Na zdrowy rozum
Jesień. Wieczór zapada teraz szybko, a ty działasz jak na zwolnionych obrotach. Chciałabyś być bardziej efektywna w pracy, na uczelni, a może szybciej przyswoić obcy język? Ćwicz umysł! Tylko jak to robić? Coraz więcej gabinetów psychologicznych oferuje specjalny trening, biofeedback. Chcę wiedzieć, jak działa ta metoda.
Mózg pod kontrolą
Metoda nie jest nowa. Amerykańscy naukowcy opracowali ją w latach 60. Dzięki niej piloci mieli szybciej przyswajać nowe informacje i błyskawicznie reagować na zagrożenie. Z czasem okazało się, że biofeedback może mieć wiele innych zastosowań. Dziś trening to metoda wspomagająca pracę psychologów, psychiatrów i neurologów, ale także specjalistów innych dziedzin medycyny np. kardiologów czy urologów (biofeedback jest wpisany na listę Międzynarodowej Klasyfikacji Procedur Medycznych).
Na czym polega? Podczas klasycznego neurofeedbacku do głowy przyczepiane są elektrody. Przesyłają one do komputera dane na temat pracy mózgu. Na monitorze widać wykresy, które na bieżąco się zmieniają. Wystarczy spokojniej oddychać, skupić się lub zrelaksować, by wpłynąć na zapis, a tym samym na procesy fizjologiczne swojego organizmu. Tak właśnie działa biofeedback - "biologiczne sprzężenie zwrotne". Uczy kontrolować napięcie nerwowe i stres. W efekcie może poprawić nie tylko jakość codziennego życia, ale też pozytywnie wpływać na zdrowie.
Trening ze wskazaniem
Jak to możliwe? Stres wywołuje lub nasila wiele chorób, m.in. przewlekłe bóle głowy lub kręgosłupa, zespół jelita wrażliwego, wrzody żołądka czy nietrzymanie moczu. Badania naukowe (prowadził je m.in. niemiecki Centralny Instytut Zdrowia Umysłowego) pokazały, że biofeedback jest najbardziej skuteczny w terapii tych schorzeń (wykorzystuje się różne odmiany treningu, z pomocą których można wpływać także na napięcie mięśniowe, temperaturę skóry lub tętno, w zależności od celu leczenia). W przypadku wielu innych dolegliwości, nawet jeśli brak badań, specjaliści również obserwują korzystne działanie biofeedbacku. - Sprawdza się m.in. w rehabilitacji pacjentów po operacjach serca (powinni unikać stresu) czy u astmatyków, którzy podczas ataku duszności wpadają w panikę, co dodatkowo skraca oddech - mówi prof. Jan Tylka, krajowy konsultant w dziedzinie psychologii klinicznej. Metodę stosuje się pomocniczo, a czasem nawet zamiast standardowego leczenia. Jak przebiega taki trening i czy rzeczywiście pomoże mi radzić sobie ze stresem?
Na dobrych falach
Szukam gabinetu, w którym mogłabym wypróbować terapię. Okazuje się, że to metoda popularniejsza, niż myślałam. - Placówek oferujących biofeedback jest w Polsce około tysiąca - szacuje Robert Kozłowski z firmy Biomed Neurotechnologie, który zajmuje się nim od 10 lat, prowadzi też szkolenia. Jak dobrze trafić? - Terapeuta powinien mieć odpowiedni certyfikat - mówi specjalista. - Jeśli trening ma pomóc w pokonaniu poważnych zaburzeń, np. depresji, nerwicy lękowej, lub innych schorzeń, powinien być prowadzony pod nadzorem lekarza. Ale w innych przypadkach konsultacja medyczna nie jest potrzebna.
Zgłaszam się do Centrum Terapii PROMITIS (www.centrum-terapii.pl). Na początek kilka pytań: opowiadam Aleksandrze Zmudzińskiej (jest logopedą i terapeutką biofeedback), m.in. o charakterze mojej pracy, stanie zdrowia, problemach, z którymi chciałabym sobie poradzić. Mówię szczerze - często jestem spięta, przemęczona, łatwo wpadam w złość. Mam słabą pamięć. Co chcę osiągnąć dzięki treningowi? Większy spokój, odporność na stres (przypuszczam, że z tego powodu często bolą mnie plecy). Oczekuję też, że będę szybciej i wydajniej pracować. Przechodzimy do badania wstępnego. Z elektrodami na głowie czuję się jak królik doświadczalny! Mam siedzieć bez ruchu i na zmianę otwierać lub zamykać oczy. Czy będę coś czuć? - Proszę się nie bać - uspokaja mnie terapeutka. - Elektrody to czujniki, które rejestrują pracę mózgu w różnych rejonach kory mózgowej. Badanie jest bezbolesne. Przypomina test EEG, zalecany przez neurologów m.in. u pacjentów po urazach, z epilepsją. Ale dla terapeuty biofeedback liczy się ilość fal, nie ich rodzaj. Wyniki testu poznam za kilka dni.
Prawy do lewego
- Na ogół rezultaty badania potwierdzają to, co mówi pacjent - opowiada Aleksandra Zmudzińska. Tak jest również w moim przypadku. - Dużo wysokich częstotliwości świadczy o napięciu i życiu w stresie - ocenia terapeutka. - To pochłania energię, wywołuje zmęczenie i obniża nastrój. Ale dowiaduję się też, że mam częściowo zaburzoną równowagę między obiema półkulami mózgu. To może powodować problemy z koncentracją uwagi i pamięcią. Trening ma przywrócić prawidłowe relacje między lewą i prawą półkulą mózgu. Żeby osiągnąć efekty, potrzeba będzie ok. 15 seansów. Na spotkania mam przychodzić regularnie, co najmniej dwa razy w tygodniu. - Najlepiej, jeśli będą o stałej godzinie - zaleca Aleksandra Zmudzińska. Warto wybrać taką porę, by nie czuć się sennym, głodnym, nigdzie się nie spieszyć. Dlaczego? - Terapia przynosi efekty tylko wtedy, gdy aktywnie w niej uczestniczymy - wyjaśnia specjalistka.
A teraz skup się!
Podczas treningu siedzę w wygodnym fotelu z przyczepioną do głowy elektrodą. Patrzę na ekran, a terapeutka na monitor kontrolny. Obserwuję np. królika jadącego wózkiem, lecącą rakietę (na początku wydaje mi się to niepoważne), a specjalistka moje fale mózgowe. Obraz na ekranie co chwila się zatrzymuje. Irytujące! - To normalne - uspokaja terapeutka. - Proszę się skupić. Próbuję i mimowolnie zaciskam zęby. Na monitorze kontrolnym od razu widać zmianę fal. Aleksandra Zmudzińska podpowiada: - Ciało powinno być odprężone, pracuje tylko mózg. Kiedy mi się udaje, obraz jest płynny - królik spokojnie jedzie w swoim wózku. Terapeutka chwali. Umysł koduje takie działanie jako pozytywne. Efekt? Między neuronami powstają nowe połączenia, a zanikają stare, odpowiedzialne za złe nawyki, np. spinanie mięśni pleców.
W drugiej części sesji mam się relaksować. Głęboko oddychać i myśleć o przyjemnych rzeczach. Grafiki zmieniają się na spokojniejsze. Patrzę np. na obracający się sopel lodu albo szumiący wodospad. Klimat jak w spa. Po chwili zaczynam czuć się senna. - Proszę starać się nie zasypiać - pilnuje mnie terapeutka. Dlaczego? - Powinniśmy w ciągu dnia umieć odpoczywać aktywnie, odprężyć się i wyciszyć. To niezbędne, by móc przyswoić nowe informacje. Bez tego szybko wyczerpiemy energię i przestaniemy pracować efektywnie. Dlatego potrzebna jest nie tylko koncentracja, również relaks.
Moje wrażenia
Spodziewałam się, że trening będzie łatwy. Tymczasem skupianie się na prostych, powtarzających się (a więc nudnych) grafikach wymagało ode mniej sporo silnej woli! Przekonałam się, że pełna koncentracja i aktywny odpoczynek mózgu to trudna, ale ważna umiejętność. Nauczyłam się tego. W rezultacie rzadziej jestem zmęczona, zniknęły też bóle pleców. Mogę pracować dłużej, nie czując wyczerpania pod koniec dnia.
Jedna metoda, wiele możliwości
Dla zapracowanych - poprawia pamięć i koncentrację. Zwiększa odporność na stres i długotrwały wysiłek umysłowy.
Przy problemach neurologicznych - m.in. zaburzeniach snu, przewlekłych bólach głowy, kręgosłupa, zmęczeniu, nerwicach, uzależnieniach, obniżonym nastroju.
W starszym wieku - wzmacnia pamięć, jest zalecany w chorobie Parkinsona, wczesnych stadiach alzheimera, po udarach mózgu.
Dla dzieci - w ADHD (zaburzeniach koncentracji i nadpobudliwości ruchowej), dysleksji i dysgrafii, zespole Aspergera (zaburzenie rozwoju zbliżone do autyzmu).
Dla ciężarnych - trening przeponowo-relaksacyjnego oddechu (RSA Biofeedback) przed porodem. Cena treningu: 60-80 zł/45 minut, zazwyczaj potrzeba od 10-15 sesji do kilkudziesięciu w przypadku poważniejszych schorzeń.
Małgorzata Nawrocka-Wudarczyk
Twój Styl 11/2012