Koniec kuchennej rewolucji
Koniec kuchennej rewolucji
Uff, jak cudownie mi od kilku dni. Wreszcie uporałam się z remontem kuchni, który trwał prawie 2 miesiące. Od kilku zresztą lat zmagam się z remontem starego domu, który kupiliśmy 6 lat temu. Widzę, jak w przeciagu tych lat zmienia się z brzydkiego kaczątka w pieknego łabędzia. 3 lata temu rewolucja wybuchła w salonie. Tam odkopaliśmy starą cegłę , która wygląda cudownie, zwłaszcza nocą , kiedy jest dyskretnie podświetlona. Lubię mieszać style, dlatego postawiłam na kuchnię minimalistyczną, nowoczesną, ale z zachowanymi starymi belkami na suficie i starym , stylizowanym stołem. Kuchnia jest na razie "bezduszna", dojdą za chwilę zioła w białych doniczuszkach i jakieś fajne duperele, ale nie za dużu. Drobiazgi wbrew pozorom przytłaczają. Kuchnia wyszła tak jak to sobie wymarzyłam. Szkło , ostra czerwień na ścianie, blat granitowy (podobno niezniszczalny, szafki dolne z drewna amazaque , kuchnia indukcyjna (dla mnie rewelacja) no i moje marzenie: ekspres ciśnieniowy robiący doskonałe espresso, latte i cappucino. One touch i gotowe. Dziś czuję sie odprężona i wreszcie zadowolona , tak bardzo , że chcę się z Wami swoją radościa podzielić:)) Może uda mi się zamieścić jakąś fotkę ( a nigdy tego nie robiłam więc małe sznase, że mi się uda) . Życzę wszystkim dziennikowiczkom - i tym w Norwegii, Włoszech czy w Ameryce i tym nad oceanem czy Bałtykiem - miłego weekendu:))