Australijski klan Irwinów: Są jak tata

Steve Irwin był najbardziej znanym przyrodnikiem Australii. Pasję przekazał dzieciom. Jego córka Bindi i syn Robert ratują zwierzaki, które ucierpiały w trawiących kontynent pożarach.

Australijski klan Irwinów: Są jak tata

– Pod naszą opieką znalazło się dotychczas ponad 90 tysięcy zwierząt. Pracujemy 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu, aby zapewnić każdemu ocalałemu z pożogi pacjentowi szansę na drugie życie – napisała przed kilkoma dniami na facebookowym profilu zoo Bindi, 21-letnia córka „łowcy krokodyli”.   

– Mam nadzieję, że tata jest z nas dumny. Każdego dnia staramy się, by tak było i podążamy jego śladem – dodała.
Irwinowie nie pozostali obojętni wobec tragedii, która ostatnio wstrząsnęła australijską przyrodą. Szacuje się, że w gigantycznych pożarach ucierpiało dotąd około pół miliarda dzikich zwierząt, a niektórym gatunkom grozi całkowite wyginięcie! Działający przy ich ogrodzie zoologicznym weterynaryjny szpital w ostatnich miesiącach przeżywa prawdziwe oblężenie.
Swoje prace wystawia na aukcjach, z których dochód przeznacza na działalność i rozwój fundacji. Zebrał już kilkadziesiąt tysięcy dolarów.   

– Chcę inspirować młodych ludzi do doceniania naturalnego świata – mówi Irwin junior, który spotkał się nawet z księciem Karolem, by wspólnie omówić problemy ochrony środowiska.
Wiedzę o zwierzętach zamieszkujących kontynent propagują też przez programy telewizyjne, m.in. dedykowany zmarłemu cykl „Steve Irwin’s Wildlife Warriors” oraz reality show „Crikey it’s the Irwins”, które w ubiegłym roku emitował kanał Animal Planet. 16-letni dziś Robert jest fotografem przyrody. Jego zdjęcia były wielokrotnie doceniane w prestiżowych konkursach.
+2
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas