Zamek Czocha: Tajemnicze przejścia i niedostępne podziemia
Przed laty kupił go bogaty przemysłowiec, który marzył o tym, by zyskać tytuł szlachcica. Choć mu się to nie udało, wydał miliony marek na remont i budowę kilkudziesięciu tajnych przejść, z których do dziś odnaleziono zaledwie kilkanaście. Zamek był galerią sztuki, miejscem tajemniczych rytuałów masonów, a także świadkiem wielu ważnych wydarzeń, które w ciągu minionych stuleci rozgrywały się na terenie Dolnego Śląska. Zapraszamy do zamku Czocha.

Tekst jest częścią akcji "Polska Niezwykła" - cyklu, realizowanego przez redakcję Lifestyle portalu Interia, w ramach którego przybliżamy najróżniejsze miejsca, zjawiska i fenomeny naszego kraju.
- Tato, tato, to gdzie jest ta czacha? - zapytał tatę na oko sześcioletni chłopczyk, wchodząc na kamienny most prowadzący do głównego wejścia w zamku. Kiedy usłyszał, że zamek nie został wybudowany po to, żeby schowano w nim wielką czaszkę, i nie nazywa się zamkiem "Czachy", a "Czocha", na chwilę zmarkotniał. Jednak tata prędko pocieszył go mówiąc, że podczas zwiedzania podziemi na pewno natkną się na jakieś straszydła, a może nawet spotkają najprawdziwsze duchy. Wtedy chłopiec wyraźnie się rozchmurzył i dziarsko pomaszerował przed siebie.
Tajemnicza nazwa
Nazwa zamku rzeczywiście może budzić zdziwienie - choć nazwa "Tzschocha" pojawiła się w oficjalnych dokumentach już w 1816 roku, do dziś nie wiadomo, skąd się wzięła. Jedni uważają, że ma związek z cisami porastającymi wzgórze, na którym wzniesiono budowlę, inni - że sugeruje związki z przemysłem tkackim, z którego słynęła okolica (dawniej słowo "czochać" było synonimem "czesać" i mogło odnosić się do obróbki włókien roślinnych). Wiadomo jednak na pewno, że zamek istniał na długo zanim nadano mu tę tajemniczą nazwę. Został wybudowany w XIII wieku na zlecenie króla czeskiego, Wacława I Przemyślida, jako warownia graniczna, mająca chronić Łużyce Górne przed najazdem Ślązaków (granica między dwiema krainami przebiegała na rzece Kwisie, która do dziś przepływa przez województwa dolnośląskie i lubuskie) i kluczowe szlaki handlowe regionu, m.in. odcinek słynnej Via Regia, łączącą Hiszpanię z Rosją.
Okazały zamek w zgliszczach
Przez kilka kolejnych stuleci zamkiem zarządzali burgrabowie wywodzący się ze znamienitych rodów - von Nostiz, von Seydlitz i von Üchtritz. W tym czasie stopniowo rozbudowywany zamek stawał się coraz okazalszy. Niestety, w wyniku ogromnego pożaru, który wybuchł w 1793 roku, spora część budowli uległa zniszczeniu - spaliły się pomieszczenia mieszkalne właścicieli i służby, i wieża zamkowa; zawalił się również most, który łączył wejście do zamku z dziedzińcem, co utrudniało gaszenie ognia, a także uniemożliwiło ucieczkę osobom, które przebywały w środku. Jeśli wierzyć dokumentom, po kilku godzinach niegdyś okazały zamek zamienił się w ruinę, a jego właściciel, książę saski Friedrich August, niemal natychmiast podjął decyzję o obudowie. Prace szły jednak wolno i być może zamek nigdy nie odzyskałby dawnej świetności, gdyby nie pewien kolekcjoner sztuki, któremu zamarzyło się, że zostanie szlachcicem.

Szybki awans w Ameryce
Ernst Friedrich Gütschow, urodzony w 1869 roku, był wnukiem piekarza i synem kupca z aspiracjami (jego ojciec był założycielem jednego z pierwszych domów handlowych w Chinach). W 1893 roku Ernst, wraz z rodziną, w poszukiwaniu lepszego losu wyjechał do Ameryki. Na miejscu okazało się, że po ojcu odziedziczył żyłkę do handlu - zatrudnił się w fabryce Michalitschke Bros.&Co., która zajmowała się produkcją i importem tytoniu. W pracy wiodło mu się znakomicie - już w 1897 roku Gütschow został dyrektorem generalnym, choć nie wiadomo, czy awans zawdzięczał wyłącznie talentowi i pracowitości, czy faktowi, że trzy lata wcześniej ożenił się z córką współwłaściciela fabryki, Josie Michalitaschke. Małżonkowie doczekali się czworga dzieci, a w 1905 roku postanowili na powrót osiedlić się w Europie. Ernst wraz z rodziną zamieszkał w Dreźnie, gdzie zarządzał fabryką tytoniu "Georg A. Jasmatzi A.G.".

Herb szlachecki kupię
Po powrocie Ernst, który dysponował ogromnym majątkiem, postanowił kupić zamek. Jego motywy pozostają niejasne - jedni uważają, że chciał mieć reprezentacyjne miejsce, w którym mógłby przechowywać i eksponować swoją bogatą kolekcję dzieł sztuki, inni - że marzył o tym, by dołączyć do wysoko urodzonej elity kraju. Teoretycznie było to możliwe, bo ówczesny cesarz rzeczywiście nadawał tytuły szlacheckie osobom, które przyczyniły się do budowy potęgi Niemiec. Warunkiem było jednak posiadanie zamku rycerskiego, co - jak się przypuszcza, skłoniło Gütschowa do wyłożenia 1,5 miliona marek. Wygląda jednak na to, że nawet jeśli zakup ten był na początku motywowany chęcią awansu społecznego, zamek stał się dla Ernsta czymś więcej, niż środkiem do celu - mianowicie, domem, na którego odrestaurowanie wydawał bajońskie sumy. Do prac związanych z przebudową zatrudniał najlepszych, m.in. Bodo Ebhardta, słynnego niemieckiego architekta specjalizującego się w rewitalizacji zamków, uznanego malarza scen historycznych Maxa Kocha czy Edwarda Stritta, nadwornego malarza samego cesarza, któremu zlecono wykonanie witraży.
Sekretne ceremonie
Bodo był nie tylko pasjonatem zamków, którym poświęcił niemal całe życie, ale i miłośnikiem rozmaitych nowinek technologicznych - to on odpowiedzialny był za zainstalowanie wokół zamku elektronicznego systemu alarmowego czy systemu przypominającego dzisiejszą klimatyzację. Jednak zdaniem wielu największym osiągnięciem genialnego architekta są tajemne przejścia, które znajdują się w zamku. Ponieważ nadal nie wszystkie odnaleziono, ich dokładna liczba nie jest znana - mówi się o 40, a nawet 50 przejściach (do tej pory odkryto ich kilkanaście). Prawdopodobnie na zlecenie samego Gütschowa w zamku można znaleźć wiele symboli masonerii - wiadomo bowiem, że Ernst należał do wolnomularstwa, a nawet organizował ceremonie i rytuały, które odbywały się w jego ulubionym pomieszczeniu, czyli bibliotece. Warto dodać, że pomieszczenie to rzeczywiście było, i nadal jest, imponujące - księgozbiór liczył ok. 30 tys. pozycji, więc Gütschow zatrudnił bibliotekarkę, Krystynę von Saurmę, która miała czuwać nad zbiorami. Pozostałe cenne artefakty, takie jak obrazy, broń, meble, zbroje i biżuteria, znajdowały się w pokojach reprezentacyjnych całego zamku.

Prace nad "cudowną bronią"
O zamku Czocha mówi się, że jest jednym z najbardziej tajemniczych polskich zamków. Jest tak nie tylko z powodu wspomnianych tajnych przejść, ale też tego, co działo się na zamku w trakcie II wojny światowej. Choć nadal nie znaleziono dokumentów, które potwierdziłyby fakt, że działała tam szkoła szyfrantów Abwery, z całą pewnością wiadomo, że prowadzono tam badania nad tzw. "cudowną bronią", a w zamku mieszkali naukowcy i inżynierowi pracujący na rzecz przemysłu zbrojeniowego. W pobliskich miejscowościach, jak choćby Leśnej czy Miłoszowie, znajdowały się fabryki broni, a w zamku gościł Hellmuth Walter, twórca silników rakietowych. W tamtym czasie Gütschow, który wcześniej dzielił życie między zamek a Drezno, przeniósł się do Czochy na stałe - przypuszczalnie ze względów bezpieczeństwa, bo tereny Dolnego Śląska uznawano za spokojniejsze, niż stale bombardowane Drezno. Można powiedzieć, że Ernst mieszkał w ukochanym zamku niemal do końca życia - wyjechał z niego w styczniu 1945 roku, a zmarł zaledwie rok później w niemieckim Bad Wildungen.
Skarbiec za pancernymi drzwiami
Po wojnie zamek Czocha szczęśliwie nie podzielił historii wielu dolnośląskich zamków i pałaców, które najpierw zostały celowo zdewastowane, a później popadły w ruinę. W pierwszych latach wyposażenie zamku zarówno inwentaryzowano, jak i systematycznie rozkradano. Najwięcej precjozów znajdowało się w sekretnym skarbcu, zamkniętym za pomocą drzwi pancernych, który wskazała Polakom von Saurma. Początkowo władze nie potrafiły sobie poradzić z otwarciem pomieszczenia, więc zdanie zlecono w końcu to dwóm mieszkającym w okolicy niemieckim rzemieślnikom - oczywiście odpłatnie. Po otworzeniu skarbca jego zawartość miała zostać przeniesiona w kilka miejsc, m.in. do kasy magistratu w Leśnej, skąd… zniknęły. Dziś nie do końca wiadomo, co stało się z wyposażeniem zamku - wciąż żywe są opowieści o burmistrzu Leśnej, który miał załadować skarby na ciężarówkę i uciec w nieznanym kierunku; o kierowcy innej ciężarówki, którego zatrzymano pod Wałbrzychem, a który wiózł setki ikon, średniowieczne dokumenty i wykonane z brązu popiersia carów. Nie wiemy również, co dokładnie znajdowało się w kolekcji Gütschowa - mówi się, że podczas Rewolucji bolszewickiej wszedł w posiadanie insygniów koronacyjnych carów rosyjskich; są i tacy, którzy uważają, że bibliotekarka była z Ernstem w zmowie i celowo wskazała skarbiec, z którego Gütschowa zabrał wcześniej najcenniejsze dzieła i wywiózł ze sobą do Niemiec. O tym, że na zamku rzeczywiście zostały kosztowności rodzinne, świadczyć może jednak list żony Gütschowa, który po wyjeździe do Niemiec wysłała do zaufanej służącej.
"Z szafki, gdzie trzymam pieniądze (…) mój pierścionek od mamy, który dostałam i ten niebieski od pani Gütschow i moją grubą bransoletkę, która jest w różowym pudełku, z dwunastoma diamentami i zielonym kamieniem. Ten schowek, gdzie są te precjoza, zamkniesz tym małym kluczem (…).

Część imponującej kolekcji znajduje się dziś w muzeach; wiadomo również, że wiele przedmiotów (najprawdopodobniej tych zrabowanych) trafiło do prywatnych kolekcji i co jakiś czas pojawia się na czarnym rynku antyków. Po kilku latach powojenne zawieruchy, w 1952 roku) zamek Czocha trafił w ręce Ludowego Wojska Polskiego - dzięki temu obiekt nie niszczał i nie był dalej plądrowany. Przekształcono go w Wojskowy Dom Wypoczynkowy i na wiele lat usunięto z map okolicy jako obiekt tajny.
Goście z zaświatów
Dopiero w 1996 roku, po 50 latach od śmierci bodaj najbardziej zakochanego w zamku właściciela, Ernsta Gütschowa, pierwsi zwiedzający mogli zobaczyć budowlę w środku. 10 lat na terenie zamku powstał hotel, a z czasem zaczęło przybywać nowych atrakcji, takich jak Multimedialne sale tortur, nocne zwiedzania (dla dorosłych i dla dzieci) czy warsztaty magii, podczas których dzieci mogą wcielić się w małych czarodziei i "czarować" pod okiem doświadczonej wiedźmy (zwanej także panią prowadzącą warsztaty). Miłośnicy fantastyki nie bez powodu porównują zamek do Hogwartu, w którym uczył się sam Harry Potter. Tajemne przejścia, niedostępne pomieszczenia (podziemia zamku nie zostały jeszcze odkryte, jednak z badań, podczas których wykorzystano skanowanie 3D, wiadomo, że na pewno znajdują się tam jakieś pomieszczenia) rzeczywiście przywodzą na myśl słynną szkołę Magii i Czarodziejstwa z jej poruszającymi się schodami, Pokojem Życzeń i latającymi nad głowami uczniów duchami.

A skoro o duchach mowa - zamek Czocha, jak każdy szanujący się obiekt tego typu, ma oczywiście swoich mieszkańców, którzy nie opuścili jego murów nawet po śmierci. Najbardziej znana jest oczywiście "Biała Dama" za życia nazywana Gertrudą, która w czasach wojen husyckich wskazała wrogowi wejście do zamku. Za zdradę miała otrzymać worek złotych monet, jednak w końcu została złapana i ścięta, a jej duch do dziś nie może zaznać spokoju i krąży po zamku, potrząsając, a jakże, sakiewką złotych monet. Jak zapewniali mnie pracownicy zamku, opowieści o duchach nie są jedynie wymyślonymi historyjkami - ponoć wielu z nich widziało przybyszy z zaświatów, a niektórzy nawet z tego powodu… zwalniali się z pracy. Wygląda więc na to, że obietnica, którą tata złożył rozczarowanemu brakiem czachy synkowi rzeczywiście może się spełnić.
O akcji "Polska Niezwykła"
Czy tylko w wakacje można odkrywać kraj? W żadnym wypadku! Zapraszamy was do "Polski Niezwykłej", krajoznawczego cyklu redakcji Lifestyle portalu Interia. W publikowanych co dwa tygodnie artykułach pokażemy Wam zakątki i atrakcje, o których słyszeli nieliczni, przedstawimy postacie pasjonatów i ludzi o niezwykłych umiejętnościach, skosztujemy specjałów z regionalnych kuchni i sprawdzimy, jak małe, lokalne inicjatywy, potrafią wywoływać wielkie zmiany. Zobacz, jak niezwykła może być Polska.
Podczas pisania korzystałam z:
"Zamek Czocha, przewodnik. Historie, legendy, tajemnice, plan" A. Kurek-Perzyńskiej i M. Perzyńskiego
"Zamek Czocha. Historia, tajemnice, legendy"
"Dolnośląskie zamki i pałace. Piękne, mroczne, tajemnicze" M. Gaworskiego








