Tak źle nie było od wojny. Polaków wkrótce czeka poważny problem
Z danych GUS wynika, że w 2022 roku w Polsce urodziło się 305 tys. dzieci. To najniższy wynik od zakończenia II wojny światowej. Niż demograficzny utrzymuje się od dłuższego czasu, a eksperci ostrzegają, że jeśli nie uda się odwrócić tej tendencji, Polskę może czekać społeczna i ekonomiczna katastrofa.
W 2022 roku w Polsce urodziło się 305 tysięcy dzieci, wynika ze wstępnych danych GUS. Dane te same w sobie trudno uznać za optymistyczne - to najniższa liczba urodzeń od czasu zakończenia II wojny światowej. Dodatkowo ponad 3 proc. noworodków to dzieci uchodźczyń, które przyjechały do Polski Ukrainy. Urodziły się nad Wisłą, ale czy zostaną w tym kraju na dłużej i staną się trwałą częścią społeczeństwa? Możemy mieć nadzieję, ale pewności już nie.
Więcej zgonów niż urodzeń
Od lat osiemdziesiątych liczba urodzeń w Polsce systematycznie spada. W okolicach 2015 roku wskaźnik zgonów przekroczył wskaźnik narodzin, a to oznacza, że nasze społeczeństwo nie tylko się kurczy, ale również starzeje. Od dawna nie udaje nam się również osiągnąć tzw. współczynnika zastępowalności pokoleń, wnoszącego ok, 2,5 dziecka na kobietę w wieku rozrodczym. W tej chwili na przeciętna Polkę przypada ok. 1,38 dziecka. Co więcej - jak wynika z badań CBOS, 42 proc. kobiet w Polsce nie ma dzieci i nie planuje ich mieć.
Uwaga, będzie problem. I to nie jeden
Eksperci ostrzegają, że kurczące i starzejące się społeczeństwo to poważny problem, z którego konsekwencjami wkrótce przyjdzie nam się zmierzyć. Do tych, które odczujemy najdotkliwiej należą:
- Niedobór pracowników (nie będzie kim zastąpić tych, którzy osiągną wiek emerytalny)
- Kwestia opieki nad seniorami ( wobec braku zadowalających rozwiązań instytucjonalnych w tym zakresie, obowiązek ten zwyczajowo brali na siebie młodsi członkowie rodzin).
- Rozchwianie systemu ubezpieczeń społecznych (liczba pracowników i odprowadzanych przez nich składek nie będzie w stanie zrównoważyć liczby beneficjentów)
- Depopulacja niektórych regionów Polski (wyludnianie się niewielkich ośrodków, w których dziś mieszkają głównie starsze osoby).
Dlaczego Polacy nie chcą mieć dzieci?
Niskie wskaźniki dzietności, nasuwają pytanie o przyczyny, dla których Polki i Polacy nie decydują się na zakładanie rodzin, a jeśli już - robią to w późniejszym wieku niż ich rodzice i coraz częściej poprzestają na jednym dziecku.
W tym przypadku trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Pobłażliwie i stereotypowo, decyzje młodych ludzi zwykło się tłumaczyć egoizmem i brakiem dojrzałości.
Stwierdzenia to jest jednak tyle popularne, co nieznajdujące potwierdzenia w badaniach. W ankietach młodzi ludzie deklarują, że nie planują rodzicielstwa lub odkładają decyzję o założeniu rodziny z uwagi na niestabilna sytuację finansową, zawodową i mieszkaniową.
Do tych czynników w ostatnich latach dołączył jeszcze jeden argument - lęk, związany w zaostrzeniem ustawy antyaborcyjnej. Po zaostrzeniu przepisów i usunięciu przesłanki o możliwości przerywania ciąży w wyniku wad płodu, wiele kobiet zaczęło postrzegać ciążę, jako wyjątkowo ryzykowną decyzję.
Pieniądze nie wystarczą
Polek do posiadania dzieci nie zachęcił również program "500+". Jak widać dodatek finansowy (choć dla wielu posiadających już dzieci rodzin okazał się spora pomocą), nie był w stanie zrównoważyć wskazanych wcześniej argumentów.
Dodatkowo, państwo zdaje się nie zdawać egzaminu na innych, związanych polityka prorodzinną polach, takich jak opieka żłobkowa i przedszkolna, standardy opieki okołoporodowej, wsparcie dla rodziców niepełnosprawnych dzieci, jakość nauki i opieki szkolnej itd. Nie pomaga również oficjalna, rządowa narracja, dotycząca rodzicielstwa, w której wciąż pobrzmiewają anachroniczne, patriarchalne tony.
Do wszystkich tych aspektów w ostatnim czasie dołączyła jeszcze niepewność, zwiazana z wojną w Ukrainie, a w dłuższej perspektywie - lęk przed zmianami klimatycznymi.
W obliczu takiej wyliczanki, odwrócenie spadkowego trendu demograficznego wydaje się niemal niemożliwe. Z drugiej - są w Europie kraje, takie jak Czechy czy Francja, które z demografią nie mają większych problemów. Może warto byłoby wziąć z nich przykład nie tylko w kwestii administracyjnych rozwiązań, ale również narracji, dotyczącej rodzicielstwa?