Natasha Denona: Kobieta, która rewolucjonizuje świat makijażu
Natasha Denona to makijażystka światowej sławy, która od ponad dwudziestu lat robi prawdziwe rewolucje na rynku kosmetycznym. Jej produkty i warsztaty są znane na całym świecie, chociaż sama nie zakładała tak wielkiego sukcesu.
Katarzyna Drelich, Styl.pl: Czy trendy mają dla ciebie znaczenie?
Natasha Denona:- I tak, i nie. Jeśli chodzi o zabawę jakimś trendem, wtedy ma to dla mnie sens. Ale trend jako coś stałego, co "maltretuje" się przez cały sezon, np. w jeden typ makijażu przez całą zimę, nie ma dla mnie sensu. Nie polecam takiego podejścia, bo przecież każda z nas czuje się komfortowo w określonym typie ubioru czy makijażu. Przyzwyczajamy się też do swoich ulubionych produktów. Jeśli raz na jakiś czas chcemy poczuć się modnie, w popularnym tego słowa znaczeniu, to nie ma w tym nic złego. Jednak uważam, że każdy ma swoją bazę klasycznych stylizacji, które zawsze dobrze na nim wyglądają. Rynek proponuje nowe rozwiązania, nowe trendy, którymi można się bawić, ale nie trzeba się ich kurczowo trzymać, bo wtedy przestają być zabawą modą, a stają się niepotrzebnym przymusem.
Zatem jakie rozwiązania makijażowe zobaczymy zimą?
- Obserwuję trend na tęczowe i pastelowe kolory, co jest bardzo niespotykane w zimie. Bardziej kojarzą się z wiosną lub latem, więc mam wrażenie lekkiego chaosu. Ten sezon jest pod tym względem wyjątkowy, bo mam wrażenie, że wkradł się jakiś bałagan, ludzie trochę sami nie wiedzą co teraz ma być modne, a co nie. Dlatego sama nigdy staram się nie zwracać uwagi na wszechobecne trendy, gdy projektuję moje produkty i propozycje makijażu. Kosmetyki mojej marki zazwyczaj odchodzą od tego, co jest akurat na topie i, szczerze mówiąc, jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Są unikalne, wyjątkowe.
- Wśród moich najnowszych propozycji znaczącą część zajmują rdzawe cienie do powiek. Bardzo zainspirowałam się przemysłowymi terenami Nowego Jorku z lat dwudziestych, dlatego też nazwałam swoją najnowszą paletkę "Metropolis Palette". Jest to limitowana edycja, polecana szczególnie na sezon świąteczny. Zawiera cienie w kolorach metalicznych, przydymionych, lekko rdzawych, ale znajdą się tam również klasyczne roziskrzone pozycje. Można na ich postawie stworzyć efektowne smokey-eye, lecz także codzienny, delikatny look. To bardzo uniwersalny, przemyślany i łatwy w użyciu produkt. Niektóre cienie mają kremową konsystencję, dzięki czemu są niezwykle proste w nakładaniu.
Latem szukamy lekkości i rozjaśnienia...
- Mniej dramatyzmu, mniej przydymionych kolorów. Więcej świeżych odcieni i bronzera podkreślającego opaleniznę, więcej zalotności. Chociaż zalotność może być też ujęta w bardzo delikatny makijaż, tu nie ma reguł.
...a zimą?
- Osobiście lubię bardziej dramatyczny look, mocniej podkreślone oczy i podkład, który jest całkowicie kryjący, bo zimą wszystkie niedoskonałości nagle są bardziej widoczne. Chcemy je zakryć, ale też mieć pewność, że nasza cera jest nawilżona i zadbana. Lubię zimą czuć, że mam na sobie porządną warstwę, która ochroni moją skórę przed zimnem i zakryje, co trzeba. Tutaj znów trochę się pochwalę, że moje podkłady, oprócz tego, że świetnie kryją, to również dogłębnie nawilżają. Uwielbiam podkreślać oczy błyszczącymi cieniami, to dobrze współgra z tą świąteczną atmosferą, którą tak bardzo czuć od początku grudnia.
Dużo mówi się o odchodzeniu od mocnego makijażu, o naturalnym wyglądzie. Jednak dobrze wykonany makijaż może podkreślić nasze naturalne walory. Uważasz, że makijaż lub jego brak potrafi wpłynąć na naszą pewność siebie?
- Z racji tego, czym się zajmuję, uważam że makijaż to klucz. Po pierwsze, może pomóc zakryć niedoskonałości, przez które czujemy się niepewnie na co dzień. Na przykład kiedy pracujesz z ludźmi i chcesz się czuć pewniejsza siebie, to oczywiście oprócz tego, co masz do powiedzenia i oprócz mowy ciała, makijaż oczu odgrywa dość ważną rolę. Kiedy są wyraźnie podkreślone, wtedy inni nie mogą oderwać od ciebie wzroku, twoja ekspresja jest przez to silniejsza. Dlatego właśnie tak bardzo kocham makijaż i jestem wręcz zafiksowana na punkcie cieni do powiek. To najważniejsza część makijażu i może naprawdę zdziałać cuda w tym, jak odbierają cię inni.
Twoje paletki robią furorę. Jak myślisz, dlaczego?
- Większość konsumentek mówi, że wystarczy przejechać palcem po cieniach i już wiadomo, że mają świetną pigmentację i strukturę. Cały sekret tkwi w tak zwanym "przepisie". Tworzę go z naszymi chemikami w laboratorium od podstaw. Każdy pojedynczy cień, nie tylko całe paletki, przechodzi przez moje ręce, mam na tym punkcie wręcz obsesję. Często poprawiam je po trzy, cztery razy zanim zaakceptuję efekt końcowy. Moją zasadą jest utrzymywanie jakości na najwyższym poziomie, używamy najlepszych surowców, bo inaczej makijaż byłby nietrwały, nieprofesjonalny.
Masz jakieś marzenie po zyskaniu takiej popularności w swojej branży?
- Oczywiście, to marzenie właśnie się spełnia. Osiągnęłam znacznie więcej, niż zakładałam na początku drogi. Siedzę na tym fotelu, udzielam wywiadów na temat tego, czym się zajmuję, prowadzę warsztaty makijażu w wielu krajach, moich produktów używają kobiety z całego świata. To szalone, w życiu bym nie pomyślała, że będę taką szczęściarą! Mam nadzieję, że ludzie dalej nie będą mogli się doczekać następnych naszych produktów. Wszystko idzie w świetnym kierunku, a im mniej oczekuję, tym więcej dostaję.