Zdrowie po 40-tce: Jak dobrze o nie zadbać

Około 40. roku życia metabolizm zarówno kobiet jak i mężczyzn słabnie. Rośnie wtedy ryzyko wielu chorób. Dlatego osiągając ten wiek, oprócz hucznych urodzin, warto też zafundować sobie zdrowotny bilans. Podpowiadamy, co konkretnie należy wtedy zbadać.

Regularna aktywność fizyczna po czterdziestce jest jednak bardzo ważna również dlatego, że pozytywnie wpływa na psychikę, która pod wpływem różnych życiowych obciążeń w tym wieku często zaczyna szwankować.
Regularna aktywność fizyczna po czterdziestce jest jednak bardzo ważna również dlatego, że pozytywnie wpływa na psychikę, która pod wpływem różnych życiowych obciążeń w tym wieku często zaczyna szwankować.123RF/PICSEL

Biorąc pod uwagę aktualną, średnią długość życia Polaków (82 lata w przypadku kobiet, 74 lata u mężczyzn), można powiedzieć, że osoba, która zbliża się do czterdziestki, znajduje się mniej więcej na półmetku swojej życiowej drogi. Ale to tylko statystyka.

W praktyce, to jak długo każdy będzie żył zależy od bardzo wielu różnych czynników, z których część jest od nas zupełnie niezależna (np. geny), podczas gdy na inne mamy duży wpływ (m.in. dieta, aktywność fizyczna).

- Około 40. roku życia u większości ludzi zaczynają spowalniać różne procesy metaboliczne i ogólnie cały metabolizm. Ten przełom metaboliczny może się zacząć jeszcze kilka lat przed 40-tką lub też parę lat po 40-tce, zależnie od bazy zdrowotnej konkretnej osoby, bo u każdego jest ona inna.

Stan tej bazy zależy w około 20 proc. od naszych genów, w około 20 proc. od czynników środowiskowych, w 10 proc. od jakości służby zdrowia, ale najbardziej, bo aż w 50 proc. od stylu życia - mówi dr Michał Sutkowski, lekarz rodzinny z 25 letnim stażem, rzecznik Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce. Niestety, dokonujące się około 40. roku życia zmiany w metabolizmie mają wiele poważnych konsekwencji.

Co zaczyna się psuć po czterdziestce?

- Spowolnienie metabolizmu przyczynia się do rozwoju procesów zwyrodnieniowych różnego rodzaju. W przypadku układu sercowo-naczyniowego będą to procesy miażdżycowe, a dla układu kostno-stawowego różne procesy zwyrodnieniowe dotyczące chrząstki, reumatyzm pozastawowy czy reumatyzm kostny. Te procesy odbijają się też negatywnie na kondycji innych narządów ciała. Na przykład zmiany miażdżycowe dużego stopnia mogą uszkodzić nerki, itd. - ostrzega dr Michał Sutkowski.

Ekspert podkreśla, że stan zdrowia w tym wieku zależy jednak w dużej mierze od stylu życia danej osoby i to nie tylko obecnego, lecz także przeszłego.

- Jeśli na przykład dany człowiek palił od 20 lat i pali nadal, to w wieku 40 lat często ma już POCHP (przewlekłą obturacyjną chorobę płuc). Gdy ktoś nadużywał przez 20 lat i nadal nadużywa alkoholu, to można się spodziewać, że ma już co najmniej duże stłuszczenie alkoholowe wątroby, jeśli nie marską wątrobę - mówi dr Michał Sutkowski.

Jakie inne groźne choroby mogą się rozwijać w wieku 40 lat?

Ekspert wskazuje, że w polskiej populacji duże zagrożenie w tym wieku stanowią przede wszystkim: miażdżyca tętnic wieńcowych, nadciśnienie tętnicze, a także choroby onkologiczne (rośnie zwłaszcza ryzyko nowotworów płuca i jelita grubego).

Niestety, z danych epidemiologicznych wynika, że wiek chorujących na raka stopniowo się obniża. Po 40-tce zaczynają się też powoli objawiać symptomy gorszego trawienia (np. większa skłonność do zaparć, chorób zapalnych jelit).

Ekspert podkreśla, że odrębną grupę zagrożeń stanowią choroby dziedziczne, np. nowotwory genetycznie zależne.

- Jeżeli u kogoś występuje zespół polipowatości rodzinnej w jelicie grubym, to w wieku 40 lat prawdopodobnie ma już on nowotwór. Jeśli taka osoba nie kontroluje regularnie swojego stanu zdrowia, nie robi kolonoskopii, to bardzo ryzykuje - ostrzega dr Michał Sutkowski.

Bilans czterdziestolatka: Od czego zacząć

Lekarze stawiają sprawę jasno: każdy na swoje 40. urodziny powinien zafundować sobie zdrowotny bilans czterdziestolatka. Co to konkretnie oznacza?

- Gdy ktoś przychodzi do mnie w takim celu, to oczywiście zaczynam ów bilans od drobiazgowego wywiadu lekarskiego. To kluczowa sprawa. W czasie wywiadu pytam pacjenta o wiele różnych rzeczy dotyczących nie tylko jego stanu zdrowia i stylu życia, ale także i członków jego najbliższej rodziny (głównie rodziców i rodzeństwa). Pytam o wszystkie dolegliwości od stóp do głów, zwłaszcza o ewentualne bóle serca (tzw. stenokardialne), bóle głowy, pytam o przebyte wcześniej choroby. To wszystko ma znaczenie - wyjaśnia dr Michał Sutkowski.

Ekspert podkreśla, że często przy okazji takiego bilansu okazuje się, że pacjent nie był u lekarza od 20 lat, a ostatni bilans robił w wieku 18 lat. Warto w tym kontekście wiedzieć, że ostatni obowiązkowy bilans stanu zdrowia jest realizowany w Polsce właśnie w wieku 18 lat.

- Gdy już przeprowadzę wywiad, to potem muszę dokładnie pacjenta zbadać, znowu od stóp do głów. Muszę popatrzeć na jego skórę, zęby, zmierzyć mu ciśnienie, posłuchać jego serca, płuc, zbadać mu jamę brzuszną i zbadać go per rectum. Nie jest to badanie przyjemne, ale konieczne, zwłaszcza gdy są jakiekolwiek wątpliwości dotyczące możliwego przerostu gruczołu krokowego, ale także żylaków odbytu czy procesów patologicznych dotyczących jelita grubego - kontynuuje dr Michał Sutkowski.

Na tym jednak nie koniec. W czasie takiego bilansu trzeba też przeprowadzić badania antropometryczne: zmierzyć wagę, wzrost i obwód pasa. Na tej podstawie można już określić niektóre parametry procesów metabolicznych danego organizmu, a także rozpoznać nadwagę i otyłość, jeśli występują.

W trakcie bilansu 40-latka trzeba też zbadać słuch i wzrok (wzrok należy badać raz na 1-2 lata, słuch raz na 5 lat). Ponadto, trzeba zbadać ciśnienie tętnicze i powtarzać to badanie raz na pół roku, jeśli nie ma jakichś poważniejszych dolegliwości.

- Takie kompleksowe i wnikliwe zbadanie pacjenta zajmuje dużo czasu, więc dobrze podzielić je na kilka wizyt, w trakcie których zlecane są jeszcze różne badania dodatkowe. Tego nie da się załatwić w 15 minut - dodaje dr Michał Sutkowski.

Bilans czterdziestolatka: badania dodatkowe

Przy okazji takiego bilansu lekarze zlecają też z reguły mniejszy lub większy pakiet podstawowych badań dodatkowych, w którym są m.in.: EKG, morfologia, OB, poziom glukozy na czczo, lipidogram i badanie ogólne moczu.

- Warto też zrobić badanie kału na krew utajoną i badanie skóry, o którym bardzo często się zapomina. Badania skóry należy robić co 1-2 lata, zwłaszcza w grupach ryzyka, a więc u osób z nowotworami skóry występującymi w rodzinie, mających skórę typu 1 lub 2 (blondyni i rudzi) czy też u osób z niepokojącymi zmianami skórnymi (wskazane jest badanie wideodermatoskopem) - mówi dr Michał Sutkowski.

Na tym jednak nie koniec. Ekspert rekomenduje też przygotowanie 40-letniego pacjenta do zrobienia pierwszej kolonoskopii, a także USG transkrektalnego (to u mężczyzn - pod kątem przerostu gruczołu krokowego). Zaleca też wszystkim USG jamy brzusznej. W przypadku palaczy konieczne jest też dodatkowo badanie RTG klatki piersiowej (raz na 1-2 lata).

- W przypadku 40-letnich kobiet, poza wspomnianymi wcześniej standardowymi badaniami, należy przeprowadzić także komplet badań ginekologicznych (wraz z cytologią oraz USG piersi), no i być może już także pierwszą mammografię, którą odtąd trzeba co 2-3 lata powtarzać - mówi dr Michał Sutkowski.

Ekspert przypomina, że przy okazji bilansu wskazane byłoby też skierowanie pacjenta na dokładne badanie stomatologiczne i okulistyczne (zwłaszcza gdy występują u niego jakieś nieprawidłowości, a zwykle w okolicach 40-tki wiele osób zmaga się już z zaawansowaną próchnicą lub nawet paradontozą, a także musi wprowadzić okulary do czytania).

Warto dodać, że wszystkie z wymienionych wyżej badań można zrealizować w ramach NFZ. W przypadku niektórych pacjentów lista badań dodatkowych może być jednak o wiele dłuższa.

- O tym jakie, dodatkowe badanie u danej osoby trzeba  wykonać, decyduje lekarz na podstawie przeprowadzonego wcześniej badania podmiotowego (wywiadu) i przedmiotowego (badanie fizykalne) - podkreśla dr Michał Sutkowski.

Czym grozi zaniedbywanie badań kontrolnych

Niestety fakty są takie, że dorośli Polacy nie dbają wystarczająco o swoje zdrowie.

- Odsetek osób w populacji, które robią sobie taki bilans w ramach NFZ szacowałbym na 1-2 proc. Ponadto, w prywatnych, sieciowych placówkach medycznych w ramach dostępnych komercyjnych pakietów badań albo w ramach medycyny pracy bilans przechodzi dodatkowe 5-7 proc. Łącznie, w skali całej populacji, jest to nie więcej niż 10 proc. Tylko tyle - szacuje dr Michał Sutkowski.

Według niego, całkiem liczną grupę pacjentów stanowią też osoby, które się badają, ale potem odpuszczają, czyli albo nie wracają z wynikami badań do lekarza albo w ogóle nie odbierają tych wyników. Szacuje się, że nawet 15-20 proc. wyników badań laboratoryjnych w Polsce nie jest odbieranych przez pacjentów w istotnym dla ich zlecenia przedziale czasowym.

- Jest też spora grupa osób, które uważają, że wszystko można w badaniach dodatkowych znaleźć i wykazać. To usypia ich czujność. Ktoś może mieć generalnie dobre wyniki badań, ale jeśli np. pali, to i tak może nagle i niespodziewanie umrzeć. Pierwszy ostry ból w klatce piersiowej takiej osoby może się okazać rozległym, śmiertelnym zawałem serca. Badania dodatkowe nie pokazują wszystkiego - ostrzega dr Michał Sutkowski.

Skąd się bierze taki zawał?

Ekspert wyjaśnia, że cholesterol odkłada się w tętnicy wieńcowej (doprowadzającej krew do serca) przez całe życie, stopniowo ją zwężając. Nie wykazują tego procesu zwykłe badania krwi, lecz dopiero specjalistyczne badania kardiologiczne (np. próba wysiłkowa, czy koronarografia).

Niestety, po wielu latach takiego cichego, bezobjawowego rozwoju miażdżycy, w końcu może ona brutalnie dać o sobie znać - w postaci zawału serca właśnie. Blaszka miażdżycowa może nagle pęknąć lub oderwać się od ściany tętnicy, a prowadzący do tego skurcz naczynia krwionośnego może wystąpić np. przy zapaleniu papierosa. Gdy blaszka miażdżycowa pęka, tworzy się wokół niej zakrzep, który zamyka tętnicę i blokuje napływ krwi do serca (co prowadzi do jego zawału). Innym, podobnym skutkiem miażdżycy może być udar mózgu.

Dlatego warto dmuchać na zimne i zainwestować w profilaktykę. Zaniedbanie dokładnego przeglądu stanu zdrowia i odkładanie na później prozdrowotnych zmian w stylu życia grozi nie tylko ogromnym cierpieniem, lecz także ewentualną niepełnosprawnością i przedwczesną śmiercią.

Prozdrowotny styl życia: co zmienić po czterdziestce

Lekarze zalecają, aby w ramach profilaktyki, w wieku 40 lat, zadbać szczególnie o poprawę nawyków żywieniowych oraz aktywność fizyczną.

- Pozwolą nam one nie przytyć albo też schudnąć (jeśli ma się już nadwagę lub otyłość). Utrzymanie prawidłowej masy ciała jest bardzo ważne, bo chroni nas przed wieloma groźnymi problemami zdrowotnymi. Rodzaj i intensywność aktywności fizycznej powinny być jednak dobrane specjalnie pod kątem konkretnego pacjenta, uwzględniając jego kondycję, stan zdrowia, styl życia i możliwości. W razie wątpliwości warto udać się w tej sprawie na konsultację do lekarza medycyny sportowej - radzi dr Michał Sutkowski.

Ekspert podkreśla, że w większości przypadków dla zachowania zdrowia i prawidłowej masy ciała wystarczą jednak proste formy aktywności fizycznej, takie jak: marsz, spacer, rower, pływanie, nordic walking, itd.

Regularna aktywność fizyczna po czterdziestce jest jednak bardzo ważna również dlatego, że pozytywnie wpływa na psychikę, która pod wpływem różnych życiowych obciążeń w tym wieku często zaczyna szwankować.

Kryzys wieku średniego: to nie mit

Do tej pory omawiając bilans czterdziestolatka skupialiśmy się na różnych aspektach zdrowia fizycznego. A co z psyche?

- W czasie badania ogólnego lekarz powinien zorientować się też w kondycji psychicznej pacjenta. Niestety, obserwujemy coraz częstsze występowanie problemów ze zdrowiem psychicznym (zwłaszcza depresji i zaburzeń lękowych), które pośrednio lub bezpośrednio wpływają także na stan ogólny zdrowia, odporność i przebieg wielu chorób somatycznych - mówi dr Michał Sutkowski.

Ekspert potwierdza, że w wieku 40 lat często występuje tzw. kryzys wieku średniego, związany z dokonywanym wtedy pierwszym poważnym bilansem życia.

- Wtedy zwykle człowiek uświadamia sobie, że wielu rzeczy nie zdoła już w życiu osiągnąć. Rozbieżność między oczekiwaniami, nadziejami, a rzeczywistością może być wtedy powodem frustracji, niepokoju, zespołów nerwicowych i dystonicznych, które mogą, choć nie muszą prowadzić do depresji - mówi dr Michał Sutkowski.

Zobacz również: