Kobiety pokochały tę grzywkę. Taką samą ma „Emily w Paryżu”
Nowy rok, nowa ja? To właśnie z takim postanowieniem odwiedzamy najczęściej salony fryzjerskie na początku roku. Jak się jednak okazuje, w tym sezonie faktycznie warto zmienić coś w swoim wyglądzie. Prawdziwym hitem jest bowiem grzywka rodem z serialu „Emily w Paryżu”. Kobiety ją pokochały!
Serial "Emily w Paryżu" szturmem podbił serca widzów. Od kilku dni znów możemy śledzić losy przebojowej Amerykanki, w którą wciela się Lily Collins. 3. sezon produkcji jest już na Netflixie, windując w górę wyniki oglądalności.
Serial cieszy się ogromną popularnością, co widać również na TikToku. Wiele kobiet postanowiło bowiem wziąć przykład z serialowej Emily i zmienić coś w swoim wyglądzie. Mowa o grzywce - prawdziwym hicie tego sezonu.
Jaka grzywka modna 2023? Ma ją Lily Collins
W pierwszym odcinku trzeciego sezonu "Emily w Paryżu" główna bohaterka decyduje się, w przełomowym momencie swojego życia, na samodzielne obcięcie grzywki. Zmiana fryzury często jest bowiem manifestacją zerwania ze starym życiem, niejednokrotnie pełnym nieprzyjemności i rozpoczęciem nowego etapu. Tak też robi Emily, zachwycając swoją nową fryzurą całą rzeszę kobiet na świecie.
W rzeczywistości jednak grzywka Lily Collins nie wzięła się z momentu chwilowego załamania. Aktorka opublikowała w mediach społecznościowych proces zmiany swojej fryzury, wyjaśniając fanom okoliczności jej powstania.
"To nie do końca grzywka, która wzięła się z traumy. W przeciwieństwie do Emily, nie ścięłam jej sama. Wielkie podziękowania dla mistrza Gregory'ego Russella za wprowadzenie mnie w erę grzywki i rozpoczęcie nowej podróży Emily, jeśli chodzi o włosy" - napisała aktorka.
Nowa grzywka tak bardzo spodobała się internautkom, że wiele z nich, na wzór Emily, postanowiło zaszaleć ze swoją fryzurą i skrócić włosy. Grzywka w stylu Birkin podbija internet.
Zobacz również: Podkreśla urodę, odmładza. Curtain bangs pasuje każdej kobiecie
Grzywka w stylu birkin. Jak stylizować?
Nonszalancką i niesforną grzywkę świat pokochał w latach 60. za sprawą brytyjskiej aktorki Jane Birkin, która zdecydowała się wówczas na podobne cięcie. Teraz znów do niej wracamy. Birkin bangs z czasem pokochała Dakota Johnson, Nicole Kidman czy Penelope Cruz. Przyszedł czas również na Lily Collins.
Birkin bangs nie jest typową prostą, gęstą, w całości pokrywającą czoło grzywką. Jest dość rzadka i sięga poniżej linii brwi, zahaczając nawet o rzęsy. Jej krawędź nie jest równa, a ostra. Całość ma bowiem sprawiać wrażenie ułożonych od niechcenia, roztrzepanych włosów.
To niezwykle uniwersalne cięcie pasujące zarówno do kwadratowej, trójkątnej, jak i okrągłej twarzy. Najlepiej komponuje się z długimi, lekko rozczochranymi lub delikatnie pofalowanymi włosami.
Zobacz również: Kolor roku 2023. Jak stylizować Viva Magenta?