Mikołaj Makłowicz: Sommelier z powołaniem

Wino jest całym jego życiem. Swoją wiedzą chętnie dzieli się z innymi, a pasją do tego trunku zaraża przyjaciół.

Mikołaj Makłowicz prowadzi szkolenia i wine bar w Krakowie
Mikołaj Makłowicz prowadzi szkolenia i wine bar w KrakowiePaweł KrawczykStyl.pl

Lidia Ostólska, Styl.pl: Jaka jest kondycja kultury picia wina w Polsce?

Mikołaj Makłowicz: - Coraz lepsza. Bardzo dużo wina pija się w miastach. Na wsi jest trochę gorzej. Widać to po badaniach, że wino kochają mieszkańcy dużych miast. Są to osoby po pięćdziesiątym roku życia i młodzi ludzie - szczególnie kobiety piją coraz więcej wina i to jest fantastyczne.

Ciekawe statystyki. One były motorem napędowym do tego, aby otworzyć winiarnię w Krakowie?

- Że kobiety piją wino? Statystyki nie muszą mi tego mówić. Wydaje mi się, że sami nie mieliśmy, gdzie wyjść i napić się wina. Stwierdziliśmy, że przy okazji dostarczania win do restauracji i kilku innych projektów otworzymy swój maleńki wine bar, który funkcjonuje jako sklep, ale niebawem będzie otwarty cały czas.

To jest przedsionek do czegoś większego? Do restauracji?

- Wiedziałem, że zada pani to pytanie.

Takie nasuwa się w tym momencie.

- Myślimy o tym cały czas, ale na razie jest tu i teraz. Staram się wykonywać moje obowiązki najlepiej, jak potrafię. Restauracja to poważne przedsięwzięcie. Z nazwiskiem taty będziemy narażeni na potężną krytykę, jeśli coś pójdzie nie tak.

Mikołaj  Makłowicz studiował w Szwajcarii, to ułatwia mu prowadzenie biznesu na świecie
Mikołaj Makłowicz studiował w Szwajcarii, to ułatwia mu prowadzenie biznesu na świeciePaweł KrawczykStyl.pl

Dlaczego od razu zakłada pan czarny scenariusz? Krytyka bywa konstruktywna...

- Tak, ale to nie może być takie "hop - siup". To musi być przemyślana koncepcja. Restauracja wiąże nas z Krakowem.

To "kotwica" dla właściciela, a pan nie jest na to gotowy?

- To wyzwanie, które uziemia właścicieli przez pierwsze dwa lata. Wówczas trzeba być na miejscu 24 godziny na dobę.

Presja jest naprawdę duża, my to czujemy

Nazwisko nie jest gwarancją sukcesu?

- Szanowna pani, nie wolno tak myśleć. Gdyby tak było, już mielibyśmy sieć restauracji w Polsce.

To gdzie tkwi potencjał? W doświadczeniu, edukacji, którą pobierał pan za granicą?

- Nie wiem, gdzie tkwi potencjał. To bardzo trudne pytanie. Potencjał jest. Jeśli otworzymy restaurację pod naszym nazwiskiem - a chcielibyśmy ją kiedyś otworzyć - to presja jest naprawdę duża, my to czujemy. Dlatego musimy być bardzo dobrze przygotowani.

Mikołaj Makłowicz: Nic mnie nie szokuje

Mikołaj Makłowicz. Nic mnie nie szokujeStyl.pl

Kontakty ze szkoły w Szwajcarii przydają się w biznesie?

- Bardzo!

Wspieracie się w działaniach biznesowych?

- Tak, absolutnie.

Lubię pracować z Austriakami, bo są kulturalni i poukładani

Ma pan porównanie. Utrzymuje pan kontakty z osobami różnych narodowości. Jak układa się ta współpraca?

- Lubię pracować z Austriakami, bo są kulturalni i poukładani. Jeżeli chodzi o branżę winiarską są wzorem. Najgorzej układa się współpraca z Włochami. Jak u nich spadł śnieg, to im maile nie wychodziły z biura.

Internet był zamrożony?

- Dokładnie tak. Włochom się nie spieszy, mają bałagan w papierach...

Gdyby miał pan uzupełnić zdanie " ... jest jak wino". Jak brzmiałby początek?

- Kobieta jest jak wino.

Jednak?

- Jasne!

Myślałam, że mnie pan zaskoczy.

- Jestem prostym facetem. Poza tym najwięcej metafor jest o porównywaniu kobiet do wina.

Kieliszek do wina i kobietę powinno trzymać się za?

- Za nóżkę lub stopkę. Absolutnie nie trzymamy kieliszka za czaszę, bo podgrzewamy wino i zostawiamy ślady dłoni.

Wbrew temu, co pan mówi, trzymanie kieliszka za czaszę, jest wszechobecne - także na salonach.

- Nie wiem, nie bywam na salonach. Mówiłem - prosty ze mnie facet.

Skoro nie bywa pan na salonach to, gdzie można pana spotkać? Jak spędza pan wolny czas?

- Nie będę mówił.

Dlaczego?

- To prywatna sfera.

Interesuje mnie, jakie pasje ma pan poza winem... sport?

- A wyglądam?

Nie oceniam.

- Pracuję tak dużo, że mam mało czasu na pasję.

Relaks po pracy?

- Wyjście do restauracji i napicie się wina.

Czyli cały czas w winiarskim kręgu?

- Sport oczywiście też. Książki i filmy, spotkania ze znajomymi. Wspólne imprezowanie. Na obecną chwilę pracuję tak dużo, że jak wychodzę z firmy jest godz. 23. i jedyne, na co mam ochotę, to pójść spać.

Mikołaj Makłowicz: Każdy ma swoją łódź, którą płynie

Mikołaj Makłowicz opowiada o swojej pracyStyl.pl

Prowadzi pan szkolenia. Uczniowie są żądni wiedzy sommeliera? Jakie ma pan spostrzeżenia?

- Bardzo mnie to bawi, jak robię w restauracji szkolenie dla pracowników, którymi są studenci. Efekt? Wracam za miesiąc, a te osoby nic nie pamiętają. Nie potrafią nauczyć się informacji o dwudziestu pięciu winach. Nie chce im się. Bardzo mnie to denerwuje. Przecież z tego są zyski dla restauracji. Jak kogoś dobrze obsłużą - drażni mnie słowo serwują!

Mnie interesuje wino, nie inżynieria, czy medycyna. Jak kogoś nie interesuje jedzenie i wino, to po co jest kelnerem

Gościa, a nie klienta.

- Dokładnie. Dostają większy napiwek. Zwiększą rachunek. Może restaurator przyzna im premię uznaniową, a może mają procent od obrotów etc. Dla mnie jest to niezrozumiałe. Mnie interesuje wino, nie inżynieria, czy medycyna. Jak kogoś nie interesuje jedzenie i wino, to po co jest kelnerem? Podobno to najprostsza praca, z czym absolutnie się nie zgadzam.

Często pierwsza praca. Młodzi wiedzą, że ich przyszłość jest gdzie indziej. Nie przykładają się, a restauratorzy i tak chętnie ich zatrudniają.

- To wszystko zależy od restauratora. Współpracujemy z takimi restauracjami, w których właściciele są jak rodzice i potrafią doskonale dobrać personel. Sami też są żądni wiedzy. Potrafią dzwonić przed północą z prośbą o konsultację w sprawie wina, bo właśnie mają gości i chcieliby ich zaskoczyć. Są takie przypadki. Wszystko zależy od rangi restauracji.

Mikołaj Makłowicz chętnie dzieli się swoim doświadczeniem
Mikołaj Makłowicz chętnie dzieli się swoim doświadczeniemPaweł KrawczykStyl.pl

Hipokrates mówił, że zbyt podgrzane wino wpływa na imbecylizm. Inne powiedzenia, ciekawostki o winach na zakończenie?

- Jest ich całe mnóstwo...

Czekam.

Dlaczego mężczyzna całuje kobietę na początku spotkania?

W dłoń?

- W usta. Swoją żonę. Ma to swój początek w czasach  przed republiką rzymską. Jeden z wieszczy głosił, że kobieta nie powinna pić wina, bo jest opętana i może śmiało uprawiać miłość z innym mężczyznami, co nie jest dobre dla patrycjuszy. Dlatego, jak wracali do domu, całowali swoje żony w usta, sprawdzając, czy nie uszczupliła zapasów piwniczki.

Mikołaj Makłowicz zaprasza do swojej winiarni w Krakowie

Mikołaj Makłowicz. Opowieści o winieStyl.pl
Styl.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas