Mówisz do swojego psa lub kota? To oznaka wysokiej inteligencji

Oprac.: Karolina Iwaniuk
Badania naukowe pokazują, że ludzie często mówią do swoich zwierząt, co jest oznaką głębokiej więzi emocjonalnej. O czym jeszcze to świadczy? Okazuje się, że nie bez powodu mówimy do swoich zwierząt.

Spis treści:
Mówienie do psa lub kota to szaleństwo? Nic bardziej mylnego
Człowiek od tysięcy lat żyje zarówno z psem, jak i z kotem, jako najpopularniejszymi zwierzętami domowymi. Dzielimy z nimi przestrzeń do życia, ale też niejednokrotnie dzielimy z nimi emocje i uczucia, a także... przemyślenia.
Zobacz również:
- Mózg "strzela" jak ziarenka popcornu. To skutek nawyku, który ma większość
- Zwróć uwagę, czy twój partner nie stosuje tej techniki. Nowa manipulacja
- Krystyna Kozłowska: siadam na motor i po prostu nic wokół nie istnieje
- Racuszki na zsiadłym mleku z najlepszego przepisu. Uwielbiam na śniadanie lub kolację
Zdarza się, że właściciele zwierząt nie ograniczają się jedynie do wydawania im zrozumiałych komend, jak "siad", czy "do mnie". Sens wypowiedzi jest często niezrozumiały dla psa, czy kota, a mimo to i tak to robimy. Dlaczego?
Z odpowiedzią na to pytanie przychodzi oczywiście nauka. Lachlan Brown, założyciel Hack Spirit i entuzjasta psychologii badał zjawisko mówienia do zwierząt i zauważył pewną prawidłowość w charakterze osób, które to robią.
Pierwsze co przychodzi na myśl, to to, że dla człowieka naturalną drogą nawiązywania więzi z drugą istotą często jest rozmowa. Psy lub koty co prawda nie mogą nam odpowiedzieć werbalnie, ale jest to już dla człowieka zalążek głębszej relacji, w której kierujemy swoje słowa, niosące ładunek emocjonalny do kogoś, kogo darzymy uczuciem.
Jednak aby do tego doszło, w człowieku, zdaniem specjalisty, musi zaistnieć kilka cech. Brown zwraca uwagę w pierwszej kolejności na empatię i wysoką inteligencję emocjonalną u takich osób.
Empatia i inteligencja emocjonalna

Empatia to, w terminologii psychologicznej, "zdolność rozumienia i współodczuwania uczuć innych". Właśnie właściciele zwierząt domowych wydawali się mieć jej pod dostatkiem zdaniem Browna. Specjalista mówi, że potrafili oni w toku jego badań dosłownie wyczuć, kiedy ich zwierzęta były szczęśliwe, niespokojne lub zdenerwowane i odpowiednio dostosowywali swoje zachowanie do ich stanu.
Niezależnie od tego, czy było to pocieszające przytulenie, czy uspokajający głos, wiedzieli dokładnie, co zrobić, aby ich zwierzęta czuły się bezpieczne i czuły się kochane oraz przede wszystkim zrozumiane. Specjalista zauważył także, że najczęściej takie osoby wykazywały większą empatię w stosunku do innych osób, więc ich empatyczne usposobienie nie ograniczało się jedynie do zwierząt.
Drugą cechą, jaką zauważył Brown u opiekunów zwierząt, były elementy zachowania świadczące o wysokim poziomie inteligencji emocjonalnej. Pojęcie inteligencji emocjonalnej wprowadzili do psychologii w 1990 r. amerykańscy badacze, Peter Salovey i John Mayer.
Opisali oni wówczas inteligencję emocjonalną jako "zdolność rozpoznawania i regulowania swoich własnych emocji oraz tych występujących u innych ludzi, a także wykorzystywanie ich do kierowania myśleniem i działaniem". To takie kompetencje osobiste człowieka, które poniekąd uzupełniają zdolności czysto intelektualne.
O zjawisku tym pisał także D. Goleman, który zwracał szczególną uwagę na to, że ten rodzaj inteligencji rozwija się u człowieka we wczesnych latach życia. Jeżeli od dziecka przejawiamy wysoką inteligencję emocjonalną, także w stosunku do zwierząt, najpewniej będzie nam ona towarzyszyć i rozwijać się przez całe nasze dorosłe życie.
Poza tym dzieci wychowujące się ze zwierzętami często mówią do nich, co wspiera rozwój ich zdolności komunikacyjnych i empatii.
Uważność i umiłowanie natury

Zdaniem specjalisty osoby, które mówią do swoich zwierząt, przejawiają także doskonały poziom uważności. Brown mówi, że "uważność polega na byciu w pełni obecnym i zaangażowanym w chwili obecnej. Rozmowa ze swoim pupilem może być świetnym sposobem na praktykowanie tego".
Niekiedy zdarza się nam zbytnio martwić lub wybiegać myślami daleko w przyszłość, co może być stresujące i napawać nas lękiem. Obcowanie ze zwierzęciem, który redukuje nasz stres i swoją obecnością niekiedy wręcz "wymusza" skupienie się na kontakcie z nim, jest doskonałą lekcją uważności i bycia "tu i teraz".
Badania sugerują, że rozmowa ze zwierzętami może redukować stres, poprawiać nastrój i przeciwdziałać samotności.
Dodatkowo także, Bron zauważył u opiekunów psów i kotów, którzy chętnie wchodzą z nimi w interakcje, także werbalne, wyjątkową wrażliwość na piękno natury, które pragną pielęgnować.
Zwierzęta są częścią natury, a więc wyrażając troskę o swoje zwierzęta, osoby te przejawiały także chęć opieki innymi jej elementami - dbanie o ekologię, uprawa roślin.
Okazuje się także, że ta opiekuńcza natura często wykracza poza zwierzęta domowe. Ludzie, którzy rozmawiają ze swoimi zwierzętami, mają tendencję do bycia opiekunami w swoich związkach, zawsze dbając o innych i upewniając się, że są zaopiekowani.