Pogoń je!
Planujesz biwak pod namiotem? Wybierasz się na spacer po lesie? Będą ci potrzebne środki do odstraszania meszek, kleszczy i komarów. Badania dowodzą, że chemiczne preparaty są skuteczniejsze od naturalnych. Jednak czy to, co bezwzględne dla insektów, może być bezpieczne dla ludzi? Sprawdź, co radzą eksperci.
Przed insektami trzeba się strzec. Ale nie tylko dlatego, że ugryzienia są bolesne i mogą wywołać reakcję alergiczną, a rozdrapanie ranki grozi zakażeniem bakteryjnym. Wiele owadów niestety przenosi groźne choroby. Co prawda malarią można się zarazić od komara jedynie w krajach tropikalnych, ale polskie kleszcze też bywają niebezpieczne. Są nosicielami wirusów i bakterii wywołujących m.in. zapalenie opon mózgowych i boreliozę. Przed pierwszą chorobą chroni szczepionka.
Drugiej można uniknąć jedynie dzięki profilaktyce - ostrzegają lekarze. A to oznacza, że teraz, gdy owadów jest najwięcej, codziennie przed wyjściem do lasu, na łąkę, do ogródka trzeba smarować lub spryskiwać skórę repelentami. Chodzi o środki chemiczne blokujące receptory "węchu" kleszczy, meszek, komarów, a także pszczół i os. To dzięki repelentom owady nie wyczuwają naszego potu i wydychanego przez nas dwutlenku węgla.
Czujna na zapas
Najskuteczniejsze preparaty? Według naukowców z Environmental Working Group (amerykańskiej organizacji badawczej zajmującej się ochroną zdrowia i środowiska) najsilniej podziałają środki, które mają w składzie substancje chemiczne: ikarydynę, dietylotoluamid, inaczej DEET lub IR3535. Jednak czy regularne i długotrwałe stosowanie tych związków nie szkodzi zdrowiu? Eksperci z EWG uspokajają: większość z nas może ich używać bez obaw. W badaniach zaobserwowano jednak przypadki wysypki i podrażnień naskórka (największe ryzyko tego typu reakcji dotyczyło DEET).
Dlatego osobom o wrażliwej skórze, alergikom badacze polecają najpierw wypróbować repelent w zgięciu łokcia lub na nadgarstku. Jeśli po aplikacji skóra jest zaczerwieniona, swędzi, piecze, to znaczy, że trzeba chronić się w inny sposób, np. stosując naturalne produkty z olejkiem cytronellowym, eukaliptusowym, lawendowym, których owady nie lubią (ale wtedy musisz unikać słońca, bo olejki w kontakcie z promieniami UV mogą wywołać reakcję alergiczną). Warto też na spacery wkładać ubrania z długimi rękawami, nogawkami, zakryte buty.
Środki ostrożności
A co ze stężeniem substancji odstraszającej? W sklepach możesz kupić repelenty zawierające od 5 do 30 proc. aktywnego związku (informację znajdziesz na etykiecie). Im wyższe stężenie, tym dłuższa ochrona przed owadami. Najsilniejsze preparaty są praktyczne - wystarczy je aplikować co 4-5 godzin (to ważne: repelenty trzeba nakładać kilka razy dziennie, bo zmywają się z potem). Z tego względu są polecane turystom jadącym w tropiki, grzybiarzom, wędkarzom. Jednak z uwagi na dużą zawartość aktywnych substancji chemicznych nie nadają się dla niemowląt i dzieci, które ssą kciuk, wkładają ręce do buzi i mogą zlizać preparat. A przede wszystkim mają wrażliwszą skórę niż dorośli - ostrzegają eksperci.
Dla najmłodszych (od 2. miesiąca życia) są przeznaczone łagodne środki o stężeniu 5-10 proc. Jeśli się okaże, że nawet one podrażniają skórę dziecka, można spryskać repelentem ubranka i wewnętrzną stronę wózka, a jako dodatkową ochronę rozwiesić moskitierę - radzą eksperci. Bez względu na wiek nie używaj spreju czy żelu w okolicy oczu, nosa, ust, by uniknąć łzawienia i problemów oddechowych (wdychanie preparatu może zaszkodzić m.in. astmatykom). Nanieś środek na dłonie i rozprowadź po twarzy (pamiętaj, by potem dokładnie umyć ręce).
A co z ochroną UV? Najpierw filtry, potem repelent. Testy wykazały, że w odwrotnej kolejności działanie odstraszające jest słabsze.
Grażyna Morek
TWÓJ STYL 8/2014