Wolę ognisko od balu
Była Pierwsza Dama zdradza, jak powita Nowy Rok i wspomina bale z czasów prezydentury męża. Prowadząca "Lekcję stylu" doradza też, w co się ubrać na sylwestra.


Krawat, muszka, elegancka suknia czy "mała czarna" - w co się ubrać na sylwestra?
- Wszystko zależy od tego, gdzie i z kim się wybieramy. Jeśli spotykamy się w gronie przyjaciół, umawiamy się co do stroju. Zazwyczaj ubieramy się elegancko, bo to wyjątkowa okazja. Panie często zakładają długie suknie, panowie garnitury. Jeśli ustalimy, że idziemy w smokingach, to koniecznie zakładamy lakierki i pas do smokingu.
A jeśli ktoś spędza noc sylwestrową w plenerze, przy ognisku?
- Wtedy ubieramy się mądrze. Wkładamy ciepłe majty i porządne buty. Bardzo lubię takiego sylwestra i parę razy go przeżyłam. Także w czasach prezydentury mojego małżonka. Spędzaliśmy ten czas w ośrodku pod Warszawą, w towarzystwie rodziny i znajomych i było cudownie. Totalny luz! Wszyscy nosili norweskie swetry i ciepłe buty, były sztuczne ognie, ognisko, pieczona kiełbasa. A w Nowy Rok kulig. Pamiętam też ogromnego sylwestra, przejście z 2000 roku do 2001 roku, w Pałacu Prezydenckim, z fajerwerkami.
Jako Pierwsza Dama uczestniczyła pani też w licznych balach, nie tylko sylwestrowych.
- W balach nie tak często. To zupełnie nie moja bajka. Nie lubię tego typu spotkań. Najbardziej cenię sobie sylwestra w towarzystwie tych, których kocham. Wolę usiąść przy trzeszczącym ognisku, upiec kiełbaskę i w kubku wypić grzane wino, niż lampkę drogiego szampana.
Ale na balu też można się dobrze bawić.
- Jeśli ktoś lubi i ma okazję, to jak najbardziej. Tylko koniecznie trzeba mieć wygodne buty. Kiedy byliśmy mniej znani, lubiłam chodzić na takie spotkania. Umawialiśmy się w gronie przyjaciół, wykupowaliśmy bilety na zorganizowane imprezy i było fantastycznie. Bawiliśmy się do białego rana.
Lubi pani tańczyć?
- Bardzo. W czasach studenckich wybierano mnie nawet królową dyskotek. Byłam Dancing Queen (śmiech). Dostałam nawet w nagrodę za taniec nocnik pełen muchomorów (śmiech).
Koniec roku jest dla pani momentem skłaniającym do refleksji, uporządkowania zaległych spraw?
- Są osoby, które postanawiają na przykład rzucić palenie - ja nie palę. Ktoś postanawia się odchudzać - ja cały rok staram się mądrze jeść i uprawiać sport. W przyszłym roku na przykład parę tygodni spędzę na nartach. Już się na to cieszę. Mam nawet częściowo spakowaną torbę sportową na wyjazd.
Czy ten wyjazd na narty to tradycja rodzinna?
- Tak. Będziemy naszą trójką plus moje siostry, i siostra mojego męża. Zabieramy też nasze psiaki. Wyjeżdżamy w sylwestra. Może nawet noc sylwestrową spędzimy na wysokości ponad trzech tys. metrów, w igloo.
Za co pani ceni mijający rok?
- Najbardziej za to, że przeszliśmy przez niego bez poważniejszych chorób. To dla mnie najważniejsze.
Katarzyna Szymanek