Od konika na kiju po smycz bez psa. Czym jest hobby dogging i co nowy trend mówi o nas samych?
W ostatnich latach pojawiło się kilka nietypowych form rekreacji. Jedne - jak hobby horsing, znają rodzice i szkoły sportowe od kilku lat. Inne - jak właśnie opisywany ostatnio w Niemczech "hobby dogging", dopiero zdobywają rozgłos. Na czym polegają oba zjawiska i skąd wzięło się nagłe zainteresowanie nimi?

Zaczęło się od niewinnej zabawy. Hobby horsing zmienił się w poważne zawody
Kto jako dziecko nie bawił się czasem, udając pościgu konnego? Za konia mógł posłużyć kij zakończony prowizoryczną, materiałową głową konia. Jednak mało kto wówczas przypuszczał, że wiele lat później pojawi się coś takiego, jak Hobby horsing, który stanie się podwaliną pod organizację profesjonalnych zawodów jeździeckich, tyle że właśnie na sztucznych konikach.
Hobby horsing to aktywność wywodząca się z Finlandii, najpewniej z początków XXI wieku, w której uczestnicy - najczęściej dzieci i młodzież, głównie dziewczynki - "jeżdżą" na konikach zrobionych z głowy konia przymocowanej do kija - czyli dokładnie tak jak obecnie.
Zajęcia imitują elementy jeździectwa: skoki przez przeszkody, układy gimnastyczno-taneczne, treningi wytrzymałości i zawody w formacie przypominającym klasyczne konkursy jeździeckie. Aktywność ta zyskała popularność jako tańsza, dostępna alternatywa dla jazdy konnej, równocześnie rozwijająca koordynację, wyobraźnię i umiejętności sportowe. Trend, gdy zaczął się bardziej rozwijać, opisywały media na całym świecie. W niektórych krajach organizowane są nawet mistrzostwa i stowarzyszenia hobby horsingowe.

W Polsce pojawił się w 2017 roku, a pierwsze oficjalne zawody (Dębe Cup) odbyły się w czerwcu 2018 roku. Od tego czasu dyscyplina zyskuje na popularności, a w 2023 roku zaczęto pracę nad powstaniem Polskiego Związku Hobby Horse, który oficjalnie rozpoczął działalność w lutym 2024 roku.
Już wtedy pojawienie się takiej aktywności w Polsce zaczęło budzić skrajne emocje. W mediach pojawiały się drwiny z dzieci i młodzieży, którzy chwalili się swoim nowym zainteresowaniem. Choć hobby horsing to zabawa bez udziału żywych koni, część krytyków zastanawia się, czy nie wywołuje to fałszywego wyobrażenia o opiece nad zwierzętami lub nie zastępuje odpowiedzialności związanej z prawdziwymi zwierzętami.
Do dziś dwa obozy ścierają się ze sobą w tym temacie, a do dyskusji dochodzi kolejny głos - hobby dogging.
Posłuszeństwo bez psa? Czyli czym jest hobby dogging

W doniesieniach niemieckich mediów z ostatnich tygodni pojawił się nowy, wiralowy pomysł, zbliżony do hobby horsingu. Ludzie wychodzą na spacery z "niewidzialnym" psem - prowadząc jednak w rezultacie usztywnianą smycz zwieńczoną obrożą. Podczas takiego wyjścia, uczestniczą w treningu posłuszeństwa - wykonują komendy, przeprowadzają ćwiczenia i pokonują tor przeszkód, udając, że obok nich idzie pies.
Pomysł wypłynął lokalnie, m.in. z warsztatów i kursów prowadzonych w niektórych miastach, szybko rozprzestrzenił się wideo-klipami i memami, i wywołał mieszane reakcje internautów od rozbawienia, przez zdziwienie, po poważniejsze dyskusje o sensie i granicach rozrywki.
W relacjach z Niemiec osoby organizujące kursy "hobby dogging" (np. lokalni trenerzy psów) przedstawiają to często jako ćwiczenie koncentracji, pracy nad mową ciała i przygotowanie do późniejszego szkolenia prawdziwego psa - a nie jako wyłącznie żart.
Stanowi to podstawową różnicę między hobby horsingiem a hobby doggingiem. Ten drugi często jest przygotowaniem do posiadania psa i szkolenia go, zajęcia są też prowadzone przez trenerów, a uczestniczą w nich osoby dorosłe - nie dzieci.
Krytycy zaś mówią o potencjalnym wywoływaniu niezrozumienia w przestrzeni publicznej.










