Fryzury z PRL-u: Powinniśmy do nich wrócić, czy o nich zapomnieć?
W PRL-u kobiety, aby wyglądać modnie, musiały natrudzić się znacznie bardziej. Fryzjerzy wykazywali się wówczas niezwykłą fantazją. Uczesania, które wtedy robiły furorę, dziś zaskakują. Pamiętacie te fryzury? Niektóre z nich po latach powracają do łask!
O PRL-u dziś mówi się głównie, wspominając długie kolejki oraz niedostępność wielu produktów codziennego użytku. Za komuny nie wszystko było jednak nudne i szare. Czasy te dla osób, które wówczas przeżywały lata młodości były i są wyjątkowe.
W czasach PRL-u do zakładu fryzjerskiego niełatwo było się dostać. Panie zazwyczaj czekały w długiej kolejce. Mimo to nie brakowało kobiet, które chciały wyglądać modnie i trochę na przekór panującej ówcześnie aurze, lubiły się stroić. Fryzjerzy śmiało eksperymentowali, tworząc na głowach klientek przedziwne konstrukcje.
Panie zawsze kochały misternie przygotowane fryzury. Czerpały inspiracje głównie podglądając popularne prezenterki telewizyjne. Ikonami mody można było wówczas nazwać więc Edytę Wojtczak, Krystynę Loskę, Bożenę Walter czy Bogumiłę Wander. Furorę robiły również uczesania gwiazd kina i estrady. Kobiety chciały wyglądać jak Kalina Jędrusik, Stenia Kozłowska i Maria Probosz.
PRL trwał od początku lat 50. niemalże do końca lat 80. Okres ten rozciągał się więc na kilka dziesięcioleci. W tym czasie zarówno na świecie, jak i w Polsce, zmieniały się trendy dotyczące fryzur. W latach 50. największą popularnością wśród kobiet cieszyły się krótkie uczesania. Asymetryczne fryzury były wówczas numerem jeden. Hippisowskie wpływy sprawiły, że w latach 70. do mody powróciły długie włosy. Falujące grzywki przyozdabiały wówczas kokardy. Lata 80. to z kolei wszechobecna objętość. Modne były więc gigantyczne fryzury i sklejone domowymi sposobami kosmyki.
Przez cztery dekady trendy zmieniły się co najmniej kilka razy. Dziś jednak, niektóre uczesania, bardziej niż inne kojarzą się nam z PRL-em. Najnowsza technologia pozwala powrócić do starych uczesań i nadać im zupełnie innego, nowoczesnego charakteru.
Wspomnienie PRL-u przywodzi na myśl loki i fale. Kręcone włosy szczególnie modne były w latach 80. To właśnie wówczas wybierały je największe gwiazdy. Nie każdy mógł oczywiście cieszyć się naturalnymi lokami. Niektóre panie, aby uzyskać wymarzony efekt, nawijały kosmyki na wałki lub papiloty (najczęściej wykonane ze skrawków materiału i kawałka gazety).
Robienie loków domowymi sposobami było jednak męczące. Wtedy z pomocą przychodziła trwała ondulacja. To właśnie dzięki niej efekt kręconych włosów utrzymywał się nawet przez kilka miesięcy.
Fryzura, którą potocznie nazywano "trwałą", królowała na ulicach i ekranach pierwszych telewizorów. Ograniczona dostępność do kosmetyków i przyrządów służących do stylizacji sprawiała, że popularny zabieg bardzo osłabiał kondycje włosów. Kosmyki po trwałej ondulacji wykonanej przy użyciu środków chemicznych i wysokiej temperatury były słabe i bardzo łamliwe. Kruszące się końcówki to niewątpliwie symbol PRL-u.
Nowoczesna technologia sprawiła bowiem, że dziś trwała ondulacja jest znacznie zdrowsza dla włosów. Kosmyki, mimo regularnego wykonywania zabiegu są zdrowe, mocne i lśniące. Panie powracają więc do loków i decydują się na "trwałą".
Podczas gdy świat zachwycał się nonszalancką grzywką Brigitte Bardot, Polska szalała za uczesaniem "na Kalinę Jędrusik". Aktorka, piosenkarka i artystka kabaretowa rozpalała zmysły mężczyzn i inspirowała kobiety. To właśnie dzięki niej panie w PRL-u oszalały na punkcie delikatnej, nieco przykrótkiej grzywki.
Najmodniejszą, a zarazem najbardziej praktyczną fryzurą PRL-u były włosy do ramion (lub nieco krótsze) z opadającą na czoło grzywką. To właśnie tak czesały się bohaterki serialu "Wojna domowa" emitowanego w latach 60., a także jedna z najpopularniejszych piosenkarek muzyki rozrywkowej Katarzyna Sobczyk.
Dziś grzywki modne są właściwie we wszystkich wydaniach. Zarówno proste cięcia, które niegdyś lansowała Jędrusik, jak i paryskie uczesania w stylu Bardot powróciły do łask.
Najmodniejsze fryzury PRL-u opierały się na objętości. Najczęściej uzyskiwano ją, po prostu tapirując włosy. Utrudniony dostęp do kosmetyków, a więc także do lakieru do włosów sprawił, że gigantyczne uczesania usztywniano domowymi sposobami.
W PRL-u, aby nadać fryzurze odpowiedniej objętości, panie czesały się "pod włos". Splątane kosmyki często układały w koki, które potocznie, ze względu na wielkość, nazywano "kapustami". Ugładzony wierzch napompowanej fryzury trzeba było jeszcze odpowiednio zabezpieczyć. Lakiery były wówczas rzadkością. Kobiety w PRL-u, aby utrwalić wysokie tapiry, spryskiwały je najczęściej wodą z cukrem. Czasami pomagała również brylantyna pożyczona od taty lub męża.
Dziś, chociaż nie tapirujemy już włosów, nadal zależy nam na objętości.
Izabela Trojanowska to ikona lat 80. Jej niezwykłe kostiumy do komunistycznej Polski wprowadzały świeży powiew kultury zachodu. Styl piosenkarki z zapartym tchem w czasach PRL-u śledziły niemal wszystkie panie. Trojanowska zachwycała odwagą. Uczesania, które wybierała, podkreślały jej charyzmę.
Kobiety siedząc na fotelach fryzjerskich mówiły, że chcą fryzurę à la Trojanowska. To cieniowanie sprawiało, że kosmyki okalały twarz - opadały na czoło, policzki i szyję. Odważne cięcie nadawało charakteru i pozwalało wyróżnić się w tłumie. Już wtedy uznawane było za bardzo nowoczesne i niemal futurystyczne, nic dziwnego, że chętnie wybierane jest również obecnie.
***
Przeczytaj również:
Skurczone ubrania. Jak je odratować?
Wraca moda na dzwony. Rozcięcie na nogawkach to hit sezonu!
Doda nie spocznie! Chce rozwodu kościelnego z Emilem!
Zobacz również: