„Nie przesadzaj”. Mroczna strona dzieciństwa
Materiał promocyjny
„Nie przesadzaj”, „nie dramatyzuj”, „to nic takiego”. Słowa powtarzane niczym mantra mogą mieć efekt odwrotny od zamierzonego – gdy dziecko słyszy je dość często, czuje się odrzucone i jeszcze bardziej zranione. Co więcej, wspomniane zdania wędrują z nim w dorosłość. - Teraz boję się okazywać emocje, w obawie, że nie zostaną one uznane za ważne. Wszystko sprawiło, że jestem bardzo zamknięta w sobie – mówi Matylda.
Artykuł powstał w ramach akcji #Niech zobaczą, #Niech usłyszą, której partnerem jest Link4 Mama i Tata
14-letnia Amelia właśnie wróciła ze szkoły. Podczas przerwy od jednego z uczniów usłyszała złośliwy komentarz dotyczący wyglądu. Zrobiło się jej przykro, z policzków popłynęły łzy, ale tak, żeby nikt nie z klasy widział. Gdy wróciła do domu, swoimi odczuciami postanowiła podzielić się ze swoją mamą.
- Kolega z klasy twierdzi, że jestem gruba i brzydka. Zaczął się ze mnie śmiać przy innych... - powiedziała dziewczynka, ocierając łzy z policzków.
- W tym wieku tak to bywa. Nie przejmuj się... - mama uznała, że to pewnie zwykła zaczepka i mało śmieszny żart.
- Jestem taka brzydka! Wszyscy się ze mnie śmieją! Nikt mnie nie lubi, nic mi się nie uda ...
Kobieta nadal próbowała uspokoić dziecko: - Nie przesadzaj! To pewnie głupi żart, przecież masz koleżanki i dobre oceny. Na tym się skup. Nie ma co się obrażać i nakręcać, bądź obojętna na takie zachowanie. Nie przejmuj się.
"Nie przesadzaj" unieważnia
Kobieta uznała, że w ten sposób uspokoi dziecko, a problem zniknie. Niestety w takich sytuacjach skutek jest odwrotny od zamierzonego. Amelia poczuła się jeszcze bardziej zraniona i co więcej - odrzucona i niezrozumiana. Nie tylko przez rówieśników z klasy, ale i przez swoją mamę. Jeśli będzie często słyszeć takie słowa, w końcu przestanie ufać własnym emocjom - a cały ich wachlarz, w tym również rozpacz i złość, są czymś zupełnie normalnym w prawidłowym rozwoju dziecka.
- Komunikaty typu "nie przesadzaj" są unieważniające. Dziecko w odpowiedzi na reakcje opiekuna uczy się, że jego emocje są niewłaściwe i niepotrzebne. Przede wszystkim młoda osoba nie nabywa wiedzy jak prawidłowo regulować napięcie psychiczne, co w dłuższej perspektywie prowadzi do dysregulacji emocjonalnej - mówi psychoterapeutka Patrycja Skica-Ryżka.
Specjalistka wyjaśnia, że bagatelizowanie trudnych emocji nie sprawi, że znikną. Wprost przeciwnie: dostaną drugie życie.
- Wrócą silniejsze i będą trudniejsze do opanowania. Umniejszanie emocji czy niereagowanie na potrzeby emocjonalne dziecka może być przyczyną wielu problemów i zaburzeń psychicznych. W dorosłym życiu osoby, które doznały unieważnienia, mogą stale krytykować swoje przeżycia i kwestionować własne wybory.
Trwając przy tym w permanentnej niepewności czy to, co przeżywają, jest właściwe - przyznaje Skica-Ryżka.
"Teraz boję się okazywać emocje"
- "Nie przesadzaj"? To słowa, które wypowiadane były w moim domu bardzo często. Nie rozumiałam i nie rozumiem ich do tej pory. Wiele razy, gdy próbowałam przekazać, że czegoś mi brakuje, albo coś mi się nie podoba, byłam uciszana wspomnianymi słowami. Być może nie były wypowiadane w złej intencji, a jednak odbiły się na mojej psychice. Pozostawiły ślad dający o sobie często znać w dorosłym życiu - mówi 28-letnia Matylda.
Przyznaje, że do tej pory, gdy ktoś zwróci jej uwagę słowami "nie przesadzaj", ma wyrzuty sumienia i doszukuje się u siebie wad i błędów.
- Tak samo było w dzieciństwie. Najczęściej słyszałam te słowa gdy próbowałam się porównać do koleżanek z klasy, które zawsze miały i mogły więcej... Gdy płakałam, za każdym razem słyszałam te same słowa. Teraz boję się okazywać emocje, w obawie, że nie zostaną one uznane za ważne. To wszystko sprawiło, że jestem bardzo zamknięta w sobie - wyznaje.
Kara za emocje, czyli do czego prowadzi unieważnienie
"Dzieciństwo to ogród, w którym bawimy się, kiedy dorośniemy" - powiedział dr Alvaro Bilbao, psycholog i psychoterapeuta. Słowa "nie przesadzaj" czy "nie dramatyzuj" wędrują z nami w dorosłość - osoby, które już w dzieciństwie spotkały się z unieważnieniem, mogą mieć problem z budowaniem bliskości w relacjach i trudności w komunikowaniu emocji. Wszystko przez to, że wcześniej spotykały się z negatywną oceną i wstydem dotyczącym ujawnienia swoich emocji.
- W związkach mogą nie zauważać niebezpiecznych sygnałów i wykazywać większą podatność na manipulacje - mówi Patrycja Skica-Ryżka. - W środowisku pracy mogą unikać uznania i nie zauważać swoich sukcesów. W większym stopniu będą skupiać się na swoich porażkach i wysokich standardach niż na przeżywaniu pozytywnych emocji związanych z powodzeniem.
Warto dodać, że unieważnienie uchodzi za jeden z czynników, który może przyczynić się do rozwoju zaburzenia osobowości z pogranicza, czyli borderline.
- Z historii osób BPD wynika, że w ich przeszłości dochodziło do unieważniania emocji, a nawet karania za ich ujawnianie. Dorastanie w unieważniającym środowisku sprawia, że osoby poszukują innych sposobów radzenia sobie z napięciem emocjonalnym. W większości są to sposoby nieadaptacyjne. Często, aby uśmierzyć ból emocjonalny, mogą wyrządzać sobie krzywdę, samookaleczać się lub podejmować inne działania autodestrukcyjne dające natychmiastową ulgę - zwraca uwagę specjalistka.
"Nie nakręcaj się, przesadzasz"
Lena przyznaje, że zawsze była wrażliwa, a wiele rzeczy dotykało ją bardziej niż rówieśników.
- W domu słyszałam często, że przesadzam, żebym dała już spokój. Najczęściej słyszałam to od taty, chociaż wiem, że nie mówił tego, żeby zbagatelizować problem. Raczej było to coś w rodzaju znaku stop: "stop, za dużo myślisz, nie przesadzaj, nie nakręcaj się, przesadzasz". Stwierdzenie ma dla mnie jednak wydźwięk mocno negatywny i lekceważący - mówi.
- W dorosłym życiu często słyszałam to "magiczne zdanie" od męża. Wtedy bolało mnie to znacznie bardziej niż w dzieciństwie. W końcu to mój partner, moja skała i oparcie, a wypowiada te słowa w momentach moich nieraz największych kryzysów, zazwyczaj związanych z opieką nad małym dzieckiem. To momenty, w których często fizycznie i psychicznie nie dawałam rady. "Inni mają gorzej", "nie narzekaj"... Dopiero długie rozmowy - a czasami i kłótnie - pomogły. Teraz rzadko słyszę, że przesadzam. A może po prostu już się przyzwyczaiłam? - zastanawia się.
30-latka przyznaje, że w wychowywaniu córki stara się unikać wypowiadania wspomnianych słów.
- Z charakteru jest podobna do mnie i sporo już rzeczy bierze do siebie. Dlatego staram się jej na bieżąco wszystko tłumaczyć. Moja córka już wie, że emocje takie jak złość pojawiają się, warto tylko wiedzieć, jak je oswoić i jakie zachowania mogą być krzywdzące dla innych.
Zdarza się, że aby rozładować złość, tańczymy czy pokazujemy sobie język, czasami sobie pokrzyczymy... A gdy trzeba, na końcu się przepraszamy, mówiąc konkretnie za co - podsumowuje Lena.
"Ty to źle przeżywasz!"
Patrycja Skica-Ryżka zwraca uwagę, że jeśli mówimy komuś "nie przesadzaj", tak naprawdę mówimy mu: "Ty się nie znasz! Ty to źle przeżywasz".
- A to tylko nasze własne interpretacje. Każdy z nas inaczej przeżywa emocje. Nie możemy zakładać, że mamy wiedzę i dostęp do przeżyć innych ludzi - mówi specjalistka.
Psychoterapeutka podkreśla, że ważne, by już od najmłodszych etapów rozwoju towarzyszyć dziecku w przeżywaniu emocji.
- Przyznanie dziecku, że jego uczucia mają sens, ułatwi regulację emocji i wzmocni więź z opiekunem - dodaje Skica-Ryżka.
Dlatego też zamiast słów "nie przesadzaj", "nie dramatyzuj" czy "nie nakręcaj się" warto mówić: "Widzę, jak bardzo się starasz, najlepiej jak potrafisz w tym momencie", "Rozumiem, że jest to dla ciebie trudne", "Widzę, że jest ci bardzo smutno z tego powodu, jestem tu z tobą".
Artykuł powstał w ramach akcji #Niech zobaczą, #Niech usłyszą, której partnerem jest Link4 Mama i Tata
Materiał promocyjny