Outlet w Dubaju

Aktualizacja

Na dzikiej pustyni, najlepsze marki świata i oczywiście kawa

Z centrum jechaliśmy autobusem około półtorej godziny przez dziką, suchą, spektakularną pustynię; o dziwo były przystanki i ludzie na tej pustyni wysiadali. To jest specyficzna przestrzeń -  przechodzisz paręset metrów a przed tobą nagle, znikąd rozpościera się widok nowoczesnego osiedla skąpanego w zieleni, aromatach dobrego jedzenia i dźwiękach klaksonów. Jutro będę takie osiedle zwiedzać, liczę na solidną dawkę emocji.

Outlety zawsze w miejskich pustyniach funkcjonowały, taka ich marketingowa natura i tu jest podobnie. Sił na zwiedzanie starczyło nam na jakieś pięć godzin, tak do następnego autobusu. Nie byłam zachwycona, raczej bez szału; to znów klimat jak w Dubai Mall, jak się ma nieskończone fundusze element dreszczyku byłby wskazany i wtedy można sobie zakupić torebkę przecenioną z piętnastu tysięcy dirhamów na dziesięć albo poszukać czegoś ze starych kolekcji uznanych marek, czegoś co zniknęło nagle jak świeże bułeczki i nikt nie wie gdzie. Myślę, że to takie miejsce – luksusowych towarów, troszkę przebrzmiałych i zapomnianych.

W każdym razie tutaj można znaleźć wszystko, gdyby ktoś szukał. Być może to bezcenne bardzo szlachetne produkty, które miały ulec uroczystemu unicestwieniu?

Wybaczcie sarkazm, jestem modowym laikiem, może potrzebuję w tym temacie więcej pokory; ale moda to przecież zabawa, raczej nie powinna być zbyt serio traktowana, idąc tym tropem skusiłam się w dubajskim outlecie na bardzo oryginalną, tekturową opaskę do włosów z Meksyku, więc chyba rzeczywiście można tu wszystko znaleźć. Jeżeli jednak nie i będzie tragedia to pozostaje dobra kawa.

Styl.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas