Slow food, czyli jedz na zdrowie
Dlaczego warto delektować się produktami kuchni regionalnych?
Chleby z pieca opalanego drewnem, pachnące wędliny uwędzone na dymie z buku i olchy, oscypki z mleka owczego i wiele innych pyszności przyrządzanych według starodawnych receptur nazywa się dziś slow food - "powolnym jedzeniem". W odróżnieniu od fast foodu, czyli "szybkiego jedzenia", pod którym to określeniem rozumie się niezdrowe żywienie się w restauracjach sieciowych i korzystanie z półproduktów umożliwiających błyskawiczne przyrządzenie posiłków.
Wszystko zaczęło się w 1986 roku, kiedy przy placu Hiszpańskim w Rzymie otworzono pierwszego McDonaldsa. Wtedy - w obronie przed wypierającym tradycyjną kuchnię "śmieciowym jedzeniem" - kilku Włochów pod wodzą dziennikarza Carlo Petriniego założyło organizację Slow Food, która wzięła sobie za cel "ochronę smaku". Dziś ma ona zasięg międzynarodowy i liczy 60 tysięcy członków. W Polsce jej stolicą jest Kraków.
Produkty spożywcze z tanich supermarketów, w większości wysokoprzetworzone, nie dorównują jakością dawnej żywności. By przedłużyć ich trwałość i polepszyć smak, często szpikowane są przez wytwórców substancjami chemicznymi, z których połowa może mieć właściwości rakotwórcze i alergizujące. Niewielką natomiast zawartość cennych dla zdrowia mikropierwiastków i witamin, które niszczone są w procesie produkcji. Z kolei superkaloryczne dania z restauracji sieciowych, pełne soli, cukru i tłuszczu, stały się jedną z przyczyn epidemii otyłości i powodowanych przez nią chorób cywilizacyjnych.
Na drugim biegunie znajduje propagowana przez organizację Slow Food żywność regionalna. Dlaczego? Takie jedzenie ma wyjątkowy smak i wartości zdrowotne, bo wytwarzane jest na małą skalę przez przedsiębiorstwa rodzinne z zachowaniem pełnych wartości odżywczych i ekologicznej czystości. Jest to możliwe, bo w technologii dopuszcza się tylko surowce w pełni naturalne oraz znane od stuleci metody, takie jak suszenie, duszenie, marynowanie, dojrzewanie czy wyciskanie.
Wytwórcy muszą zachować przy tym nie tylko sterylne normy produkcji, ale też chowu zwierząt i uprawy roślin. Dzięki temu produkty regionalne dostarczają naszemu organizmowi korzystne składniki, m.in. o 50-80 proc. więcej antyoksydantów niż żywność przemysłowa. Pozwalają więc uniknąć takich schorzeń jak zmiany nowotworowe i miażdżycowe, choroby serca, nadciśnienie tętnicze czy cukrzyca. A to oznacza, że mogą wydłużyć nam życie o kilka, a nawet o kilkanaście lat.
Jak rozpoznać produkty firmowane przez Slow food? Na ich etykiecie znajduje się certyfikat jakości tej organizacji i rysunek ślimaka. Ale slow food to nie tylko wolne
jedzenie, ale także slow life - powolne życie. Chodzi też bowiem o to, by spokojnie, bez stresu delektować się przyjemnościami podniebienia i na nowo odkrywać smak i zapach prawdziwych, domowych potraw.
Celebrowanie jedzenia, staranne przygotowywanie posiłków, cieszenie się nimi w gronie rodziny i przyjaciół dają olbrzymie korzyści w walce z niszczącym nas stresem.
W Polsce żywność ze znakiem ślimaka produkuje dziś około 40 drobnych firm. Smakowitości można kupić w sklepach patronackich, takich jak np. "Winniczek" w Konstancinie Jeziornej pod Warszawą, i zamówić na stronie internetowej (np. www.ekozakupy24.pl). Są one przywożone wprost z gospodarstw "slowfoodowych". Oto kilka z 71 polskich produktów rekomendowanych przez organizację Slow Food: ser sidziński spod Babiej Góry, wino jabłkowe Slavena, jabłka z Raciechowic, kiełbasa lisiecka (gościła na stole papieża Jana Pawła II), miody pitne: Gronowy i Koronny, Chleb Prądnicki, Hruby Żytni i Wiejski z Ziemniakami, Staropolski Chleb na Liściu Kapusty. A także powidła świeckie, żur staropolski, olej rzepakowy, lniany i rydzowy (pełna lista na www.slowfood.pl).
W ubiegłym stuleciu w Europie wyginęło trzy czwarte produktów spożywczych z powodu zaprzestania upraw wielu odmian warzyw, owoców, zbóż oraz hodowli odmian bydła, które stanowiły o bioróżnorodności naszego kontynentu. Na świecie średnio co 6 godzin znika jedna odmiana warzyw. Wyparła je masowa produkcja: kołchozy, PGR-ry, aobecnie - sieci rozbudowujących się fast foodów.
W efekcie żywność staje się coraz bardziej jednorodna i monotonna. Stąd akcja Slow Food stworzenia (na wzór Arki Noego) "Arki smaku"- listy zagrożonych zagładą roślin, zwierząt i produktów spożywczych. Na "pokładzie" arki w Polsce znajdują się m.in. czerwone krowy ojców Cystersów, oscypki wędzone dymem pod powałą szałasu,leżakujące 9 lat miody pitne.
Życie na gorąco 32/2011