Przez 2 lata po otrzymaniu Nobla nie napisała ani jednego wiersza. Poezja, loteryjki i "tragedia sztokholmska" Szymborskiej
"Jest więc taki świat, nad którym los sprawuję niezależny? Czas, który wiąże łańcuchami znaków? Istnienie na mój rozkaz nieustanne?" – pisała w wierszu "Radość pisania" Wisława Szymborska. 2 lipca przypada 100-lecie urodzin polskiej noblistki. Zatrzymajmy się więc na moment i "nad losem Szymborskiej podumajmy przez chwilę".
Spis treści:
- Kiedyś Szymborska dostała list z Teksasu, od emerytowanego strażaka. Pisał on, że nigdy nie czytał wierszy, ale kiedyś przeczytał w metrze fragment jej wiersza, prawdopodobnie w akcji "Poetry in motion". Zapisał sobie trudno wymawialne dla Amerykanina nazwisko autorki, poszedł do księgarni i kupił jej książkę. Przeczytał i postanowił jej napisać tylko jedno zdanie: "Pani napisała to, co ja przez całe życie myślałem. Tylko nie umiałem tego wyrazić". To zdanie było dla niej ważniejsze niż - jak sądzę - wiele przenikliwych, naukowych recenzji - taką historię przytoczył Michał Rusinek, były sekretarz Wisławy Szymborskiej w nagraniu powstałym w ramach projektu "Subiektywny kurs literatury polskiej".
"Tragedia sztokholmska"
"Tragedia sztokholmska" - takim mianem przyjaciele Wisławy Szymborskiej określili zamieszanie, które wybuchło po przyznaniu jej Literackiej Nagrody Nobla. W końcu nade wszystko ceniła sobie spokój i prywatność, a do tego była skromna. Nie przepadała też za pytaniami, które ingerowałyby w jej prywatność. Tak zapamiętały najbliższe w jej otoczeniu osoby.
3 października 1996 roku poetka przebywała w Zakopanem, w Domu Pracy Twórczej. W chwili, gdy poproszono ją do telefonu, akurat pisała wiersz. Pracownik Akademii Szwedzkiej przekazał jej, że otrzymała Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury. Pamiątką tamtego wydarzenia jest zdjęcie radosnej i jednocześnie zaskoczonej Szymborskiej z papierosem w ręku.
Mam nadzieję, że nie przewróci mi się w głowie
- powiedziała dziennikarzom w trakcie konferencji prasowej zwołanej na cito w hallu Astorii. Przyznała też, że wolałaby mieć sobowtóra.
- Sobowtór by jeździł, sobowtór by udzielał wywiadów, a ja bym sobie pisała - mówiła zaskoczona Szymborska, a na jej twarzy malował się cały wachlarz emocji - od zachwytu po przerażenie.
Najtrudniejsze zdanie pierwsze
Medal i dyplom odebrała dwa miesiące później, 10 grudnia, z rąk króla Karola Gustawa. Komitet Noblowski przyznał jej nagrodę za "poezję, która z ironiczną precyzją pozwala historycznemu i biologicznemu kontekstowi ukazać się we fragmentach ludzkiej rzeczywistości".
- Podobno w przemówieniu pierwsze zdanie jest zawsze najtrudniejsze. A więc mam je już za sobą... Ale czuję, że i następne zdania będą trudne, trzecie, szóste, dziesiąte, aż do ostatniego, ponieważ mam mówić o poezji. Na ten temat wypowiadam się rzadko, prawie wcale. I zawsze towarzyszyło mi przekonanie, że nie robię tego najlepiej. Dlatego mój odczyt nie będzie zbyt długi. Wszelka niedoskonałość lżejsza jest do zniesienia, jeśli podaje się ją w małych dawkach - rozpoczęła z właściwą sobie ironią Odczyt Noblowski.
I co ciekawe, przez dwa lata po otrzymaniu Nagrody Nobla nie napisała ani jednego wiersza.
Na drugie mi Wisława
Wisława to tak naprawdę jej drugie imię. Na pierwsze miała na imię Maria. Najbliżsi wołali na nią Ichna, czyli zdrobnieniem od imienia Marychna. Urodziła się 2 lipca 1923 roku. Była drugą córką Wincentego Szymborskiego i Anny Marii Rottermund. Jej ojciec był prawicowym politykiem i byłym wiceprezydentem Rzeczpospolitej Zakopiańskiej i zarządcą dóbr hrabiego Władysława Zamoyskiego.
Związki z Krakowem (i nie tylko)
W 1929 roku przeprowadziła się do Krakowa, gdzie w latach 1945-1948 studiowała filologię polską i socjologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Szymborska zadebiutowała wierszem "Szukam słowa" w marcu 1945 roku na łamach dodatku do "Dziennika Polskiego".
"Bezsilna nasza mowa,
jej dźwięki nagie - ubogie.
Szukam wysiłkiem myśli,
szukam tego słowa -
ale znaleźć nie mogę.
Nie mogę"
- brzmi końcowy fragment wiersza.
W czasie wojny była kolejową urzędniczką. Od 1953 do 1981 roku pracowała w tygodniku "Życie literackie", w którym prowadziła dział poezji i rubrykę "Lektury nadobowiązkowe". Poetka słynęła również z talentu plastycznego, dlatego też zajmowała się ilustrowaniem książek.
Była żoną poety Adama Włodka, z którym rozwiodła się po 6 latach. W 1967 roku związała się z pisarzem Kornelem Filipowiczem.
Szymborska - oprócz Nagrody Nobla - zebrała sporo prestiżowych wyróżnień. Jest laureatką Nagrody im. Goethego, Nagrody Herdera. W 1995 roku otrzymała tytuł doctora honoris causa Uniwersytetu Poznańskiego. W 2001 roku Szymborska została członkinią honorową American Academy of Arts and Letters. Z kolei 10 lat później, otrzymała Order Orła Białego, najwyższe państwowe odznaczenie.
Szymborska zmarła 1 lutego 2012 roku w Krakowie.
Od "Dlatego żyjemy" po "Wystarczy"
Zobacz również:
- Hit na mapie Krakowa. Słynne muzeum znów przyciągnie tłumy? "Zdarzają się kolejki"
- Duch zakonnicy, wielki pająk i ściana pełna podpisów. „Zgubiliśmy się” w teatrze po zmierzchu
- Irena Kwiatkowska. Aktorka pracująca, która żadnej roli się nie bała
- Duch zakonnicy, wielki pająk i ściana pełna podpisów. „Zgubiliśmy się” w teatrze po zmierzchu
Szymborska tworzyła wiersze, błyskotliwe felietony czy eseje, jak i żartobliwe limeryki, altruitki i lepieje. Wydała 13 tomów wierszy - "Dlatego żyjemy", "Pytania zadawanie sobie", "Wołanie do Yeti", "Sól", "Sto pociech", "Wszelki wypadek", "Wielka liczba", "Ludzie na moście", "Koniec i początek", "Chwila", "Dwukropek", "Tutaj".
Po jej śmierci, w 2012 roku, opublikowany został niedokończony tom "Wystarczy". Wiersze noblistki zostały przetłumaczone na ponad 40 języków. W 2023 roku Wydawnictwo Znak opublikowało "Wiersze wszystkie" - w publikacji znalazły się wszystkie wiersze noblistki, w tym również przepisane z rękopisów i nigdy wcześniej niepublikowane.
Łącznie, poetka napisała niemal 350 wierszy. Do tego trzeba dodać również "adoralia", "moskaliki", "altruitki" czy "rajzefiberki". Wszystkie pojawiły się w "Rymowankach dla dużych dzieci" opublikowanych wraz z kolażami przez Wydawnictwo a5.
"Lepiej mieć życiorys brzydki, niż tutejsze jadać frytki"
Szymborska tworzyła również "lepieje", kolejną krótką i ironiczną formę. Do stworzenia pierwszego zainspirowała Szymborską... wizyta w jednej z podkrakowskich restauracji.
Poetkę zainteresowała odręczna notatka w menu - przy pozycji "flaki" dostrzegła odręczny dopisek: "okropne". Szymborska postanowiła wykorzystać go na własny użytek, a w kolejnych latach tworzone przez nią lepieje i limeryki pojawiały się w korespondencji wśród przyjaciół poetki. Tutaj garść przykładów:
- Lepiej mieć życiorys brzydki, niż tutejsze jadać frytki,
- Lepiej wynieść się z osiedla, niż tu przełknąć choćby knedla,
- Lepszy ku przepaści marsz, niż z tych naleśników farsz,
- Lepiej mieć horyzont wąski, niż zamawiać tu zakąski.
Kicz, loteryjki i "sabaty czarownic"
Wisława Szymborska miała wiele oryginalnych zainteresowań i upodobań. W 2014 roku o jej zamiłowaniu do kiczu opowiadał na antenie "Czwórki" Polskiego Radia Michał Rusinek.
- Uważała, że w kiczu jest jakaś mądrość o świecie. To była absolutnie jej pasja, zbieranie różnych pamiątek, symboli. Część z nich trafiała później w ręce innych ludzi - mówi dawny sekretarz noblistki w audycji "Stacja Kultura".
Zbierała stare pocztówki, czasopisma, bibeloty, gadżety, francuskie żurnale z fin de siecle’u. Każda podróż Szymborskiej owocowała przywiezieniem z niej jakiegoś drobiazgu. Dla swoich gości często urządzała tzw. loteryjki, w trakcie których losowali przywiezione przez nią przedmioty. Rusinek na antenie "Czwórki" wspominał, że Czesław Miłosz wylosował... kropidło.
W jej mieszkaniu niemal na każdym kroku można było natknąć się na popielniczki - jak wiadomo, Szymborska uwielbiała palić, dlatego lubiła mieć je zawsze pod ręką.
Szymborska organizowała również tzw. "sabaty czarownic". Pod nazwą kryły się spotkania z koleżankami z gimnazjum - w ich trakcie obowiązywał zakaz narzekania. W przeciwnym razie uczestniczki musiały się liczyć z "karami" finansowymi.
Poetka miała również specjalne określenie na załatwianie znienawidzonych przez nią spraw. A było to "szuranie papierami".
"Nad losem Szymborskiej podumaj przez chwilę"
Dystans, jaki miała do siebie, celnie obrazuje wiersz "Nagrobek". Poetka postanowiła napisać epitafium na swój własny grób i tym samym sparodiować gatunek literacki. Z wiersza usuwa jakiekolwiek oznaki patosu i do tego opisuje się jako "autorkę paru wierszy". O jej poczuciu humoru niech świadczy też końcowe zdanie utworu:
"Przechodniu, wyjmij z teczki mózg elektronowy i nad losem Szymborskiej podumaj przez chwilę".
"Nic dwa razy"
Krytycy literaccy od zawsze podkreślali, że Wisława Szymborska była "wirtuozką słowa". Zwięzłość, trafność przekazu i sposób poetyckiego obrazowania sprawiły, że utwory noblistki są powszechnie znane i cytowane. Co więcej, niektóre z nich trafiły nawet do potocznego języka.
Takim z pewnością jest jeden z najpopularniejszych wierszy jej autorstwa - "Nic dwa razy". Na warsztat wzięła go piosenkarka Sanah. Utwór muzyczny umieściła na albumie "Sanah śpiewa poezyje", dzięki czemu mogliśmy sobie na nowo przemyśleć celne słowa:
"Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch tych samych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy".
Słowa wiersza Szymborskiej wtopiły się w polszczyznę tak bardzo, że niektórzy cytują je czasami nie mają świadomości, że ich autorką jest polska noblistka. Jak zatem widać, niektórzy lubią poezję. Nawet nie zdając sobie z tego do końca sprawy.
***