Reklama

Ucieczka to nie problem dziecka. To problem całej rodziny

Ucieczka z domu nigdy nie jest dla osoby małoletniej łatwa, ale powrót jest jeszcze gorszy /123RF/PICSEL

Kiedy rodzice orientują się, że dziecko mogło uciec z domu, w pierwszym odruchu wystawiają apel o jego poszukiwanie w mediach społecznościowych - to błąd! O tym, jak skutecznie prowadzić poszukiwania i jak nakłonić nastolatka do powrotu, mówią Nina Jaszewska i Iga Ore-Ofe z Fundacji Zaginieni.

Agnieszka Łopatowska, Styl.pl: Szacuje się, że rocznie ginie około czterech tysięcy nastolatków. Ilu z nich udaje się znaleźć tego samego dnia, a ilu znika na dłużej?

Nina Jaszewska, prezes zarządu Fundacji Zaginieni: - Policyjne statystyki, bo tylko na takie się powołujemy, są bardzo optymistyczne. 95 proc. małoletnich uciekinierów wraca do domu w ciągu właściwie kilku-, kilkunastu godzin.

Kiedy dziecko znika z domu, rodzice najczęściej najpierw wystawiają apel o jego poszukiwania w mediach społecznościowych. Mówicie, że to błąd. Dlaczego?

Reklama

Iga Ore-Ofe, wiceprezes zarządu Fundacji Zaginieni: - Policja jest od tego, żeby przyjąć zgłoszenie zaginięcia i prowadzić poszukiwania. Więc pierwsze miejsce, do którego rodzice powinni się udać, to komisariat. Media społecznościowe działają, i to dość dobrze, nawet dużo lepiej w przypadku nastolatków niż zaginionych osób dorosłych. Kiedy ucieka moda osoba, zazwyczaj środowisko, w którym się obraca, wie, co się wydarzyło. Znajomi znali jej plany albo wiedzą, gdzie przebywa. Informacja, że ucieczka została zgłoszona na policję często sprawia, że młodzi ludzie wystraszą się i zaczynają mówić.

- Dając ogłoszenie w internecie musimy pamiętać, żeby nie sprawić nim więcej kłopotów niż pożytku. Weźmy przykład: publikujemy zdjęcie młodej dziewczyny, która uciekła. Powiedzmy, że była zakochana. To się bardzo często zdarza: nieszczęśliwa miłość, rodzice nie akceptują tego związku i tak dalej. Pod zdjęciem ludzie komentują jak ona wygląda, jakie sprawia wrażenie, mówią rodzicom, co powinni jej zrobić kiedy wróci do domu. W sieci działają grupy samozwańczych detektywów, które bardzo dużo piszą o życiu prywatnym tej dziewczyny. Zagłębiają się w relacje rodzinne i wyciągają je na widok publiczny. Należy pamiętać, że takie posty mają zasięgi liczony nawet w milionach odsłon. Dziewczyna mogąca mieć depresję, myśli samobójcze, znajduje się w sytuacji, w której pół Polski komentuje jej wygląd. Nastolatkowie są dużo  wrażliwsi na hejt w internecie, niż dorośli, którzy potrafią obie z nim lepiej poradzić. Nie będzie jej łatwo wrócić do domu, bo sprawa już poszła za daleko. Poszukiwanie przez media społecznościowe jest skuteczne, ale trzeba to umieć robić tak, żeby nikogo nie skrzywdzić.

NJ: - Ucieczka z domu nigdy nie jest dla osoby małoletniej łatwa. Ona wie, czego się boi, wie dlaczego ucieka i podążając za swoimi myślami, obawami, tworzy rodzaj psychologicznej stabilizacji. Natomiast powrót, często związany ze wstydem - przed rodziną, znajomymi, wyjściem na jaw różnych problemów - w rodzinie, emocjonalnych, w związkach, to całkowity brak stabilizacji, nieprzewidywalność. Jeśli nie pomożemy jej stworzyć warunków do komfortowego powrotu, będzie jej bardzo ciężko to zrobić.

Jakie są najczęstsze powody ucieczek?

NJ: - Przede wszystkim wszelkie aspekty emocjonalne życia młodych ludzi. Miłość - nieszczęśliwe, nieakceptowane przez rodzinę zakochanie. Związane z rodzicami: nieodpowiednie wychowanie, brak bliskich relacji, rozwód. Niepowodzenia w szkole. Zdarzają się też ucieczki pod wpływem środowiska: okazja wyjazdu, obietnica lepszego, wolnego życia. Bardzo często są to też ucieczki z ośrodków opiekuńczo-wychowawczych.

IO-O: - Znam przykład ośrodka, z którego dzieciaki uciekały nagminnie, i to zawsze te same osoby. Najczęściej skuszone wizją wyjazdu do innego kraju, w celu podjęcia pracy - mniej lub bardziej legalnej. Często w tych przypadkach wchodzą w grę narkotyki, prostytucja, koledzy, imprezy. Nigdy się nie zdarzyło, żeby dziecko uciekło do swojego domu.

NJ: - Wśród ucieczek z placówek wychowawczych istotną część stanowią tzw. ucieczki wspólne, czyli inicjowane przez dwie osoby z danego ośrodka. Zdarza się tak na przykład kiedy ktoś opuszcza go ze względu na wiek i stwarza warunki do ucieczki swojej miłości poznanej w ośrodku, by spróbowali żyć razem poza murami.

Uczniowie wracają do szkół pod koniec trudnego roku szkolnego. Będzie więcej ucieczek?

NJ: - Mamy dość negatywną wizję, co może się zdarzyć w związku z tym. Sytuacja, w której się znajdujemy, jest bez precedensu w życiu większości z nas. Mamy ogromny kryzys społeczny, więzi międzyludzkich, zdrowia psychicznego. Nie zadbaliśmy w ogóle o bezpieczeństwo psychiczne obywateli i ich opiekę psychologiczną. Abstrahując od tego, że nie zadbaliśmy o taką pomoc dla osób chorych na COVID-19 i ich bliskich czy dla pracowników medycznych. Czas izolacji i zamknięcia w domach w rodzinach czy innych jednostkach społecznych, które się źle miały wcześniej, jeszcze pogorszył sytuację. Statystyki samobójstw, przestępstw, ataków fizycznych, przemocy domowej wzrastają. Kiedy ograniczenia się poluzują, zdarzy się okazja, żeby w końcu się uwolnić. Jedynym wyjściem dla osób, które na to czekają, będzie ucieczka. Mogą zgłosić się na policję i trafić do placówki opiekuńczej albo domu dziecka, ale to nie jest w ich mniemaniu odpowiedź na ich problemy.

IO-O: - Pandemia w żaden sposób ucieczek nie ograniczyła. Podczas pierwszego lockdownu było czuć, że zaginięć było mniej, ale szybko statystyki wróciły do poprzedniego poziomu. Kogoś, kto myślał o ucieczce, pandemia nie powstrzymała. Młodzi ludzie bardziej przejmują się tym, że mama zabrała im telefon niż zagrożeniem epidemicznym. Teraz zrobiło się cieplej i już zaczęło napływać coraz więcej zgłoszeń zaginięć nastolatków.

Co zrobić, kiedy zorientujemy się, że dziecko zaginęło i jak bezpiecznie sprowadzić je do domu - czytaj na następnej stronie >>>

Czy rodzice orientują się teraz szybciej, że dziecko zniknęło?

NJ: - Nie zauważyłam takiej tendencji. Muszę przyznać, że zgłoszenia zaginięcia, może dzięki temu, że społeczeństwo jest coraz bardziej wyedukowane i wie, że teoria o odczekaniu 24 czy 48 godzin jest mitem, spływają coraz szybciej. Jeśli coś nas niepokoi i są przesłanki, że ktoś zaginął, możemy to od razu zgłosić, a policja nie ma prawa nam tego odmówić. 

IO-O: - Rodzice szybciej zgłaszają zaginięcie dziecka niż zgłasza się zaginięcie dorosłego. Dorośli mogą mieć znajomych, u których przenocują, nie muszą mówić, o której wrócą do domu, nie muszą się tłumaczyć ze swoich podróży, więc trudniej jest się zorientować, że coś się mogło przydarzyć. Rodzice bardziej zwracają uwagę na to, czy dziecko wróciło na czas, niż czy miało jakieś kłopoty i co wiedzą na jego temat. Często zaginięcia obnażają ogromne braki wiedzy na temat własnego dziecka.

Na przykład trudno jest określić, w co było ubrane w danym dniu.

IO-O: - Też. Żeby mieć rozpoznanie sytuacji, w jakikolwiek sposób pomóc, musimy wiedzieć jakie rodzina miała ze sobą relacje - to oczywiście zostaje między nami. Musimy wiedzieć, gdzie możemy szukać tego młodego człowieka, z kim trzeba o tym porozmawiać. Na tym etapie często widać, że brakowało podstawowej komunikacji i były luki w relacjach między rodzicami a dzieckiem.

Kiedy czujemy, że stało się coś złego, jak postępować krok po kroku?

NJ: - W pierwszej kolejności trzeba od razu iść na policję. Zgłoszenie można wycofać, przyjść z dzieckiem na komendę, powiedzieć, że się odnalazło. Ale jakakolwiek zwłoka może działać na szkodę. Przekazać policji jak najwięcej informacji o okolicznościach zaginięcia: godzina, miejsce, kto widział dziecko ostatni, wygląd dziecka, ubiór, czy bierze leki, czy miało przy sobie telefon, portfel z dokumentami, znaki szczególne (pieprzyki, blizny, tatuaże). Dobrze jest wiedzieć czy miało pieniądze i ile, co pozwoli określić przez jaki czas sobie poradzi. Jaki był stan psychiczny dziecka. Przynieść zdjęcia, najlepiej dwa: twarzy z bliska i postury. Trzeba pamiętać, że nie musimy zgłaszać zaginięcia w miejscu zameldowania, ale w najbliższej jednostce.

IO-O: - Od tego, w jaki sposób zgłosimy zaginięcie, zależy jaki zostanie nadany mu poziom. Są trzy poziomy poszukiwań - w pierwszym policja prowadzi działania w terenie, bo występuje realne zagrożenie życia lub zdrowia, a w poziomie trzecim tak naprawdę nie dzieje się nic. Trzeba przedstawić sprawę policjantom w taki sposób, żeby mieli ogląd czy jest to ucieczka świadoma, czy osoby leczącej się na depresję, która może próbować popełnić samobójstwo. Czas jest ogromnie ważny.

Prawdą jest, że każda kolejna ucieczka klasyfikowana jest od razu na pozom drugi lub nawet trzeci?

NJ: - Tak. Pierwsze zaginięcie osoby do 15. roku życia zawsze jest kwalifikowane do poziomu pierwszego, drugie i kolejne już nie, chyba że są przesłanki do zagrożenia zdrowia, wolności lub życia. Małoletni już po pierwszej ucieczce może stanąć przed sądem rodzinnym lub dla nieletnich i może mu zostać przydzielony kurator. Kolejna ucieczka grozi nawet umieszczeniem w ośrodku wychowawczym.

Później warto zgłosić się także do waszej fundacji.

NJ: Można to łatwo zrobić przez naszą stronę Fundacji Zaginieni, gdzie znajduje się formularz zgłoszenia, w którym wpisywane są praktycznie takie same informacje jak te dla policji, dodaje się tam również zdjęcie. Trzeba jeszcze przekazać dane funkcjonariusza prowadzącego sprawę, bo będziemy utrzymywać z nim stały kontakt.

IO-O: - Jeśli trzeba komuś pomóc na tym etapie, robimy to, później weryfikujemy informacje i publikujemy wybrane na stronie tworząc miniplakat osoby poszukiwanej.

NJ: - Naszą działalność możemy rozdzielić na pomoc rodzinie oraz samemu zaginionemu. Rodzinie pomagamy poprzez bezpłatne konsultacje psychologiczne. Mamy zespół kilkunastu fantastycznych ludzi świadczących taką pomoc - są to albo psychologowie, albo studenci ostatniego roku psychologii klinicznej. Każda osoba, nie tylko ta, która kiedykolwiek doświadczyła zaginięcia, może skorzystać z ich porady. Na taką pomoc składa się cykl 11 bezpłatnych spotkań. Udzielamy też darmowych wskazówek prawnych. Jesteśmy do dyspozycji 24 godziny na dobę. Nasza praca nie kończy się w momencie odnalezienia, szczęśliwego bądź nie. Jesteśmy dostępni do kiedy będzie taka potrzeba.

- Jeśli chodzi o pomoc samym zaginionym, żeby mogli zostać odnalezieni - nie chcę wchodzić w szczegóły, bo to nasze wypracowane przez lata metody - ale w skrócie: współpracujemy z prywatnymi detektywami, rozbudowujemy ich siatkę w całej Polsce. Są gotowi w każdej chwili ruszyć w swój teren, rozpytywać, sprawdzać informacje, weryfikować wszelkie tropy. Mamy też dział bezpieczeństwa, który w naszym imieniu prowadzi działalność operacyjną. Wśród naszych psychologów działa zespół profilowania osób zaginionych. Oprócz tego oczywiście prowadzimy podstawowe działania, jak kolportaż ulotek i plakatów czy rozmawianie ze świadkami oraz kontakt z mediami.

Jak rodzice powinni się zachować, kiedy dziecko się odnajdzie?

IO-O: - Kiedy dziecko wraca do domu, radzę rodzinom, żeby wszyscy najpierw się wyspali, najedli, odpoczęli i uspokoili. I dopiero zaczęli rozmawiać po kilku godzinach. Każdemu to zrobi dobrze. Jeśli rodzic nakrzyczy na dziecko, pogorszy sytuację, bo ono pomyśli, że mogło nie wracać. Za każdą ucieczką stoi jakiś problem, trzeba go zidentyfikować i sprawić, żeby relacje się odbudowały, a ucieczka nie powtórzyła. Trzeba go rozwiązać, a krzykiem niczego jeszcze nie rozwiązaliśmy. Warto dowiedzieć się, co jako rodzic zrobiliśmy źle, czy jest coś, o czym nie wiemy, czy ktoś nasze dziecko krzywdzi. Musimy zacząć się poznawać na nowo. To nie jest problem dziecka, że uciekło. To problem całej rodziny.

Zanim to się stanie - jak się zorientować, że dziecko może próbować uciec?

NJ: - Są różne przesłanki ku temu, że dziecko może chcieć uciec i różnie należy na nie reagować. Podstawową, ale którą można wielorako interpretować, jest pogorszenie jego stanu emocjonalnego. Zróbmy wszystko, żeby dziecko uzyskało profesjonalną pomoc psychologa lub psychoterapeuty. To jest bardzo ważne i nadal, nad czym ubolewam, często w naszym społeczeństwie traktowane jako temat tabu, a jest podstawą. Trzeba zwrócić uwagę na ubrania przygotowane od dłuższego czasu, bagaż.

- Kiedy zorientujemy się, że dziecko może próbować uciec, rozmowa jest kluczem do wszystkiego. Tylko nie chodzi o postawienie zarzutów, że ma tak dobrze w domu, my się tak staramy, ciężko pracujemy, żeby miało wszystko, co chce. Warto zapytać co mu jest, zapewnić: "Jestem tutaj dla ciebie, masz prawo się źle czuć, ale cię kocham i chcę wiedzieć jak ci pomóc". Bardzo ważne jest traktowanie nastolatka jak człowieka, to brzmi okropnie, ale często traktowane są jak dzieci, które nic nie rozumieją i nie mają prawa do swoich uczuć.

IO-O: - Zwracamy uwagę na to, żeby nie okłamywać dzieci. To dotyczy tak samo malutkich, którym wmawiamy, że przynosi je bocian, jak i 13-latków, z którymi rozmawiamy o seksie czy narkotykach. To, jakiego nastolatka będziemy mieli, zależy od tego, jak rozmawialiśmy z dzieckiem. Oczywiście dopasowując słowa do jego wieku.

NJ: - Naprawdę warto być źródłem informacji dla swojego dziecka, istotnych dla jego życia, rozwoju i świadomości. Przyczyn zaginięć jest nieskończenie wiele, może być na przykład to, że nie jesteśmy szczerzy z naszym dzieckiem. Nie zawsze wynika to ze złych intencji, bo chcemy je chronić albo to kwestia naszej słabości, wstydu, lęku przed otwartością. Pozornie niezwiązany z kwestią zaginięć problem może stać się ich powodem.

Rozmawiała: Agnieszka Łopatowska

***

Zobacz również:

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy