rodziców zazwyczaj są marnotrawstwem pieniędzy. Wyraźnie widać to w badaniu Barometr Providenta. Czytamy w nich, że wydatki na przyjemności zazwyczaj korelują z dochodami. Osoby zamożniejsze przeznaczają na swoje przyjemności zdecydowanie większą część swoich dochodów (ok. 20 proc.) niż osoby uboższe (ok. 10 proc.). Wyjątkiem są młodzi ludzie, którzy mimo skromnych budżetów, na przyjemności przeznaczają ponad jedną piątą swoich dochodów.
Filozofia szczęścia
Co jakiś czas kolejne narody zdradzają nam swoją filozofię szczęścia. Świat oszalał na punkcie hygge, duńskiego sposobu na czerpanie przyjemności z siedzenia z kubkiem kakao przy kominku, podczas gdy za oknem pada deszcz. Ma być przytulnie i bezpiecznie. Szwedzkie lagom opiera się za to na umiarkowaniu. Ważne, by zachować balans między życiem zawodowym a prywatnym, istotna jest również troska o środowisko, minimalizm konsumpcyjny i równość w społeczeństwie. Z kolei japońskie ikigai to recepta na długowieczność mieszkańców wyspy Okinawa. Opiera się na odnalezieniu pasji do życia. Każdy powinien mieć swój cel, do którego dąży. Pomaga w tym doskonała forma, odpowiednia dieta i pełne zaangażowanie w to, czym się zajmujemy. My, Polacy również mamy swoją filozofię szczęścia. Mieszkająca w Holandii polska blogerka i pisarka Olga Mecking opisała dla BBC nasze "jakoś to będzie". Stale jako naród musimy walczyć z przeciwnościami, więc jesteśmy nauczeni podejmowania ryzyka. Potrafimy zrobić coś z niczego i poradzić sobie nawet w najtrudniejszych czasach. Ten spryt pozwala nam na czerpanie radości nawet z małych przyjemności.
Co sprawia, że jesteśmy szczęśliwi?
Jak wykazały prowadzone przez 75 lat badania naukowców z Harvardu, szczęście naprawdę jest na wyciągnięcie ręki. Grupa 724 mężczyzn każdego roku była przepytywana o pracę, życie prywatne, stan zdrowia. Rozmowa odbywała się w cztery oczy, gdyż ankieta mogłaby zaburzyć dane. Wyniki badań zaskoczyły naukowców. Okazuje się, że prawdziwą przyjemność sprawiają nam dobre relacje z innymi ludźmi. To one uszczęśliwiają nas najbardziej, dzięki nim jesteśmy również zdrowsi. Samotność z kolei sprawia, że stajemy się zgorzkniali i smutni, a nawet krócej żyjemy i odnosimy mniejsze sukcesy zawodowe. Nie oznacza to jeszcze, że osoba, która ma partnera i dzieci będzie szczęśliwa. Nie liczy się sam fakt istnienia takiej relacji, ważna jest jej jakość. Wniosek z tego taki, że warto inwestować w zacieśnianie więzi z przyjaciółmi i podtrzymanie dobrych stosunków w rodzinie.
Każdy z nas ma ogromny apetyt na życie, wciąż chce więcej i więcej. Tymczasem radość możemy osiągnąć w bardzo łatwy sposób, a mianowicie czerpiąc satysfakcję z małych przyjemności. Nie bójmy się przystopować i poszukać szczęścia w tym, co nas otacza.