Następczyni
Zmierzyć się z legendą Alexandra McQueena? Wyzwanie. Po pokazie nowej kolekcji krytycy mody orzekli, ze Sarah Burton to właściwa osoba u władzy.
Wszyscy oczekiwali, że pierwsza kolekcja nowej dyrektor artystycznej domu mody McQueen, Sary Burton, będzie kontynuacją stylu mistrza. Mieli powody.
Po studiach w prestiżowej londyńskiej szkole Central St Martins Sarah przez trzynaście lat pracowała z McQueenem. Doskonale poznała styl mistrza, gdy odpowiadała za linię strojów damskich. „Lee” był jej szefem, mentorem i przyjacielem.
Jednak Burton chciała nie tylko zachować ciągłość jego wizji, ale i udowodnić, że umie to robić po swojemu. Fani McQueena dostali to, czego od marki oczekiwali – płaszcze z powiewającymi połami, gorsetowe sukienki, wspaniałe krynoliny, królewskie hafty, rzeźbiarskie detale. Doskonałą konstrukcję i teatralny rozmach godne kolekcji haute couture.
Co się zmieniło? Pojaśniało. Spektakl pani Burton nie miał w sobie ani odrobiny mroku i agresji, które sprawiały, że pokazy Brytyjczyka porównywano do mrocznego misterium. Już sam wybieg zaskoczył skromną scenografią z grządkami świeżej trawy. Modelki miały dyskretny makijaż, włosy uplecione w luźne warkocze. Nowa kobieta a la McQueen wciąż jest wyrafi nowana, ale też romantyczna i optymistyczna. Panowanie Sary zapowiada się obiecująco.
Lidia Pańków
Twój STYL 4/2011