Czas na susz. Walory smakowe to nie wszytko
Śliwki poprawiają trawienie i... humor. Dlatego nawet te suszone warto dodawać do potraw. Jak robić to ze smakiem? Jak łączyć, do czego podawać?
Suszone mają prawie siedem razy więcej błonnika niż świeże, ale są też pięć razy bardziej kaloryczne. Poprawiają trawienie (zwłaszcza węgierki i renklody), dbają o nasz układ nerwowy, krwionośny, wzmacniają odporność. Świeże wybieraj ciemne, są bardziej wartościowe, jasne nadają się raczej na przetwory. Jeśli nie jesz mięsa, sięgaj po śliwki: zapobiegniesz w ten sposób niedoborom żelaza i fosforu.
Jeśli nie wyobrażasz sobie życia bez słodyczy, jedz śliwki na przekąskę i zwłaszcza w okresie menopauzy.
W kuchni najczęściej robimy z nich powidła, kompot, dodajemy do ciast i bigosu. Ale śliwki lubią też wytrawne połączenia: suszone drobno pokrojone można dodać do omletów, kotletów, zup, pasztetów, gulaszu, placków i zapiekanek z ziemniaków, a doprawione imbirem sprawdzą się jako sos do kaczki czy wieprzowiny.
Za to świeże śliwki świetnie wypadną w zimnym bufecie obok twardych serów o ostrzejszym, wyrazistym smaku, wędzonych szynek i pieczeni.
Zobacz także: