Więcej niż goście – to rodzina! Święta w polskich domach coraz częściej są międzynarodowe
Materiał promocyjny
Przy świątecznym stole od zawsze szukaliśmy wspólnego języka, ale raczej w przenośni. Wyciszaliśmy rodzinne spory i celowaliśmy w porozumienie mimo odmiennych poglądów. Nieważne, czy w grę wchodziło dogadanie się z dawno niewidzianym kuzynem, czy próba zrozumienia młodszych pokoleń z ich nowoczesnym spojrzeniem na świat. Najważniejsze było pojednanie. Dziś poszukiwanie wspólnego języka nabrało dosłownego wymiaru. Coraz częściej problemem staje się bowiem bariera komunikacyjna. Nie musi to jednak być kłopot, o ile wcześniej zaopatrzymy się w pewien niepozorny gadżet.
Wigilijny stół w Polsce jeszcze dwie, trzy dekady temu był miejscem rodzinnych spotkań ściśle osadzonym w tradycji. Dziś wśród gości coraz częściej pojawiają się osoby z różnych zakątków świata: zięć z Norwegii, francuscy teściowie, wnuki urodzone na obczyźnie... W takich chwilach zdajemy sobie sprawę, że święta to coś więcej niż wspólny posiłek, kolędowanie i dzielenie się opłatkiem. To szansa na budowanie mostów ponad kulturami, ale... No właśnie, tutaj pojawia się "ale", czyli bariera językowa.
Święta w Polsce coraz bardziej międzynarodowe
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, liczba małżeństw zawieranych przez Polaków z obcokrajowcami w Polsce stale rośnie: w 2023 roku było ich ponad 5 tysięcy[1]. Z kolei dane z Narodowego Spisu Powszechnego 2021 pokazały, iż około 1,5 miliona Polaków mieszka czasowo za granicą, a blisko 92 proc. z nich przebywa tam dłużej niż 12 miesięcy[2]. Co to wszystko oznacza w praktyce?
Z jednej strony to, że Polacy obecnie regularnie wchodzą w związki z obcokrajowcami. Z drugiej - że zapraszają na święta bliskich z zagranicy. Efekt jest oczywisty: wspólne chwile i tradycyjne opowieści przy stole nabierają zupełnie nowego charakteru - stają się wyzwaniem i lekcją komunikacji między kulturami. Nie zawsze zaproszeni goście rozumieją język polski, a my angielski bądź dowolny inny.
Bariera językowa? Nie przy wigilijnym stole!
Czy to rzeczywiście trudność nie do przeskoczenia? Jak pokazują historie trzech bohaterów, o których za moment opowiemy - nie. Wystarczy bowiem odrobina otwartości, garść kreatywności i szczypta technologii, by święta stały się niezapomnianym przeżyciem dla absolutnie każdego.
O jakiej technologii mowa? Chodzi o produkt polskiej firmy, która od 15 lat specjalizuje się w tworzeniu elektronicznych tłumaczy, w tym urządzenia Vasco Translator V4. To poręczny i intuicyjny w obsłudze gadżet, którego główną funkcją jest tłumaczenie głosu. Ale to nie wszystkie jego możliwości - Vasco Translator poradzi sobie z tłumaczeniem zdjęć (np. gazety czy menu w restauracji) czy tekstu. Dzięki bezpłatnemu i nieograniczonemu dostępowi do internetu, sprawdzi się w każdej sytuacji. Zapytaliśmy Artura, Kamilę i Andrzeja, jak sprawdza się w praktyce.
"Na początku była cisza"
Artur, nauczyciel informatyki z Warszawy i fan technologicznych nowinek, w ubiegłym roku zorganizował Wigilię dla całej rodziny. Przy stole zasiedli między innymi jego syn Kuba z żoną Claire oraz jej rodzice z Paryża. Było to zupełnie nowe doświadczenie dla wszystkich. - Cóż, na początku była cisza - wspomina Artur. - Obawiałem się tego i wcześniej się przygotowałem. Nie chciałem polegać na smartfonowych translatorach, jakoś im nie ufam. Chciałem czegoś pewniejszego - tłumaczy.
- W internecie trafiłem na tłumacz Vasco, a moją uwagę przykuła informacja o wyjątkowo wysokiej jakości tłumaczenia. Z tego, co pamiętam, mowa była o 96-procentowej dokładności i zastosowaniu bodaj 10 różnych silników tłumaczeniowych. I rzeczywiście, kiedy sięgnęliśmy po Vasco Translator, szybko przełamaliśmy pierwsze lody. A później rozmowa potoczyła się jakby sama. O czym rozmawialiśmy? Głównie o świątecznych tradycjach. Pamiętam do dziś, jak mama Claire powiedziała, że czuje się u nas jak we własnym domu - dodaje.
"Erik cały czas się uśmiechał, ale niewiele mówił"
Podobnie zeszłoroczną Wigilię wspomina mieszkająca w Krakowie Kamila. Jak tłumaczy, nigdy nie przypuszczała, że jej córka Marta przywiezie na święta narzeczonego z Norwegii. - Liczyłam raczej na prezenty. Ale narzeczony też w sumie może być - śmieje się. - W końcu najważniejsze jest to, by córka była szczęśliwa - dodaje.
- Erik, narzeczony Marty, cały czas się uśmiechał, ale niewiele mówił. Miałam wrażenie, że nie może odnaleźć się w nietypowej dla siebie sytuacji. Ja nie znam norweskiego, a Erik angielskiego. Wyjściem z tej niezręcznej sytuacji okazał się Vasco Translator V4. Zadziałało! Ostatecznie narzeczony córki tak bardzo się nakręcił, że ni stąd, ni zowąd zaczął śpiewać norweskie piosenki świąteczne przetłumaczone na polski. Słabo mu szło to śpiewanie - śmieje się Kamila.
"No i ostatecznie sobie pogadaliśmy"
Andrzej, emeryt z Poznania, na ubiegłoroczną Wigilię czekał z niecierpliwością. Jak podkreśla, od zawsze był to dla niego wyjątkowy czas, ale tym razem wspólne chwile przy stole zapowiadały się... nietypowo. Po raz pierwszy świąteczny czas miał bowiem spędzić z wnukiem Tomem, który urodził się w Wielkiej Brytanii. Tom, choć do pewnego stopnia rozumiał polski, miał trudności z mówieniem.
- Wymyśliłem chytry plan - wspomina z uśmiechem Andrzej. - Przez całą Wigilię bez przerwy mówiłem do wnuka, mając ubaw z tego, że większości nie rozumie. Strasznie dziwne miny robił! A mówiłem do niego dosłownie cały czas. Wiedziałem, że pod choinką czeka na niego prezent: Vasco Translator. I jak w końcu go znajdzie, pogadamy już na poważnie.
- I tak też się stało. Trochę obawiałem się, że nie poradzimy sobie z obsługą. W końcu on jest jeszcze dzieckiem, a ja starszym panem, ale okazało się to łatwiejsze niż przypuszczałem. Korzystanie z tego niewielkiego gadżetu jest naprawdę proste. No i ostatecznie sobie pogadaliśmy. Piękne chwile - dodaje Andrzej.
Choć pod choinką znaleźć możemy wiele cennych prezentów, najcenniejszą rzeczą pozostają więzi rodzinne. Rodziny stają się dziś jednak w coraz większym stopniu międzynarodowe, co buduje granice, z którymi musimy się zmierzyć - czy to kulturowe, czy językowe, czy też dosłowne. Dzięki gadżetom tłumaczeniowym, pozwalającym na precyzyjne przekładanie słów, jest to nie tyle możliwe, co po prostu łatwiejsze i wygodniejsze. Pokazują to historie naszych bohaterów. Zacytujmy raz jeszcze Andrzeja: "Piękne chwile".
[1] https://obserwatorgospodarczy.pl/2024/09/30/polacy-coraz-czesciej-zenia-sie-z-cudzoziemkami/
[2] https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/ludnosc/migracje-zagraniczne-ludnosci/informacja-o-rozmiarach-i-kierunkach-emigracji-dlugookresowych-w-latach-2017-2022,18,1.html
Materiał promocyjny