Reklama

Marzec 1968: Nie tylko studenci, nie tylko duże miasta

14.45 na teren Uniwersytetu Warszawskie wjeżdżają autobusy z napisem "wycieczka", z których wysypuje się "aktyw partyjny", a przez główną bramę wkraczają jednostki ZOMO i ORMO. Przyszli rozpędzić zgromadzonych na wiecu studentów. Choć rozpędzić, to duży eufemizm… Zaczyna się brutalna pacyfikacja. Biją z zajadłością, nie patrzą gdzie i kogo uderzają. Wyciągają pojedynczych ludzi z tłumu. Kilka bezbronnych dziewczyn leży już na ziemi, a oni nadal tłuką je pałkami… Zajście w Warszawie stało się iskrą, początkiem tamtych wydarzeń, ale Marzec 1968 r. to nie tylko 8 dzień miesiąca, to nie tylko protesty studenckie, to nie tylko duże ośrodki akademickie.

Zaczęło się 8 marca 1968 r. ?

Kiedy rozpoczął się Marzec 1968 roku? Iskrą do wybuchu buntu stało się brutalne stłumienie wiecu studentów na Uniwersytecie Warszawskim, do którego doszło 8 dnia tego miesiąca. Tłumnie zebrani na terenie uczelni żacy protestowali przeciwko relegowaniu z niej Adama Michnika i Henryka Szlajfera. Dwaj studenci, po wiecu w obronie "Dziadów" w reżyserii Kazimierza Dejmka, opowiedzieli o tym wydarzeniu francuskiemu korespondentowi gazety "Le Monde", co władza ludowa uznała za zachowanie naganne, które należy ukarać wykluczeniem dwójki "donosicieli" z szeregów braci studenckiej.

Reklama

Wspomniane “Dziady" to kolejny punkt zapalny na drodze do Marca ‘68. W podręcznikach szkolnych przeczytamy, że powodem wiosennych wydarzeń było zdjęcie z afiszy wystawianych w Teatrze Narodowym w Warszawie "Dziadów" Adama Mickiewicza. Cenzura uznała je za “antyradzieckie". W efekcie 30 stycznia 1968 r. sztukę wystawiono po raz ostatni, co wywołało sprzeciw części młodzieży, która wyraziła go poprzez manifestację pod pomnikiem Mickiewicza.

Jednak Marca ‘68 roku nie wywołało pojedyncze wydarzenie, to był długotrwały proces, na który złożyły się tarcia wewnątrz Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, narastające w narodzie niezadowolenie i wejście w dorosłość pierwszego i najliczniejszego powojennego pokolenia.

Zobacz również: Nie potrzebowali wież strażniczych i drutów kolczastych. Stamtąd nie było ucieczki

To nie protesty studentów, to bunt całego pokolenia

Z podręczników historii dowiemy się, że Marzec 1968 r. to czas protestów studenckich. Jest to jednak tylko częściowo prawda. Rzeczywiście w tym czasie w wielkich ośrodkach akademickich takich jak Warszawa, Kraków, Wrocław czy Poznań studenci wychodzili na ulice, by manifestować przeciwko pacyfikacji na Uniwersytecie Warszawskim, przeciwko propagandzie partyjnej w mediach, przeciwko łamaniu przez władzę konstytucji. Młodzież uniwersytecka i miasta akademickie były to miejsca, gdzie formowały się postulaty wobec władzy ludowej — temu nie można zaprzeczyć i w tym sensie Marzec 1968 r. były to protesty studenckie.

Jednak mówienie i pisanie o wydarzeniach marcowych jedynie w kontekście akademickiego sprzeciwu wobec nadużyć władzy, jest znacznym zawężeniem i w pewien sposób wypaczeniem tego, co wówczas miało miejsce. Protesty ‘68 roku to nie był tylko studencki bunt i dobitnie pokazują to milicyjne statystyki, według których aresztowano wówczas o wiele więcej młodych robotników niż studentów. Profesor Jerzy Eisler podczas konferencji na temat Marca '68 zorganizowanej w Gdańsku w 2018 r. zwracał uwagę, że:

Tyle że ogłoszenie, iż w protestach biorą udział robotnicy, było bardzo nie na rękę władzy ludowej, która rolników i robotników stawiała na piedestale. Komuniści przedstawiali się jako głos pracującego ludu — wszak podkreślała to nawet nazwa partii PZPR — Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Jakby to wyglądało, gdyby robotnicy wyszli na ulice protestować przeciwko własnym reprezentantom?

Takie wystąpienie było zaprzeczeniem haseł głoszonych przez komunistów, zatem z wizerunkowego punktu widzenia lepiej było ukryć udział młodych robotników w tych wydarzeniach i ogłosić, że buntowała się jedynie inteligencja, której nie wspierali robotnicy. Dla podkreślenia tego przekazu "aktyw partyjny" organizował w zakładach pracy propagandowe wiece, na których robotnicy musieli głośno potępiać studentów, aby rządowe media mogły mówić i pisać, że to rewolta kontestującej rzeczywistość inteligencji.  Władzom PRL udało się to tak skutecznie, że do dzisiaj nawet studenci historii (nie mówiąc o szkolnych podręcznikach i uczniach) szeroko otwierają oczy na wieść, że w wydarzeniach Marca 1968 roku brali udział także robotnicy.

Z drugiej jednak strony nie można powiedzieć, że Marzec 1968 r., to były protesty inteligencko-robotnicze, bo robotnicy wówczas nie występowali w żadnej zorganizowanej formie. Nie było komitetów strajkowych, a zakłady pracy nie zaprzestawały swej działalności, tak jak miało to miejsce w późniejszych latach. Młodzi robotnicy jednak dołączali do wystąpień na ulicach miast jako jednostki, prywatni ludzie — a nie przedstawiciele określonej grupy społecznej. Nie studenckie i nie robotnicze — kto zatem strajkował tamtej wiosny?

Protesty 1968 r. były buntem pokoleniowym. Tym, co łączyło biorących w nich udział, nie było pochodzenie, zajęcie czy wykształcenie, lecz młodość. To byli ludzie urodzeni w czasie lub po wojnie — niepamiętający jej okrucieństw. Ludzie, którzy przyszli na świat i wychowali się w socjalizmie — nie znali innego systemu. Oni nie myśleli o obaleniu komunizmu, chcieli zreformować system, w którym żyli. Głównym hasłem głoszonym wówczas na wiecach nie było: “precz z komuną", ale żądanie przestrzegania konstytucji PRL. Zresztą wielu wśród protestujących studentów to były dzieci członków partii.

Młodzież, która wyszła wówczas na ulice, chciała żyć tak, jak ich rówieśnicy na Zachodzie. Skończył się czas stalinizmu i coraz więcej informacji z zagranicy przenikało do Polski. A nawet jeśli docierały one do młodych ludzi w bardzo ograniczonym zakresie, to przecież nie potrzebowali wzorców z Zachodu, aby wiedzieć, że ich poziom życia mógłby być znacznie wyższy. Skoro partia głosi same sukcesy, to logicznie rzecz biorcą powinno się to odbijać także na statusie przeciętnego obywatela. Buntownicy mieli swoje aspiracje, tak w kwestiach dobrobytu, jak i wolności — podejście do życia i sposób widzenia świata znacznie odróżniał ich od starszych pokoleń i to ich jednoczyło. 

Dla protestujących w 1968 r. nie miało znaczenia, czy byli robotnikami, rolnikami, czy inteligentami. Łączyło ich wspólne doświadczenie oraz młodość i właśnie w tych kategoriach, buntu pokoleniowego, należałoby mówić o strajkach ‘68 r.

Zobacz również: Rozbierano je do naga, wykręcano ręce i podwieszano na hakach, a to był dopiero początek…

Nie tylko duże miasta

Kolejnym utrwalonym w świadomości społecznej mitem jest przekonanie, że do strajków dochodziło jedynie w dużych miastach, gdzie istniały ośrodki akademickie. Faktem jest, że wszystko zaczęło się w Warszawie, a to w Gdańsku 15 marca miał miejsce największy - 20-tysięczny protest, ale siłą wydarzeń marcowych było to, że ogarnęły one cały kraj i dotarły na prowincje. 

Wiece poparcia dla protestów w Warszawie odbywały się między innymi w Tarnowie, Bielsku-Białej, Olsztynie, Przemyślu, Legnicy, Białymstoku, Bydgoszczy czy Jaśle. Mówiąc o Marcu 1968 roku, nie można zapominać o małych miejscowościach, które wówczas wyszły na ulice, bo w dużej mierze to właśnie tam rozgrywały się marcowe wydarzenia. W wielu z tych mniejszych ośrodków nie było uczelni wyższych, co raz jeszcze dobitnie pokazuje, że marzec 68 to był bunt całego pokolenia. 

Marzec, który trwał do Sierpnia

Nie bez przyczyny o marcu 1968 r. przypominamy w ostatnim dniu miesiąca. 31 marca jest właściwym czasem, aby podkreślić to, co wszyscy zajmujący się tym okresem historycy mówią zgodnie: Marzec 1968 roku nie skończył się wraz z nadejściem kwietnia. Wydarzenia, do których wówczas doszło, miały dalekosiężne konsekwencje polityczne i społeczne, a zdaniem profesora Andrzeja Friszke stały się podwaliną do wydarzeń, do których doszło w sierpniu 1980 r.

Od Marca ‘68 minęło 55 lat. To wydarzenie, które historycy uważają za jedno z najważniejszych w dziejach Polski po 1945 roku. Profesor Dariusz Stola w jednym z wywiadów na ten temat powiedział:

“Marzec 68 to jest jeden z tych miesięcy, które się w Polsce pisze dużą literą [...]. To są tak zwane polskie miesiące. Jest Październik ‘56 roku, jest Grudzień, a nawet dwa, bo jest Grudzień ‘70 i Grudzień ‘81 roku, jest Sierpień roku ‘80 i jest Marzec ‘68 roku".

Zobacz również: "Staramy się upodob­nić do kamieni, do murów. Staramy się przestać istnieć"

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Polska Rzeczpospolita Ludowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy