Po latach mówi o dramatycznej decyzji
Aktorka wypowiedziała się o aborcji. Poparła to swoją historią.
Wyniki badań nie były jednoznaczne
- Gdy miałam 23 lata i byłam w ciąży z najstarszą córką Oliwką, badania prenatalne nie były jednoznaczne. Wskaźnik prawdopodobieństwa wady płodu był trzykrotnie wyższy, niż wskazuje norma. Należało wykonać bardziej szczegółowe badania - wspomina aktorka. - Cztery tygodnie biłam się z myślami, co zrobić, jeśli jednak okaże się, że dziecko będzie upośledzone. Skłaniałam się w stronę aborcji. Mając niewiele ponad 20 lat, nie chcesz brać na siebie takiego ciężaru. Ostatecznie nie musiałam podejmować wyboru, bo kolejne badania wykluczyły ryzyko - dodaje.
Teraz, po 11 latach, nie kryje, że to były dla niej bardzo trudne chwile. Dlaczego dopiero dziś opowiedziała swoją historię? Aktorka ma jasne zdanie na temat legalizacji aborcji. Uważa, że kobieta powinna mieć prawo do decyzji, czy chce urodzić, czy nie. - Zwłaszcza wtedy, gdy istnieje prawdopodobieństwo urodzenia dziecka upośledzonego - mówi i, jak się okazuje, niestety dobrze wie, o czym. - W skrajnych przypadkach w patologicznych rodzinach, gdzie jest alkohol, przemoc, lekarze powinni nawet sugerować możliwość aborcji. Państwo uznaje za bardziej etyczne znęcanie się i tyranię wobec niechcianych dzieci niż profesjonalny, bezpieczny zabieg medyczny usunięcia ciąży - dodaje kategorycznie.
Za drugim razem się nie udało
Historia aktorki na szczęście miała cudowny dla niej finał - Oliwia urodziła się zdrowa i silna. Aktorka marzyła o dużej rodzinie. Gdy córka miała 8 miesięcy, poinformowała, że znów będzie mamą. Niestety, kilka miesięcy później pisaliśmy na naszych łamach ("ZnG" nr 38/2003), że dziecko nie przyjdzie na świat - Anna straciła wtedy ciążę. Szczęśliwie potem jeszcze 2-krotnie bez problemów została mamą. Oprócz 10-letniej dziś córki z życiowym partnerem, Jarosławem Bieniukiem, doczekali się też dwóch synów: 7-letniego Szymka i 1,5-rocznego Jana.
RB