Reklama

Pół miliarda długów za jazdę bez biletów. Polacy biją rekordy w jeździe na gapę

Osoby wpisane do Krajowego Rejestru Długów z powodu nieuiszczenia kary za jazdę bez biletu w środkach komunikacji miejskiej mają do spłacenia łącznie 417,8 mln zł. Choć na jedną osobę przypada przeciętnie około 1400 zł, to rekordziści są winni miejskim przewoźnikom nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Gigantyczny dług nie rozkłada się więc po równo nie tylko pod względem wysokości indywidualnych zobowiązań, ale też miejsca zamieszkania i wieku gapowiczów. Kto zatem najczęściej nie płaci za bilet w autobusie?

Wielkopolska, Śląsk i łódzkie - liderzy niechlubnego rankingu

Według informacji przekazanych przez KRD w czerwcu 2024 roku, największe zadłużenie mają mieszkańcy Wielkopolski. Ich łączny dług wynosi aż 132 mln zł. 50 tys. mieszkańców tego regionu musi spłacić średnio 2596 zł za jazdę bez biletu. W województwie łódzkim natomiast, dług wynosi 103 mln zł, a dotyczy ponad 63 tys. osób. Na Śląsku zadłużenie to prawie 65 mln zł. Powinno je spłacić 53,5 tys. mieszkańców regionu. Przeciętne zobowiązanie śląskiego gapowicza to około 1200 zł. 

Najmniejsze zadłużenie z powodu jazdy bez biletu mają mieszkańcy Podkarpacia, gdzie 1783 osoby muszą zwrócić łącznie 1,53 mln zł, co oznacza średnie zobowiązanie na poziomie 858 zł. Podobna sytuacja jest w Opolskiem i Lubuskiem.

Reklama

Najczęściej nie płacą młodzi dorośli

W rejestrze KRD odnotowanych jest 290,6 tys. pasażerów komunikacji miejskiej z całej Polski, którzy nie uregulowali swoich zobowiązań z tytułu kar za jazdę bez ważnego biletu. Długów najczęściej nie spłacają osoby w wieku 26-35 i 36-45 lat. Obie grupy łącznie liczące 155 tys. osób, mają do spłaty ponad 237 mln zł długów na rzecz miejskich przedsiębiorstw komunikacyjnych. 

Warto wiedzieć: Odwieczna walka w autobusach miejskich. Ustąpić czy nie?

Średnio muszą więc zapłacić około 1500 zł, ale rekordziści — dużo więcej. Kilka lat temu pewien mieszkaniec Poznania, miał do uregulowania blisko 126 tysięcy złotych za niezapłacone mandaty. Z kolei pasażer komunikacji miejskiej w Jastrzębiu- Zdroju nie zapłacił kary 130 razy i jest winien MZK ponad 20 tys. zł.

Młodzież w wieku od 18 do 25 lat i seniorzy mają znacznie niższe kwoty do oddania. W tej pierwszej grupie ogólna suma kar gapowiczów to "tylko" 32,6 mln zł z tytułu mandatów niezapłaconych przez prawie 35 tys. osób, z których każda jest winna przeciętnie 939 zł. Z kolei dług emerytów to ponad 17 mln zł, który rozkłada się na 15 tys. osób. Pamiętajmy jednak, że te dwie grupy korzystają z największej liczby zniżek i ulg przyznawanych pasażerom przez komunikację miejską.

Jak się tłumaczą z jazdy na gapę?

Według informacji podanych w raporcie z badania Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej "Gapowicze w komunikacji miejskiej 2023" aż 54 proc osób przyznaje, że choć raz otrzymały mandat za brak ważnego biletu. Najczęstszym deklarowanym powodem jazdy na gapę jest przeoczenie daty ważności biletu i zapominalstwo. Na drugim miejscu ankietowani wymienili pośpiech i brak czasu na zakup biletu. Z kolei prawie jedna trzecia wskazała na brak możliwości zakupu biletu za gotówkę jako powód nieuiszczenia obowiązującej opłaty za przejazd. 

Osoby w wieku 15-25 lat, którym zdarzyła się jazda na gapę w większości deklarują, że zapomniały o przedłużeniu lub kupnie biletu. Niepokojąco dużą grupę stanowią jednak młodzi ludzie, którzy przyznali, że jeżdżą nie płacąc, bo kontrole są rzadkie lub szkoda im pieniędzy na bilet.

Czytaj także: Bezpłatny transport w całej Polsce? Ekspert: Populizm, są lepsze pomysły

Czy gapowicze mogą uniknąć kary?

Zgodnie z polskim prawem mandat wystawiony za brak ważnego biletu przedawnia się już po roku. Przedawnienie nie obowiązuje jednak, jeśli w ciągu 12 miesięcy wierzyciel wystąpi do sądu o wystawienie nakazu zapłaty. Z tego przepisu korzystają coraz częściej organizatorzy transportu publicznego, by odzyskać choćby część pieniędzy straconych z powodu nieuiszczonych opłat za przejazd. Wezwanie do opłacenia mandatu za brak ważnego biletu oznacza dla dłużnika nie tylko kwotę znacznie wyższą niż początkowa kara, ale i możliwość zgłoszenia przez przewoźnika zadłużenia do egzekucji komorniczej. Z kolei wielokrotne podróże na gapę i uporczywe uchylanie się od płacenia kar może mieć bardzo poważne konsekwencje. W takiej sytuacji Kodeks wykroczeń przewiduje karę aresztu, ograniczenia wolności, albo grzywny.   

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama