Tajemnice kosmetyków termoaktywnych
Kosmetyki termoaktywne rozgrzewają ciało, „obiecując” węższą talię, zniwelowanie cellulitu czy cerę czystą i odżywioną, jak po wizycie u kosmetyczki. Jak tak naprawdę działają?
To tylko wrażenie
Wydawałoby się, że termokosmetyki podwyższają temperaturę ciała, skoro już w chwilę po nałożeniu czujemy ciepło. Tymczasem to efekt podrażniania i pobudzania receptorów ciepła. Substancje „rozgrzewające” kosmetyków oszukują je, a te wysyłają do mózgu informację o zmianie temperatury otoczenia. Odczuwamy wzrost temperatury, ale tak naprawdę to tylko złudzenie.
Co tak grzeje?
Preparaty termoaktywne to przede wszystkim propozycja dla pań dbających o sylwetkę. Ekstrakty z kardamonu, cynamonu, imbiru, goździków, chili przyspieszają krążenie krwi i oczyszczają ciało z toksyn. Zaś goździki i kofeina chronią przed wolnymi rodnikami oraz zmniejszają obrzęki. Nieco inaczej działają preparaty antycellulitowe z borowiną. Składnik ten powoli oddaje ciepło skórze, poprawiając przemianę materii w komórkach.
Substancje rozgrzewające są także w maskach do twarzy, które dogłębnie oczyszczają cerę i odżywiają ją. W tego typu kosmetykach najczęściej jest glinka, np. ghassoul z Maroka. Oczywiście maseczki różnią się dodatkowymi składnikami i są ukierunkowane na konkretne problemy skóry – zawierają witaminy, wyciągi z zielonej herbaty, algi czy kawior. Za rozgrzewającą moc w kremach do rąk i stóp, jak i olejkach do masażu czy kąpieli, odpowiedzialne są m.in. chili, cynamon, kamfora lub rozmaryn.
Nie dla każdego
Kosmetyków o działaniu rozgrzewającym powinny unikać osoby o delikatnej, wrażliwej skórze skłonnej do zaczerwienienia, podrażnień, do pękania naczynek lub powstawania żylaków. Przeciwwskazaniem są również choroby układu krążenia, ciąża, a także przebyte niedawno operacje chirurgiczne. Borowina ze względu na działanie zbliżone do estrogenu nie powinna być stosowana przez kobiety w ciąży, z zaburzeniami pracy tarczycy i chorujące na nowotwory.