Logomania - hit czy obciach?
Każda wielbicielka mody marzy o ponadczasowej, pikowanej torebce projektu Chanel, wyjątkowej, wieczorowej sukni od Diora, czy tak jak bohaterka Seksu w wielkim mieście, o pantofelkach od Manolo Blahnik’a. Motyw logo przewija się w modzie od ponad 20 lat i jak większość hitów przeżywał swoje wzloty i upadki.
W latach 90-tych motyw ten pojawił się na pokazach największych projektantów. Wiosenno letnia kolekcja domu mody Chanel z 1994 roku na dobre otworzyła drzwi do zjawiska zwanego logomanią. Loga widoczne były wszędzie. Początkowo pokazywanie go było nieodłącznym elementem stylu życia jedynie mieszkańca zachodniego kontynentu, jednak w szybkim czasie moda ta rozprzestrzeniła się
po całym świecie. Również duże koncerny, takie jak Nike czy Adidas od razu podchwyciły panujący trend i zaczęły masowo, umieszczać w swoich kolekcjach logotyp firmy.
Po kilku latach, noszenie ubrań z widocznym logotypem stało się passe.
Zaobserwować mogliśmy także pewne zjawisko, a mianowicie, im mniej obyty modowo kraj, tym loga były większe. Logomanię, zaczęto postrzegać jako mało elegancki sposób dowartościowania się. Nastąpił przesyt, spowodowany także pojawianiem się wielu podróbek. Moda na logo na kilka lat ucichła.
W tym sezonie projektanci wskrzesili modę z lat 90. Domy mody
z sentymentem wracają do tej dowcipnej i pełnej humoru dekady.
Logo powróciło na światowe wybiegi.
Donna Karan po raz kolejny zaskoczyła wszystkich swoją kolekcją,
umieszczając na ubraniach czarnobiałe nadruki z logo swojej marki DKNY.
Również w kolekcjach Marca Jacobsa zaobserwować mogliśmy powrót do lat 90-tych. Projektant umieścił element z logotypu CocaCola w swoich projektach. Duże, śmiałe loga pojawiają się obecnie u wielu projektantów,
nie tylko zagranicznych. Również nasza polska projektantka - Joanna Klimas postawiła na zabawę swoim logotypem w kolekcji LOGO GAME.
Logomania to również moda na wypromowane przez projektantów symbole. Kenzo, lansujące motyw tygrysa, złote łuki, charakterystyczne dla Moschino,
czy orzeł na t-shircie Roberta Kupisza.
Logomania jest także pewnego rodzaju uwielbieniem dla znanych
i cenionych w świecie mody marek i projektantów. Monogram na torebce
czy nadruk na t-shircie to fetysze każdego logomaniaka. Widoczna metka
jest również wyznacznikiem luksusu, który kobiety tak uwielbiają.
Karl Lagerfeld określił zjawisko logomani "prestiżem grup społecznych,
które pragnęły wyróżnić się na tle innych".
Silnie panującym trendem w modzie są także różnego rodzaju printy zwierzęce, zdobienia kwiatowe, artystyczne, geometryczne wzory, monogramy.
Dlaczego więc nie posłużyć się symbolem lub logo, aby stworzyć kolejny ciekawy wzór?
Dla każdego pojęcie logomani oznaczać będzie coś zupełnie innego, w zależności
od jego charakteru, poczucia humoru, dystansu do siebie i mody.
W japońskim Vogue Anna della Russo wystylizowała sesję z top modelką
Crystal Renn, gdzie żartuje z logomani i przywiązania do dóbr luksusowych. Crystal nosi - dosłownie - bo na głowę założyła wielkie logotypy znanych marek
- Gucci, Fendi, Chanel, Dior, Prada. Według Russo bardziej niż ubrania zaczynają interesować nas logotypy.
Jeszcze niedawno synonimy złego gustu - dziś - najgorętszy trend.
Wszystkie te przemiany ukazują potęgę mody i to, jaka potrafi ona być kapryśna.
Zdecydowanie nie uważam, że logomania to obciach. Jestem przekonana,
że obecnie panujący mikrotrend może stać się największym hitem tego sezonu,
pod warunkiem, że nauczymy się łączyć go z obowiązującym minimalizmem.
Bo przecież moda polega na łączeniu, zabawie, dobieraniu rzeczy różnych, pozornie kontrastujących ze sobą, a jednak tworzących spójną całość.
madeinkarla.blogspot.com