Reklama

Tam katastrofa klimatyczna już się zaczęła

Mieszkańcy ogarniętej kryzysem Somalii cierpią z powodu postępujących zmian klimatycznych. Jak zawsze tam, gdzie są kłopoty z dostępem do wody, a tysiące ludzi zostaje zmuszonych do opuszczenia domów, z pomocą rusza Polska Akcja Humanitarna. Koniec roku szkolnego jest doskonałą okazją, by włączyć się w ich działania wraz z całą klasą. O sytuacji w Somalii i akcji "Zamiast kwiatka niosę pomoc" opowiada Joanna Pankowska z PAH.

Izabela Grelowska, Styl.pl: Dlaczego pomoc w Somalii jest tak bardzo potrzebna?

Joanna Pankowska, PAH: - Somalia jest krajem będącym od wielu lat w skomplikowanym kryzysie humanitarnym, w którym wiele czynników nakłada się na siebie. W ostatnich latach, a w tym roku szczególnie, ten kryzys jest dodatkowo pogłębiony przez zmiany klimatu. To jest coś, na co mamy bezpośredni wpływ. My przyczyniamy się do tych zmian w dużo większym stopniu niż Somalijczycy. Przeciętny mieszkaniec Somalii produkuje 25 razy mniej CO2 niż przeciętny mieszkaniec Polski, ale o wiele bardziej cierpi z powodu zmian klimatycznych. Chcielibyśmy zwrócić uwagę na to, że nasze codzienne wybory mają bezpośredni wpływ na życie ludzi w Somalii.

Reklama

 A jak konkretnie zmiany klimatyczne wpływają na życie ludzi w Somalii?

- W Somalii występują cztery pory roku. Są to naprzemiennie pory suche i deszczowe. Przez zmiany klimatu ten cykl został zaburzony i teraz na zmianę, a czasami nawet równolegle, występują susze i powodzie. To powoduje, że ludzie nie mają wody do zaspokojenia podstawowych potrzeb, ale brakuje jej też dla rolnictwa i dla zwierząt. Z powodu często występujących powodzi ludzie muszą uciekać ze swoich domów. Duża część populacji przebywa w obozach dla osób wewnętrznie przemieszczonych, czy jak się potocznie mówi, dla uchodźców wewnętrznych, ponieważ ich domy są zalane wodą.

Kiedy tak ogromne społeczności muszą się nagle przemieszczać, to miejsca, do których docierają, nie są na to przygotowane. Nie ma tam infrastruktury, warunki są trudne.

W takich miejscach pomaga Polska Akcja Humanitarna?

- Tak. W takich miejscach często budujemy infrastrukturę wodną lub zabezpieczamy inne potrzeby podstawowe na miejscu. Odbudowujemy też infrastrukturę tam, gdzie została zniszczona, a gdzie te osoby będą wracać po powodzi. Budujemy studnie głębinowe i inne urządzenia, które w przyszłości spowodują, że straty będą mniejsze.

Działacie w Somalii od dłuższego czasu. Jakie jeszcze działania prowadzi tam PAH?

-  W Somalii jesteśmy długo, ponieważ występuje tam pogłębiający się bardzo złożony kryzys. PAH skupia się na działaniach wodno-sanitarnych. To przede wszystkim dostarczanie wody, budowa toalet, edukacja higieniczna. Ludzie, którzy żyją w warunkach, gdzie wody jest zawsze za mało, stają na co dzień przed trudnymi wyborami, do czego ją wykorzystać. Nierzadko inne, pilniejsze potrzeby wygrywają z częstym myciem rąk. Jednak odpowiednia higiena może zapobiegać rozprzestrzenianiu się bardzo wielu chorób. Dlatego w miejscach, gdzie np. jest wybudowana nowa studnia i został zapewniony stały dostęp do wody, prowadzimy działania edukacyjne dotyczące higieny i zapobiegania chorobom.

Najważniejszym priorytetem dla nas jest zapewnienie ludziom wody. Ważna jest także woda do nawadniania pól i napojenia zwierząt. Często odbudowujemy infrastrukturę wodną przy instytucjach publicznych takich jak szpital czy szkoła.  Działamy też, aby ograniczać negatywne skutki zmian klimatu, m.in. wzmacniając brzegi rzek, budując śluzy wodne, naprawiając zniszczone kanały irygacyjne na polach.

Ważne są dla nas również działania edukacyjne tu, w kraju. Potrzebne są środki, żeby odbudowywać infrastrukturę wodną i prowadzić konkretne działania w Somalii, ale świadomość tego, że gdzieś na świecie są kryzysy humanitarne, także jest ogromną częścią pomocy, niezbędną do tego, żeby coś się zmieniło.

Akcja "Zamiast kwiatka niosę pomoc", w ramach której nauczyciele zachęcają swoich uczniów, żeby zamiast kupować kwiaty na zakończenie roku szkolnego, przeznaczyli pieniądze na zbiórkę, również ma taki wymiar edukacyjny.  Może pani opowiedzieć więcej o tej akcji?

- To jest akcja, do której zapraszamy już po raz szósty. Tym razem w bardzo szczególnym roku szkolnym, kiedy przekonaliśmy się, że w szkole oprócz lekcji ważne są także relacje. Często zrobienie czegoś wspólnie, jako grupa, może być większą wartością i podziękowaniem, niż kupienie przysłowiowego kwiatka lub bombonierki.

Zachęcamy nauczycielki i nauczycieli, by zgłaszali się do akcji i razem ze swoimi klasami, by wspólnie na koniec roku okazać sobie wdzięczność, robiąc coś dobrego i pomagając innym, a przy okazji budując poczucie wspólnoty.

Osoby, które się do nas zgłoszą, otrzymają materiały promocyjne oraz edukacyjne, przy pomocy, których można przeprowadzić lekcję zarówno o Somalii, jak i o pomocy humanitarnej. Następnie na koniec roku szkolnego grupa zbiera fundusze, które zostaną przekazane konkretnie na pomoc w Somalii. Zbiórki można robić zarówno fizycznie w szkołach, jak i przez internet (przez platformę PAH pomagamy.pl) lub w formie kiermaszu gadżetów PAH. Ważne jest też, żeby przy okazji porozmawiać z uczniami i uczennicami i o sytuacji w Somalii, i o tym, czym jest pomoc humanitarna. Do tego zachęcamy i wysyłamy materiały, wśród których jest film dokumentalny Jarosława Kuźniara "Terra Somalia", odczarowujący nieco wizerunek tego kraju i pokazujący, jak ludzie żyją tam na co dzień.

W jaki sposób można przyłączyć się do akcji?

- Na naszej stronie można znaleźć wszystkie informacje oraz krótki formularz, w którym trzeba podać dane kontaktowe, abyśmy mogli wysłać materiały.

Czy tylko nauczyciele mogą zgłaszać grupy?

- Inicjatywa może wyjść z różnych stron, ale do wypełniania formularzy zachęcamy nauczycieli i nauczycielki, by mieć pewność, że rezygnacja z kwiatów na rzecz akcji to jest ich dobrowolna decyzja.

Chcielibyśmy uniknąć sytuacji, gdzie osoby chcące otrzymać kwiaty, które przecież im się należą za ich ciężka pracę, zostały tego pozbawione. Jeśli jednak ktoś uzna, że zamiast kwiatów woli pomaganie, może się do nas zgłosić, a później dać sygnał swojej grupie: uczniom i uczennicom, bądź rodzicom, że taka akcja jest organizowana.

Zachęcamy też do udziału osoby pracujące w bibliotekach, domach kultury i innych instytucjach, które obchodzą koniec roku szkolnego.

Czy można zgłaszać wszystkie klasy, czy może są jakieś ograniczenia wiekowe?

- Nie ma ograniczeń. Mamy materiały edukacyjne zarówno dla najmłodszych klas jak i dla tych starszych. W młodszych klasach w kwestiach zbiórek oczywiście warto komunikować się z rodzicami.

Wspomniała pani, że to szósta edycja akcji. Jakie są wasze dotychczasowe doświadczenia? Czy nauczyciele chętnie przystępują do zbiórki?

- Warto podkreślić, że cała inicjatywa wyszła ze strony nauczyciela. Pan Krzysztof Poniechowski ze Szczecina zwrócił się do nas w 2015 roku z pomysłem na tę akcję. Głośne w tym czasie trzęsienie ziemi w Nepalu oraz jego skutki wywarły na tym nauczycielu tak silne wrażenie, że stwierdził, że warto by było obchodzić zakończenie roku szkolnego pomagając. W pierwszym roku w akcji wzięło udział ponad 200 szkół i udało nam się zebrać 200 000 zł, które zostały przeznaczone na odbudowę konkretnej szkoły w Nepalu. W kolejnych latach było różnie.

Wyniki takich akcji są bardzo uzależnione od tego, na ile jakiś kryzys humanitarny jest nagłośniony w mediach i na ile ludzie zdają sobie sprawę z potrzeb. Jednak co roku mieliśmy kilkaset zgłoszeń.

W tym roku wybraliśmy Somalię, bo jest ona w świadomości Polaków bardzo nieobecna. Chcemy zwrócić uwagę na to, co dzieje się w tym kraju. Chcemy też by uczniowie dostrzegali relację między sytuacją w Somalii, a kryzysem klimatycznym.

 O zmianach klimatu często mówimy w wymiarze lokalnym, jako o czymś, co w przyszłości może się wydarzyć w Polsce. Ale kryzys klimatyczny dzieje się już, teraz.  I każdego dnia bardzo realnie wpływa na ludzi w innych częściach świata. Chcemy na to zwrócić uwagę. 


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy