Lama? Wielbłąd? Nie! To mały gwanako

Nawet, gdy wydaje ci się, że widziałeś już wszystkie zwierzęta świata, natura potrafi zaskoczyć. Miesiąc temu we wrocławskim ZOO na świat przyszedł gwanako – wielbłąd z Ameryki Południowej, o słodkim wyglądzie i iście królewskich manierach

article cover
materiały prasowe

Lama? Wielbłąd? Nie! To mały gwanako

Gwanako to gatunek pochodzący  z Ameryki Południowej, przodek lamy oraz alpaki. Zamieszkuje głównie tereny położone wysoko w Andach (do 5.000 m n.p.m.), gdzie panują surowe warunki. Stąd wełnista sierść, która chroni przed zimnem oraz krew bogata w czerwone krwinki, która umożliwia życie na dużych wysokościach.
Naturalnym wrogiem zwierzaka jest puma i lis andyjski. Poza ucieczką gwanako posiada jeszcze jedną broń przeciwko atakowi drapieżników – grubą skórę na szyi, która to część ciała jest najczęściej atakowaną.

Choć liczebność gwanako w naturze jest dość duża - około 1 mln osobników, to coraz częściej mówi się o konieczności podjęcia działań ochronnych. Na skutek rozwoju dróg i rolnictwa znikają naturalne miejsca występowania tych zwierząt.
Pracownicy wrocławskiego ZOO otrzymali na mikołajki niezwykły prezent – 6 grudnia na świat przyszedł mały gwanako. Zwierzak, którego rodzicami są samica imieniem Marlenka i samiec zwany Dzwońcem, od początku dał się poznać jako niezwykle sympatyczny osobnik. 

- Spodziewaliśmy się narodzin w pierwszych dniach grudnia, ale mikołajki to idealny dzień na przywitanie na świecie nowego, zdrowego i silnego samczyka. Matka od razu się nim zaopiekowała, a reszta stada zaakceptowała. Już w godzinę po narodzinach biegał i nawet próbował brykać. Na razie żywi się tylko mlekiem matki, ale już naśladuje dorosłe osobniki i próbuje skubać gałęzie, choć ich jeszcze nie je – relacjonuje Łukasz Karolik, opiekun zwierząt z Zoo Wrocław.

Zwierzak, z racji daty swojego urodzenia, otrzymał imię Mikołaj.
Gwanako żyją w niewielkich stadach złożonych z samic i młodych oraz dominującego samca, który jest ich obrońcą i przewodnikiem. W sytuacjach zagrożenia ostrzegają siebie nawzajem wysokim, głośnym beczeniem, po czym ratują się ucieczką biegnąc z prędkością nawet 55 km na godzinę, często po stromym i kamienistym terenie. Co ciekawe, samiec niczym prawdziwy dżentelmen, biegnie wtedy zwykle na końcu, aby chronić stado.
+1
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas