Reklama

Medal i co dalej? Kiedy sukces jest początkiem problemów

Chloe Kim po wygranej nienawidziła życia. Historyczny medal, tuż po powrocie z igrzysk, wyrzuciła do kosza. Takich historii jest więcej. Za olimpijskim sukcesem stoi bowiem walka o normalną codzienność, rodzinę i życie.

Chloe Kim przeszła do historii jako najmłodsza kobieta, która zdobyła złoty medal w snowboardzie. W wieku 17 lat, na Igrzyskach Olimpijskich w Pjongczangu w 2018 roku, triumfowała w halfpipe, konkurencji, która odbywa się na specjalnie przygotowanym obiekcie, przypominającym lekko spłaszczoną rurę. Celem jest jazda z jednej strony na drugą oraz wykonywanie różnych trików - skoków akrobatycznych, zakrętów, podpórek. Cały zjazd oceniany jest przez sześciu sędziów, a kryteriami branymi pod uwagę są wysokość skoków, stopień trudności, technika, różnorodność i styl. Zawodniczka uzyskała w ostatnim przejeździe rewelacyjny wynik - 98,25.

Reklama

Choć może się to wydawać niewiarygodne, Chloe Kim już przed ukończeniem 18 roku życia stała się jedną z legend snowboardu. W 2016 roku została pierwszą zawodniczką w historii, która w jednych zawodach wykonała dwa potrójne obroty w powietrzu z rzędu. Później pojechała na młodzieżowe igrzyska olimpijskie, gdzie po raz kolejny była poza zasięgiem rywalek. Dodatkowo podczas ceremonii otwarcia igrzysk wyprowadzała flagę USA, zostając tym samym pierwszym przedstawicielem snowboardu, który dostąpił tego zaszczytu podczas imprezy tej rangi.

Wkrótce jednak szybkie dojście do szerokiej rozpoznawalności odbiło się na życiu młodej zawodniczki. Po powrocie z Igrzysk Olimpijskich w Korei Południowej w 2018 roku Chloe Kim umieściła zdobyty wówczas, historyczny medal, w koszu na śmieci. To miejsce wydawało jej się bowiem najbardziej odpowiednim.

Kiedy startują Polacy? - Zobacz terminarz!

Chloe Kim: "Powrót do Pjongczangu był wyjątkowym wydarzeniem"

Chloe Kim urodziła się w 2000 roku w Long Beach w Kalifornii. Jej rodzice przenieśli się do Stanów Zjednoczonych z Korei Południowej w latach osiemdziesiątych. Choć Kim urodziła się zdecydowanie później, czuje się związana z obydwoma krajami. "Powrót do Pjongczangu to dla mnie wyjątkowe wydarzenie. W Korei wciąż mam babcię, tu żyją też moje dwie ciocie i kuzyni" - przyznała w trakcie Igrzysk Olimpijskich w 2018 roku.

Chloe Kim swoją przygodę na stoku rozpoczęła już w wieku 4 lat. Ojciec zabrał ją wówczas na snowboard w góry San Gabriel w Kalifornii. Mała Chloe to uwielbiała. Tata kupił jej używaną deskę snowboardową, a spodnie wyścielał pociętymi matami do jogi, by, gdy upada, zbyt mocno się nie potłukła. I tak się zaczęło.

Wyjątkowe umiejętności dziewczynki sprawiły, że już wkrótce rozpoczęła rywalizację w tej dyscyplinie. Na pierwszym dużym konkursie, w którym Chloe Kim brała udział, rodzina nie wiedziała, że musi zarezerwować pokój w hotelu. Gdy przybyli na miejsce nie było już wolnych miejsc, dlatego też noc spędzili w samochodzie. Mało komfortowe warunki do odpoczynku nie przeszkodziły Kim w zdobyciu trzech brązowych medali.

W każdy weekend ojciec zawoził córkę do oddalonego o ponad pięć godzin drogi Mammoth Mountain. Wyjeżdżali o drugiej w nocy, aby móc zdążyć na trening. Z czasem Chloe Kim zaczęła uczyć się w domu, by mieć więcej czasu na snowboard. Będąc nastolatką miała jedno marzenie - zostać jedną z najlepszych snowboardzistek na świecie. Dobrą drogę, by je zrealizować, obrała już wkrótce.

Chloe Kim: na Igrzyskach Olimpijskich w 2014 roku była zbyt młoda

Już w wieku 13 lat Chloe Kim zakwalifikowała się do Igrzysk Olimpijskich. Był rok 2014. Zawodniczka była jednak zbyt młoda, by wziąć w nich udział. W 2018 roku wystartowała w Pjongczangu. Obok zdobytego złota podczas konkurencji zwanej halfpipe, Chloe stała się pierwszą kobietą, która wykonała trik frontside 1080 podczas zawodów olimpijskich. Obok tego była najmłodszą złotą medalistką na torze.

Zdobycie medalu było dla 17-latki niezwykłym przeżyciem. Na zdjęciach z igrzysk pozuje uśmiechnięta, pełna emocji, ze złotym krążkiem w ręku. Wkrótce jednak wszystko się zmieniło.

Tuż po powrocie z Olimpiady złoty krążek medalistki wylądował w koszu. Nic nigdy nie ciążyło bowiem na niej tak mocno, jak olimpijskie złoto.

Chloe Kim: "Nienawidziłam życia"

"Nienawidziłam życia" - wspomina w rozmowie z Time Chloe Kim. Podczas Olimpiady w Pjongczang zawodniczkę okrzyknięto "cudownym dzieckiem halfpipe". Dodatkowo - najlepszą snowboardzistką na świecie. Sława, którą Kim zyskała po zdobyciu złota, przyszła do niej szybko i wiązała się z trudnymi przeżyciami.

Do tej pory była bowiem 17-latką, która kochała snowboard. Wkrótce w Korei Południowej, gdzie urodzili się jej rodzice, a jej dalsza rodzina wciąż mieszka, okrzyknięto ją bohaterką. W USA zaprojektowano lalkę Barbie na jej podobieństwo, a podczas rozdania Oskarów Frances McDormand wykrzyczała jej imię. Seoul Broadcastin System stworzył o niej krótki film dokumentalny. Kryjąca się pod pochlebstwami zwykła dziewczyna, od teraz zmagała się z ograniczeniami wynikającymi z nagłej sławy oraz depresją poolimpijską, typową dla elitarnych sportowców.

Chloe Kim: "Chciałam tylko chwili, w której zostanę sama"

Tę sytuację Chloe Kim wspomina jako prawdziwy cios w policzek. Tuż po powrocie z Pjongczangu wybrała się do kawiarni w pobliżu jej rodzinnego domu w południowej Kalifornii. Miała na sobie niedopasowaną piżamę i rozczochrane włosy. Poszła tylko po kanapkę. Gdy weszła do środka wszyscy skupili na niej swój wzrok. Fani otoczyli ją z każdej strony. Spanikowana uciekła.

"Kiedy wracałam do domu w Kalifornii nie mogłam nawet pojechać do ulubionego miejsca" - wspomina Chloe Kim w rozmowie z Time. "Chciałam tylko dnia, w którym zostanę sama. A to było niemożliwe. Doceniam, że wszyscy mnie kochają i wspierają, ale chciałam tylko, by ludzie zrozumieli, przez co przechodziłam do tego momentu. Wszyscy mówili: "Właśnie ją poznałem, a ona jest taką suką". Nie jestem suką. Właśnie miałam najbardziej wyczerpujące dwa miesiące w moim życiu i w chwili, gdy wracam do domu, znów zaczynam się męczyć. Chcę tylko dostać moją kanapkę z szynką i serem i iść" - tłumaczyła dla Time.

17-latka została najmłodszą kobietą, która kiedykolwiek zdobyła złoto na snowboardzie. I choć przez całe życie pracowała na ten moment, nie była przygotowana na lawinę uwag i zainteresowania jej osobą, która nadeszła wraz ze zwycięstwem. Tak wielka popularność, osiągnięta z dnia na dzień, byłaby przytłaczająca dla każdego, a szczególnie dla kogoś w wieku Kim.

Wkrótce, po pobycie w college’u, kilku latach życia z nową normalnością oraz po terapii, 21-letnia dziś Chloe Kim nauczyła się radzić sobie ze zmianą w życiu, jaka nastąpiła po igrzyskach. I choć zawodniczka wciąż nie zawsze kocha sławę, która pojawiła się wraz z jej osiągnięciami, znalazła sposób, by sobie z tym poradzić. "Już mnie to nie obchodzi" - powiedziała Kim w rozmowie z Time. "To po prostu irytujące, jak komar, który lata w tle" - dodała.

Poolimpijski "blues"

To, przez co przechodziła Chloe Kim, nie było niczym niezwykłym dla olimpijczyków. Kiedy zawodniczka osiągnęła to, nad czym od dawna pracowała, dosięgnęła ją "depresja poolimpijska". Ze swoimi problemami Kim zmagała się w blasku fleszy, w znacznie młodszym wieku niż zdecydowana większość złotych medalistów olimpijskich. To, co symbolizowało jej ogromną zmianę w życiu, postanowiła więc wyrzucić. W ten sposób złoty medal olimpijski wylądował w koszu.

W przypadku olimpijczyków presja konkurencyjna, widoczność w mediach oraz wysiłek fizyczny łączą się w intensywne trio, które może wzbudzać silny niepokój. Podobne odczucia zgłasza po Igrzyskach Olimpijskich wielu sportowców. Narciarz olimpijski Nick Goepper w jednym z wywiadów przyznał, iż doświadczył pewnego rodzaju "głębokiego spadku". To doprowadziło go do poważnego alkoholizmu.

Ta sama sytuacja dotknęła najbardziej utytułowanego olimpijczyka wszech czasów - Michaela Phelpsa.  Podczas przemówienia do uczestników konferencji, dotyczącej zdrowia psychicznego w styczniu 2018 roku, pływak głośno opowiedział o swoich problemach. Jak wspomniał, najgorszy epizod miał miejsce zaraz po Igrzyskach w Londynie, na których zdobył dwa srebrne i cztery złote medale. Sukces nie wystarczył, by pokrzepić go na duchu. Spędził cztery bezsenne dni, zamknięty w swoim pokoju. "Chciałem zniknąć ze świata sportu, przestać się ścigać... Chciałem w ogóle przestać istnieć" - mówił drżącym głosem podczas innej konferencji. W jednym momencie miał nawet myśleć o samobójstwie.

"Zdarzały się dni, gdy czułem, że największym sukcesem jest podniesienie się z łóżka. W porównaniu z tym zdobywanie złotych medali to łatwizna. Depresja ze mną wygrywała. W końcu zrozumiałem, że muszę szukać pomocy specjalistów. Że muszę zacząć się komunikować, by pokonać chorobę" - mówił w 2018 r. podczas konferencji poświęconej swojemu zdrowiu psychicznemu Michael Phelps. Przemawiał do audytorium złożonego ze specjalistów.

Z lękiem i depresją Michael Phelps walczył przez lata. Dzięki skutecznej terapii i leczeniu odzyskał równowagę psychiczną. "Powinniśmy być dużymi i silnymi fizycznie ludźmi. Ale to nie jest słabość. Szukajmy i sięgajmy po pomoc" - apelował. "Choroba psychiczna to coś, z czym mamy do czynienia na co dzień. Myślę, że ludzie w końcu zrozumieją, że to prawda. Mówienie o tym na głos jest jedynym sposobem, aby to się zmieniło" - mówił.

Ciemna strona dążenia po złoto

Taraje Murray-Williams, który dwukrotnie brał udział w Igrzyskach Olimpijskich, po olimpiadzie w Pekinie opisał swoje doświadczenia, związane z najważniejszą sportową imprezą.

23-letni wówczas zawodnik stwierdził, że życie w domu wydawało się "niezdrowo przyziemne" w porównaniu do "statusu superbohatera", doświadczanego podczas zawodów. "Zwykłe życie znacznie różni się od patrzenia na świat z wzniosłego punktu obserwacyjnego na Igrzyskach Olimpijskich" - napisał.

Urodzona w Michigan pływaczka Allison Schmitt, po zdobyciu pięciu medali, w tym trzech złotych, oraz ustanowieniu rekordu świata na Igrzyskach w Londynie w 2012 roku, wpadła w depresję, z której nie mogła się wydostać. Nie miała pojęcia dlaczego czuje się przygnębiona, szczególnie biorąc pod uwagę jej niezaprzeczalny sukces.

Zdała sobie jednak sprawę, że potrzebuje pomocy. Decyzja nie przyszła łatwo. Depresja wciąż jest bowiem błędnie uważana za powód do wstydu. "Nie chciałam pokazać swojej słabości" - przyznała w wywiadzie dla Channel 4 w Detroit. "Nie chciałam prosić o pomoc, ale w tej sytuacji zdałam sobie sprawę się, że sama nie dam rady dalej z tym walczyć".

Załamanie emocjonalne: problem, który nie dotyczy wyłącznie przegranych

Pozornie może się wydawać, iż na emocjonalne załamania po olimpiadzie podatni są wyłącznie przegrani. W końcu długi czas przygotowań nie skutkował zdobyciem przez nich medali. Tak jednak nie jest. Wszystkich olimpijczyków, którzy opuszczają wioskę olimpijską, czeka na końcu ta sama niespodzianka: poczucie, że życie nie wygląda tak, jak poprzednio.

Emocjonalny spadek, w jego najostrzejszej formie, nazywany jest depresją poolimpijską lub, jak określa to psycholog sportowy Scott Goldman, stanem niepewnym. "Pomyśl o przejażdżce kolejką górską przed igrzyskami i o tym, jak szybka i gorączkowa jest ta szalona jazda" - mówi Goldman. "Ta jazda z dużą prędkością zatrzymuje się z piskiem opon w sekundę po zakończeniu igrzysk olimpijskich. A kiedy wszystko jest już powiedziane i zrobione, sportowcy są po prostu wyczerpani fizycznie, a także psychicznie".

Według Goldmana to doświadczenie nie różni się zbytnio od spadków, które odczuwamy wszyscy po ważnych wydarzeniach, takich jak ślub, urodzenie dziecka lub wydanie książki. W przypadku olimpijczyków sytuacja jest jednak bardziej złożona.

Aleksandra Tokarz

***
Zobacz również:
Rosyjska łyżwiarka bezradna w starciu z chińskim robotem. Krzyki nie pomogły
Ten skandal przyćmił całe Igrzyska. Nawet FBI wszczęło śledztwo!
Pierwsza w pełni ekologiczna olimpiada? Pekin gotowy do rozpoczęcia zimowych igrzysk 2022

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: depresja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy